Bum-bum. Bum-bum. Bum-bum... Toto miał wrażenie, jakby zaraz jego serce miało wyskoczyć z piersi. Biło znacznie szybciej niż kiedykolwiek. Trochę go to przeraziło, ale nie na tyle, żeby
przerosnąć rodzące się w nim szczęście. Lysander miał takie ciepłe, miękkie i pewne wargi... I powiedział, że go kocha. Nigdy dotąd nie usłyszał tych słów, były one zarezerwowane dla innych, nie dla niego. Często widywał zakochanych, szepczących sobie na uszko... Może właśnie z powodu tej pustki tak bardzo pragnął czyjejś uwagi? A teraz miał przed sobą Lysia, który tę uwagę zdecydowanie mu poświęcał. Chłopak czuł, że rumieni się coraz bardziej. Musiało to wyglądać przekomicznie z perspektywy obserwatora. Twarz czerwona, a ciało niemalże białe. Jednak nie za bardzo się tym przejmował. Lysander schodził coraz niżej, wolno i spokojnie. W końcu zostawił obojczyki Toto w spokoju i skupił się na czymś innym. Palcem dłoni zaczął drażnić jego lewy sutek, a lekko przygryzać prawy. Zielonowłosy mimowolnie odchylił głowę do tyłu, a na jego bladej skórze pojawiła się gęsią skórka. Zadrżał pod wpływem tej pieszczoty. Jęknął cicho, powstrzymując się od jakichkolwiek głośniejszych odgłosów. Czuł się niedoświadczony i niepewny. Po raz pierwszy robił coś takiego, po raz pierwszy w ogóle ktoś go dotykał. I tak właściwie, to mu się podobało. Przed oczami zatańczyła mu scena z dzieciństwa. Jedna z tych niewielu, które pamiętał. Siedział na kolanach babci, a ona wytrwale tłumaczyła mu, czym jest miłość. „A skąd wiedzieć, że kogoś kocham?”, pytał malec. „Jak spotkasz dziewczynkę, a na sam jej widok twoje serduszko zacznie bić szybciej”, odparła kobieta. Cóż, Lysander niezbyt przypominał „dziewczynkę”, ale jednak serce Toto biło co najmniej dziesięć razy szybciej. Wniosek? Pierdol się, babciu. Blondyn zaczął muskać wargami pępek Gami'ego, po czym drażnić go językiem. Drobny chłopak mocniej ścisnął nogi oplecione w pasie Lysia. Czuł jego ciepły oddech, czuł zapach ziół... Kiedy blondyn niby przypadkiem musnął ręką krocze zielonowłosego, ten wydał z siebie dość głośny jęk. Lysio z lubieżnym uśmiechem przywarł go do ziemi. Spojrzeli sobie w oczy. Zawstydzony Toto nieporadnym gestem schował twarz w swoich drobnych dłoniach, nie chcąc, aby mężczyzna dostrzegł jego mocno zaczerwienioną buzię. Lysio złapał nadgarstki Saki'ego, tym samym opuszczając jego ręce i ukazując rumieńce. Wpił się w usta Toto z nieukrywanym pożądaniem. Zielonowłosy odwzajemnił pocałunek, czując, jak jego ciało jest coraz bardziej rozgrzane. Trwali tak przez chwilę, aż w końcu Lysander oderwał się od warg Gami'ego. Dłonią zaczął zjeżdżać wzdłuż klatki piersiowej chłopaka. Po chwili ten nie miał już na sobie spodni. Toto oddychał ciężko i skupiał się na próbie opanowania swojego ciała. Przez chwilę nawet mu to wychodziło, ale gdy Lysio zahaczył ręką o gumkę jego bokserek i pociągnął ją w dół, kompletnie stracił nad sobą panowanie. Zacisnął szczękę i obrócił głowę w bok, nie chcąc patrzeć w oczy Lysandra. Serce łomotało mu jak szalone, a głowę wypełniało zawstydzenie. Zawstydzenie, a jednocześnie wielkie podniecenie. Znalazło ono odzwierciedlenie „tam na dole". Toto oczekiwał wyśmiania i odrzucenia, ale nic takiego nie miało miejsca. Gdy w końcu leżał zupełnie nagi, tak, jak go Pan Bóg stworzył, Lysio znowu wpił się w jego usta, a ręką sięgnął do krocza chłopaka. Musnął dłońmi wewnętrzną stronę jego ud, sprawiając, że ciało Toto było już podniecone do granic możliwości. Gdyby nie wargi blondyna i jego przytrzymujące go ciało, zielonowłosy zgiąłby się wpół. Mięśnie chłopaka napięły się, a on sam stał się sztywny jak struna. Lysander oderwał się od ust Toto i schylił nad jego uchem.
- Nie powstrzymuj się... I nie bądź taki spięty - wyszeptał.
Ciepły oddech blondyna dodał Gami'emu otuchy. Przymknął powieki i wyrównał oddech. Lysander delikatnie całował go w szyję, a ręką zaczął stymulować te i owe miejsca na ciele Toto. Ten wydawał z siebie coraz głośniejsze westchnienia i jęki. W pewnym momencie Saki poczuł, jak jego ciało zalewa fala podniecenia. Lysio pocałował go znacznie bardziej gwałtownie i mniej delikatnie. Chłopak dochodząc, wydał z siebie głośny jęk rozkoszy, słyszalny, nawet gdy ich wargi były złączone.
<Dum dum dum. A oto i mój pierwszy yaoiec. Hyhyh. Lysiaczku? <3
Wybacz, jeśli bardzo zjebałam .-.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz