sobota, 26 września 2015

Od Nyxis CD. Ayame

Biegnę. Skreślić, jestem ciągnięta. Przez długie, wąskie korytarze budynku, na których widok przechodzą mnie ciarki. Moją zupełnie lodowatą dłoń obejmuje większa i silniejsza ręka, pełna wspaniałego ciepła. Drżę; przez to, co widziałam przed chwilą, przez swoją bezradność, przez ten na prawdę ciepły dotyk... Co ja tutaj w ogóle robię, kim jestem? Ale przede wszystkim... kim jest ON?
Zaczynam tracić siły. Moje nogi mrowią, to nieprzyjemne uczucie przeszywa mnie w górę, pnie się po kręgosłupie aż w końcu uderza z wielką siłą w okolicy karku. "Wytrzymam" mówię sobie. Ale już po chwili barwy zaczynają robić się ciemniejsze.
-Nie... uh, czekaj...- biorę kilka płytkich oddechów- nie dam już rady... -Jedyne, co udało mi się z siebie wydusić.
Ale osoba nie zatrzymała się, wręcz przeciwnie; zacisk jeszcze mocniej rękę na moim nadgarstku.
"Proszę, stój..."- myślę. Ale nie zdołałam tego powiedzieć, ponieważ upadam na ziemię. Chłodną, o zapachu stęchlizny posadzkę, która chwilowo służy mi jako azyl. Leżę na brzuchu, podparta na łokciach, ledwie łapiąc oddech. W głowie pulsuje mi każdy nerw, jakby mój mózg dawał znać, że chce wybuchnąć. Moje ręce jeszcze walczą jako podpory słabego ciała, ale chwilę później całkowicie leżę na ziemi i jedyne co słyszę, to niewyraźny szum czyichś słów.
*********************************************
Powoli odzyskuję świadomość. Słyszę swój i czyjś oddech, dźwięk kropli uderzających o ziemię, które przedostają się tutaj przez dziurawe sklepienie. Otwieram usta i biorę głęboki, spokojny oddech. Powoli otwieram oczy w poszukiwaniu osoby, która mnie uratowała. Siedział na przeciwko mnie, jego oczy były zamknięte, oddech rytmiczny. Oparty o ścianę śpi. Jak długo tutaj jesteśmy?
Czy on... pilnował mnie?
Szybko wyrzucam z siebie tę myśl. Nie jestem bowiem godna, by ktokolwiek nade mną czuwał. Powolutku wstaję, starając się zrobić jak najmniej hałasu. Podchodzę do miejsca, gdzie kapie woda i cierpliwie zbieram ją w dłoniach. Kiedy jest jej wystarczająco przemywam twarz i dłonie, by pozbyć się krwi. Czyjej? Chciałabym się dowiedzieć... Chłód wody sprawia, że czuję się już lepiej. Nagle całe zmęczenie znika i zostaje mi już jedynie tajemnica tego, co się działo wcześniej. Czarna dziura w pamięci nie daje mi spokoju.
Usiadam tuż obok mężczyzny. Obserwuję wyraz jego twarzy, jego ostre, ale przyjemne rysy, lekko za długie, węglowe włosy, silną sylwetkę. Człowiek... Dlaczego mnie to tak dziwi? Na pewno jest tutaj więcej takich osób.
- ...Długo będziesz się tak na mnie gapić?
Słucham?.. Ton jego głosu brzmiał opryskliwie, jakby chciał mi przekazać, żebym trzymała się z daleka. Podciągnęłam kolana pod klatkę piersiową i ukryłam głowę w kolanach. Akurat w tym momencie po raz kolejny poczułam chęć do płaczu. Ostatnią siłą powstrzymałam się od płaczu. Musze byś silna...
- Dziękuję... za wcześniej...- wyszeptałam nie będąc pewna, czy te słowa dotarły do mojego rozmówcy.

<Ayame? Nie wiedziałam, na ile mogłam sobie pozwolić w dialogu... >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz