wtorek, 6 października 2015
Od Rade CD. Dessari
Po skończonej projekcji wspomnień czułam się strasznie dziwnie. Byłam zadowolona, że udało mi się przekonać do tego Des, ale smutek sprawiało mi ro co zobaczyłam. Tyle morderstw... I jeszcze cięcie się. Nie lubię ludzi, którzy sie tną, bo wzbudzają we mnie żal i chęć pocieszenia, ale z doświadczenia wiem, że zwykłe ''przykro mi'' to za mało. Są tacy pokarani przez życie. Popatrzyłam na rękę czarnowłosej, która wolno poruszała się rysując coś na betonie. Po wewnętrznej stronie jej przedramienia widniały białe kreski blizn. Lustrowałam ją wzrokiem, aż dotarłam do twarzy. Wtedy zorientowałam, że i ona się mi przypatruje. Szybko odwróciłam głowę i zawstydzona zaczęłam przebierać palcami po materiale bluzy. Des wróciła do rysowania o czym świadczyło ciche skrzypienie węgla na kamieniu. ''Potrzebuję czasu'' powiedziałam w myślach do siebie. Mimo, iż także dużo przeżyłam i straciłam, to nie potrafiłam postawić się na jej miejscu. Postanowiłam pójść do magazynu. Chcąc, nie chcąc złapałam ją za rękę i lekko pociągnęłam. Spojrzała na mnie, po czym z głośnym westchnięciem ruszyła za mną.
- Gdzie mnie ciągniesz? - zapytała. W jej głosie słychać było głównie zirytowanie, ale też zaciekawienie. Chwilę później dotarłyśmy do drzwi składziku. Prowadziłam ją pomiędzy regałami do najdalszego z nich. Tam stały najlepsze lub narzadziej znajdowane rzeczy pozostawione na czarną godzinę. Sięgnęłam po mały przedmiot owinięty w czerwone sreberko i podałam dziewczynie. Niepewnie go wzięła i odpakowała.
- Czekoladka. - stwierdziła zdziwiona, unosząc słodycz na wysokość oczu. Uśmiechnęłam się szeroko, zachęcając ją do spróbowania. Był to całkowity strzał na ślepo, bo nie wiedziałam nawet czy ona lubi słodkości. Poza tym wcześniej wyglądała, jakby miała zaraz zwymiotować. Moje wątpliwości rozwiał jednak widok Dessari, która łapczywie przeżuwała czekoladkę.
- Masz więcej? - zapytała z nadzieją. Pokręciłam przecząco głową, na co ona zwiesiła głowę. Stałyśmy tak kilka minut, nie wymieniając słowa. Unikając jej spojrzenia, skupiłam się na łańcuchu łączącym nasze dłonie. Ciekawe, czy znajdą klucz do nich, pomyślałam. Zastanawiałam się także, jak ułożyć słowa, które podbudują Des na duchu. Nagle rozległo się skrzypnięcie drzwi. Obydwie poderwałyśmy głowy na podchodzącego Nicolas'a. Przyskoczyłam do niego i zaczęłam się pytać w języku migowym, czy znaleźli klucze. Dopiero w połowie zauważyłam, że czarnowłosa z ubolewaniem pozwala swojej dłoni latać za moimi w trakcie ''mówienia''. Ograniczyłam więc podekscytowanie i zwolniłam trochę.
< Des? Krótkie, bo pisane w samochodzie xd Tobie zostawiam decyzję, czy uwolnisz je od siebie, czy mają się jeszcze pomęczyć :d >
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz