— Głupia — warknąłem pod nosem, widząc jej stan. Szybko znalazłem się
przy niej, odtrącając najbliższe ciało umarlaka nieco dalej. Natychmiast
ją do siebie przytuliłem. Co prawda cel osiągnięty, ale co z tego?
Takim kosztem? Gdybym wiedział, że to skończy się w ten sposób, nigdy
bym nie naraził Shuruś. Musiała przesadzić skoro jest w takim stanie.
Mocno ją tuląc, poczułem lekki żal. Gdybym ją teraz tu stracił, nie wiem
co bym zrobił... Zabrakło by mi tego tulenia, tego jej poczucia humoru,
które czasem denerwuje. — Przepraszam Shura. — Wypuściłem ją z uścisku,
a następnie wytworzoną chustką zacząłem wycierać jej policzki z łez.
Postarałem się również oczyścić jej twarzyczkę z krwi, która musiała jej
prysnąć podczas tej walki. Sam pewnie lepiej nie wyglądałem.
— Za co przepraszasz? — zapytała. — Udało się, prawda? — Na jej twarzy
gościł uśmiech, nie wiem jaki on był, mnie jednak wydawał się być
fałszywy, wymuszony. Patrząc w jej czarne oczy, począłem zastanawiać
się, jak długo będzie tak wyglądać. To okropne. Przez chwilę jej nie
odpowiedziałem, nie wiedziałem co. Zawiesiłem się, czując w serduszku
smutek. Nie potrafiłem tak, o tym nie myśleć, nie potrafiłem odgonić od
tego myśli.
— J-Ja przepraszam... Naprawdę nie chciałem, to nie tak miało być. Byłem
zbędny, tak naprawdę nic nie zrobiłem... Jestem beznadziejny, ja
przepraszam. Przepraszam, nie chciałem postąpić tak lekkomyślnie. Ja...
Nie wiem, jak mogę ci teraz pomóc. Musiałaś stracić wiele sił, pewnie to
cud, że stoisz na nogach. Użyłaś zbyt wiele mocy, to moja wina,
ponieważ nie potrafiłem zapewnić ci bezpieczeństwa. Ja naprawdę
przepraszam, jest mi przykro. — Mówiłem z lekka roztrzęsiony,
opuszczając przy tym głowę. Przecież gdyby coś poszło nie tak,
moglibyśmy naprawdę tego pożałować. Shura położyła jedną dłoń na mojej
głowie, następnie wykonała nią parę ruchów, głaskała mnie. Natychmiast
podniosłem wzrok, dziewczyna odwróciła się w stronę metalowych drzwi, za
którymi niegdyś urządziliśmy sobie schron przed sztywnymi.
— Chodźmy — rzuciła krótko, łapiąc mnie za nadgarstek. Na końcu
korytarza coś się zbliżało, słychać było już powarkiwania. — Jeśli się
uda, unikniemy walki z tym — powiedziała poważnym tonem.
Weszliśmy do pomieszczenia. Szybko się rozejrzałem, szukając czegoś
niepokojącego. Shura usiadła na jakimś materiale, kiedy stwierdziła, że
na chwilę obecną nic nam nie zagraża. Nie wiedziałem co teraz, w sumie i
tak będziemy musieli stąd znowu iść. To naprawdę stresujące, mam dość
tego koczowania z jednego miejsca do drugiego. Nigdy nie wiadomo, co
spotkamy na swojej drodze. Chciałbym już myśleć, że to już koniec, że to
był zwykły sen. Niech to będzie tylko zwykły więzienny projekt, którego
celem jest sprawdzenie reakcji więźniów na pojawienie się nowego
zagrożenia, które otacza nas ze wszystkich stron. Taka opcja byłaby
dosyć ciekawa, ale raczej mało prawdopodobna. Usiadłem obok
siostrzyczki. Zastanawiałem się, czy już jej to przeszło. Miałem jednak
świadomość, że to nie musi być coś takiego, co daje spokój już po tak
krótkiej chwili.
— Powinnaś się przespać. — Spojrzałem na nią, następnie położyłem rękę
na jej ramieniu. Uśmiechnąłem się do niej, kiedy tylko się do mnie
odwróciła. — Przynajmniej tyle mogę dla ciebie zrobić, mogę jedynie
zatroszczyć się o twoje bezpieczeństwo, kiedy śpisz.
— Miałeś mi coś powiedzieć.
— Hę? — Patrzyłem na nią, gdy szukała wygodnego miejsca do spoczynku.
Myślałem, że już o tym zapomniała, że się tym nie przejęła. No cóż, w
sumie to byłoby nie sprawiedliwe, nie wytłumaczyć się z tego.
Westchnąłem, następnie chwilę się zastanowiłem. — Ty tak nie myślisz?
Gdyby już nie żyli, mieliby łatwiej. Nie musieliby męczyć się z tym
syfem. Nie zostaliby już wciągani do jakiegoś burdelu, tylko po to, by
ich wykorzystać i poświęcić. Nie martwiliby się o to, czy będą mieć czym
napełnić brzuchy, czy będą mieli czas na odpoczynek. Nie będą się
zastanawiać nad tym czy przeszkadzają. Pozbędą się zmartwień i
problemów. Poza tym jeśli żyją, mogą stanąć po czyjejś stronie, która
okaże się być naszym wrogiem, co wtedy? — Zatrzymałem się na chwilę. —
Nie dam rady... — cicho dodałem. — Nie chcę się tym tak przejmować, ale
nie mogę przestać.
Po chwili poczułem jak Shura kładzie dłoń na moją głowę, znowu. Miałem
wrażenie, że zacznie do mnie przemawiać. Będzie chciała mnie uspokoić
czy coś, mimo że sama tego potrzebuje. Kolejny powód dlaczego czułem się
źle. Jestem egoistą. Całą uwagę skupiam na sobie, kobieta ciągle
przejmuje się tylko mną. Dziś dała, według mnie, dała tego świadectwo.
Ruszyła ze mną, mimo że sam zacząłem się wahać. Jest wiele powodów, by
czegoś nie robić, ale ona i tak wstawia się za mną. Nie zawsze na
początku, ale zazwyczaj wychodzi na moje, choć zdarza się, że coś mocno
krytykuje i zaczyna mi się obrywać...
— Shuruś... Jednak proszę, nie idź jeszcze spać. Chwilę odpocznijmy, ale
znajdźmy jeszcze kogoś... Teraz jednak porozmawiaj ze mną.
<Shuruś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz