piątek, 16 października 2015

Od Aszer C.D Sonei

Ile to już dni... Wiele od kiedy tutaj przebywam. Te wszystkie cele, zombi.... Dobrze, że przynajmniej się od nich tym nie zarażę... Chociaż po części to też złe. Teraz do końca życia będę musiała walczyć, by przetrwać. Co mnie czasami nieźle wkurza. Akurat teraz byłam w trakcie patrolowania sektoru B. Stukot moich butów rozbrzmiewał po ścianach korytarzu i z dwukrotną siłą powracało do moich uszu.
- No panno Aszer. Na dzisiaj to chyba wystarczy tego patrolowania.. - Mruknęłam przystając i rozglądając się. - Czy tylko ja ma wrażenie, że nie jestem tutaj sama? - Powiedziałam łapiąc się za boki i patrząc gdzieś w ciemność. A guzik mnie to obchodzi, że właśnie się zdemaskowałam. Nagle usłyszałam gdzieś z boku jakiejś szuranie. Jak na zawołanie metalowe kraty wyszły z nawiasów i zaczęły to coś dobijać.... Okazało się, że to była moja wyobraźnia, gdyż nic tam nie było. No tak chyba.... Nagle z tyłu usłyszałam czyjeś kroki. Wyciągnęłam z boku pistolet i celując w to coś rzekłam.
- Kim jesteś? I co tutaj robisz? Jeśli jesteś człowiekiem, to wiec że nie znajdziesz we mnie wroga. No... Chyba, że jesteś zombim, który łaknie mojego serca, czy głowy. - Rzekłam czekając na jakąkolwiek reakcję od strony ''Ktosia'''. Nagle z cienia wyszła jakaś zakapturzona postać. Włosy w odcieniu blond sugerowały o płci pięknej. Wyglądałaby nawet naprawdę poważnie, gdyby nie ten fakt, że ona była o połowę głowy niższa ode mnie! Co się naprawdę zdarza bardzo rzadko... Zazwyczaj wszyscy tacy jak ja, lub jeszcze wyżsi.
- Kim jesteś? - Zadałam jedno z najgłupszych pytań, ale no cóż? Od czegoś trzeba zacząć.

Sonei'a?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz