-Zabierają mnie do więzienia… No trudno. Trzeba było mniej szaleć- myślałam. –A może….
W tej chwili policjanci odlecieli do tyłu.
-Ponieważ mnie dotknęli miałam nad nimi całkowitą władzę… Dobre i to.
W tej właśnie chwili zaczęłam uciekać od reszty funkcjonariuszy. Jednak jak każdy człowiek mam swoje granice. Złapali mnie i wpakowali tu. Za co? Byłam na imprezie, było szkło, dotknęłam, rozleciało się, a kawałkiem przez przypadek trafiłam w człowieka i zabiłam. Taki mój los…---- Wspominałam siedząc na desce w celi. Od roku z nikim nie rozmawiałam poza siostrą. Szczerze mówiąc, nie wiem czy nawet mam odwagę się zbliżyć do kogokolwiek oprócz niej. Trochę się tego boję…. By nie zrobić krzywdy, nie zranić…
-BACH! ŁUDU BUDU BUM!- usłyszałam zza celi. Pomału wyszłam i zobaczyłam Aid, która zleciała ze schodów. Doskonale ją rozumiem. Zapalanie błękitnego płomienia jest niezbyt bezpieczne kiedy wokół krążą zombie i inne mutanty. Mutanty…. To nie jest dobre słowo. Potwory- już lepiej. Wracając do spadnięcia ze schodów było strasznie ciemno, więc i nic nie było widać.
-Deen, nic ci nie jest?- zapytałam.
-Nie, nic. Znalazłaś coś?- powiedziała
-Co miałam znaleźć? O co do diaska chodzi?- odpowiedziałam ze zdziwieniem.
-No coś do jedzenia…- rzuciła.
-Nawet się z celi nie ruszałam. A ty co tam masz?- spytałam.
-Nieważne co, ważne że da się to zjeść.
Siadając zauważyłam czekoladę i dwa kubki.
-Weź to potrzymaj- powiedziała podając mi naczynia i łamiąc do nich kawałki słodkości.
Potem postawiłam to na czymś z kamieni co niegdyś zrobiłam. Pod spodem jarzyły się iskierki ognia. Jak czekolada się rozpłynęła ostrożnie wzięłam jeden z kubków. Nie chciałam znowu czegoś stłuc.
-Mmmm…. Gorąca czekolada…- pomyślałam wciągając jej zapach. Od małego lubiłam… nie! KOCHAŁAM rozpłynięte słodycze.
Deenie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz