sobota, 17 października 2015

Od Lysandra C.D Toto [ +18 ]


Nie mogłem się oprzeć chwili, która wtedy trwała. Toto był piękny i tak niesamowicie seksowny, a jego reakcje urocze i dodające uroku całej sytuacji co tworzyło wręcz wybuchową mieszankę. Kiedy słyszałem jego rozkoszne westchnięcia i pojękiwania po prostu pragnąłem słyszeć ich więcej. Za słodkość powinno się karać i to srogo, bo to dziecko zdecydowanie było za słodkie by tak po prostu zaprzestać jakichkolwiek gestów. Zielonowłosy miał piękne ciało, które słodko reagowało na mój dotyk. Widziałem jak każda, nawet najmniejsza pieszczota sprawia mu przyjemność i satysfakcjonowało mnie to. Chociaż tyle mógł mu dać stary, gburowaty facet, który zostałby uznany w świetle prawa za jakiegoś pedofila. Te ułamki czasu były niesamowite. Roztrzęsione z podniecenia ciało chłopaka, jego rozkoszne jęki i westchnięcia, słodkie i wilgotne usta pragnące pocałunków... wewnętrznie czułem, że w głębi siebie chłopak potrzebował uwagi, którą mu dałem. Ach... gdybym mógł zostać z nim na dłużej. Nie wiem co wtedy we mnie wstąpiło... chyba jakiś anioł w diabelskiej skórze... albo na odwrót? Tak bardzo chciałem dać mu więcej i więcej... słyszeć go i czuć jak się pode mną gnie z rozkoszy. Trudno było mi to przyznać, ale ten dzieciak cholernie mnie podniecał. Czym? Wszystkim... dosłownie. Nie tylko ciałem, ale też charakterem. Nie znałem do za dobrze, ale sam fakt tego, że tak wiele dla mnie zrobił nie znając mnie w ogóle, wystarczyło mi.
Kiedy chłopak doszedł z tak rozkosznym jękiem na ustach nie mogłem się po prostu powstrzymać. Oderwałem się od jego ust, by mógł nabrać powietrza i zacząłem obcałowywać jego zaczerwienioną twarz. Muskałem nosem jego purpurowe policzki. Mimowolnie się uśmiechnąłem kiedy usłyszałem jak bardzo cichutko szepcze moje imię.
-Lysiu... och, Lysiaczku... - uniosłem głowę i spojrzałem głęboko w jego lśniące od łez oczka. Położyłem dłonie na jego policzkach i ucałowałem go w czoło. Był tak kochany i taki delikatny... jak płatek lilii. Blada skóra, ciało bardzo czułe na dotyk, pociągający głos i piekielnie urocze spojrzenie... kurde, zakochałem się... zakochałem się w jakimś dzieciaku, ale za to jakim dzieciaku... samo marzenie. Mimo, że jego wygląd nie wskazywał na przyjemność jakiej przed chwilą doznał, to wiedziałem, że mu się podobało tylko nie był po prostu przyzwyczajony. Miałem w planach dać mu trochę wytchnienia. Ułożyłem się nad nim wygodnie i przeszedłem do najdelikatniejszych pieszczot jakie były w moim zakresie. Czule całowałem jego przymknięte powieki, a kciukami ścierałem łezki z jego policzków. Co jakiś czas kusiło mnie by bawić się jego włosami, które w tamtym czasie były poczochrane jak jakieś mało zadbane ptasie gniazdo. Zależało mi na tym, aby Toto przyzwyczaił się do mojego dotyku, bo jak można się było łatwo domyślić, miałem ochotę na więcej i nie chciałem, aby chłopak za szybko doszedł po raz kolejny. Muszę przyznać, że pieszczenie go nawet tak drobnymi rzeczami jak kręcenie kosmyków włosów na palcu było przyjemne i wyjątkowo odprężające. W końcu gdy zielonowłosy nabrał nieco śmiałości i nabrał sił, jeszcze raz nakierowałem jego oczy na swoje i spytałem:
-Toto... - szepnąłem - ... chcesz czegoś więcej, czy na tym mamy poprzestać? - na twarz chłopaka zaraz ponownie wstąpił ogromny rumieniec na pół twarzy, ale... jak ja to ogromnie lubiłem. Udało mi się do niego uśmiechnąć najbardziej życzliwie jak tylko umiałem, choć pewnie to wyglądało jak jakiś uśmieszek psychopaty. Toto przez chwilę nie wiedział jak ma zareagować na pytanie, aż w końcu zauważyłem łzy zbierające się w jego oczach. W końcu nabrał nieco powietrza i odpowiedział cichutko:
-Och, tak, Lysiu... bardzo, bardzo chcę więcej... - objął mnie kurczowo ledwo powstrzymując szloch. Przecież... przecież nie o to mi chodziło. Nie chciałem jego smutku ani płaczu, dlatego od razu zacząłem swój monolog:
-Toto... Toto... nie płacz. Jeśli wstydzisz się tego co tu się dzisiaj stało lub się stanie to możesz mi wierzyć, że to pozostanie tylko między nami. Obiecuję. Nikt, a nikt się o tym nie dowie. Już ja się o to postaram. Jeżeli jednak nie chcesz to powiedz. Nie chcę, abyś zgadzał się na coś takiego wbrew własnej woli tylko dlatego, by mnie nie urazić. - zacząłem go gładzić po plecach – Zaś jeśli masz coś do swojego wyglądu... nie wmawiaj sobie nic głupiego. - powiedziałem nieco agresywnie – Jesteś śliczny i nie jeden mógłby ci pozazdrościć wyglądu. Sprawiłeś, że taki stary pryk jak ja zapragnął cię wziąć tu i teraz, a uwierz... to nie lada wyczyn. Nawet jeśli masz jakieś wątpliwości... wiedz, że nie każdy jest idealny i to jest dobre, dlatego powiedz... powiedz szczerze, czego chcesz i co jest powodem twojego płaczu. - wyszeptałem mu do ucha i schowałem twarz w zagłębieniu jego szyi. Był taki ciepły... jego skóra miała taki wyjątkowy zapach, który działał na mnie tak samo jak na chłopaka rumianek. Toto ucichł. Odsunął twarz od mojego ramienia, położył dłonie na moich policzkach i uśmiechnął się od ucha do ucha ukazując linię śnieżnobiałych ząbków. Spojrzałem na niego z niedowierzaniem na co on tylko pogładził mnie po twarzy i przeczesał palcami moje włosy. Nadstawiałem mu się jak kot. Po chwili odezwał się:
-Lysiu... jak mógłbym nie chcieć być z tobą tak blisko. W tej chwili jesteś najważniejszą osobą w całym moim życiu. Jesteś dla mnie dobry i delikatny... - wyszeptał i ponownie wtulił się w mój tors - ... ja pragnę byś dał mi więcej. - przejechał dłońmi po moich plecach wywołując u mnie dreszcze po czym pocałował mnie w policzek. W takim przypadku nie mogłem zawieść... chyba bym się pociachał jakbym coś zjebał. Odsunąłem chłopaka nieco dalej od siebie i starałem się go ułożyć na swoim łóżku w tonie poduszek jakie się na nim znajdowały. W ten oto sposób Toto leżał w pozycji pół siedzącej. Zaczął mi rozpinać pozostałe guziki koszuli, które zostały po moim poprzednim rozpinaniu się z gorąca. Przejechał drobną dłonią po mojej klatce piersiowej patrząc na nią z fascynacją. Zsunął mi koszulę z ramion i położył gdzieś na boku. Uśmiechnął się szeroko i przygryzł dolną wargę nie spuszczając wzroku z mojej klatki piersiowej. Bez większych ogródek zabrał się za moje spodnie. Zaczął od guzika, potem powoli rozpinał rozporek i oczywiście całkiem przypadkowo przejechał palcem po moim członku. Stęknąłem cicho na co chłopak zachichotał i zaraz to ja byłem bez spodni. Na chwilę przywróciłem zdrowy rozsądek, nachyliłem się nad chłopcem i po chwili namysłu powiedziałem:
-Toto... musisz wiedzieć, że na początku boli... na pewno nie chcesz się wycofać? - spytałem dla pewności.
-Nie. - odpowiedział pewnie po czym dał mi na to dowód. Wpił się drapieżnie w moje usta zachęcając mnie do odwzajemnienia pocałunku. Oczywiście takiej kuszącej propozycji nie byłem w stanie odrzucić. Podczas tego wspaniałego zbliżenia przekomarzaliśmy się nieco. Toto często chował mi język tym samym drażniąc się ze mną, ale widać było, że mu się podobało. W końcu byłem zmuszony przerwać naszą małą zabawę. Toto z lubieżnym uśmieszkiem pociągnął moją gumkę od bokserek i puścił ją dając znak, że już chce iść coraz dalej. Koniec końców obydwoje byliśmy nadzy, ale Toto najwyraźniej był w niebo wzięty. Szybko odzyskał pewność siebie co mi się zaczynało podobać, choć ta nieśmiała wersja też mnie pociągała. Nadal znajdowałem się pomiędzy jego biodrami, a on coraz bardziej rumienił się na twarzy, ale widać przestał się mnie wstydzić. Uśmiechnąłem się lekko i zbliżyłem do siebie nasze twarze:
-Teraz cię poszerzę, dobrze? Nie chcę, aby cię bolało. - szepnąłem.
-Mhm... - pokiwał głową. Sięgnąłem po kremik, którym wcześniej chłopiec nacierał moją wysypkę, po której nie było wtedy ani śladu. Nabrałem trochę na palce i lekko rozmasowałem, by ogrzać chłodną maź. Zbliżyłem się do chłopaka... do jego kuszącej szyi i obojczyków. Zacząłem je delikatnie obcałowywać, by odwrócić uwagę chłopaka od niezbyt przyjemnego przygotowania. Objął mnie jedną ręką za szyję, drugą zaś zaciskał na pościeli. Wolno krążyłem palcami wokół jego dziurki. Po celi rozniosło się ciche sapanie Toto. Po chwili drażnienia się z nim włożyłem w niego jeden palec na co on jęknął mi do ucha. Na ten gest zamruczałem i przygryzłem jego ucho.

( Masz, Toto! Podobno masz niezrealizowane fantazje. Masz okazję się wykazać xD )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz