sobota, 25 czerwca 2016

Od Carla C.D Shury

— Głupia — warknąłem pod nosem, widząc jej stan. Szybko znalazłem się przy niej, odtrącając najbliższe ciało umarlaka nieco dalej. Natychmiast ją do siebie przytuliłem. Co prawda cel osiągnięty, ale co z tego? Takim kosztem? Gdybym wiedział, że to skończy się w ten sposób, nigdy bym nie naraził Shuruś. Musiała przesadzić skoro jest w takim stanie. Mocno ją tuląc, poczułem lekki żal. Gdybym ją teraz tu stracił, nie wiem co bym zrobił... Zabrakło by mi tego tulenia, tego jej poczucia humoru, które czasem denerwuje. — Przepraszam Shura. — Wypuściłem ją z uścisku, a następnie wytworzoną chustką zacząłem wycierać jej policzki z łez. Postarałem się również oczyścić jej twarzyczkę z krwi, która musiała jej prysnąć podczas tej walki. Sam pewnie lepiej nie wyglądałem.
— Za co przepraszasz? — zapytała. — Udało się, prawda? — Na jej twarzy gościł uśmiech, nie wiem jaki on był, mnie jednak wydawał się być fałszywy, wymuszony. Patrząc w jej czarne oczy, począłem zastanawiać się, jak długo będzie tak wyglądać. To okropne. Przez chwilę jej nie odpowiedziałem, nie wiedziałem co. Zawiesiłem się, czując w serduszku smutek. Nie potrafiłem tak, o tym nie myśleć, nie potrafiłem odgonić od tego myśli.
— J-Ja przepraszam... Naprawdę nie chciałem, to nie tak miało być. Byłem zbędny, tak naprawdę nic nie zrobiłem... Jestem beznadziejny, ja przepraszam. Przepraszam, nie chciałem postąpić tak lekkomyślnie. Ja... Nie wiem, jak mogę ci teraz pomóc. Musiałaś stracić wiele sił, pewnie to cud, że stoisz na nogach. Użyłaś zbyt wiele mocy, to moja wina, ponieważ nie potrafiłem zapewnić ci bezpieczeństwa. Ja naprawdę przepraszam, jest mi przykro. — Mówiłem z lekka roztrzęsiony, opuszczając przy tym głowę. Przecież gdyby coś poszło nie tak, moglibyśmy naprawdę tego pożałować. Shura położyła jedną dłoń na mojej głowie, następnie wykonała nią parę ruchów, głaskała mnie. Natychmiast podniosłem wzrok, dziewczyna odwróciła się w stronę metalowych drzwi, za którymi niegdyś urządziliśmy sobie schron przed sztywnymi.
— Chodźmy — rzuciła krótko, łapiąc mnie za nadgarstek. Na końcu korytarza coś się zbliżało, słychać było już powarkiwania. — Jeśli się uda, unikniemy walki z tym — powiedziała poważnym tonem.
Weszliśmy do pomieszczenia. Szybko się rozejrzałem, szukając czegoś niepokojącego. Shura usiadła na jakimś materiale, kiedy stwierdziła, że na chwilę obecną nic nam nie zagraża. Nie wiedziałem co teraz, w sumie i tak będziemy musieli stąd znowu iść. To naprawdę stresujące, mam dość tego koczowania z jednego miejsca do drugiego. Nigdy nie wiadomo, co spotkamy na swojej drodze. Chciałbym już myśleć, że to już koniec, że to był zwykły sen. Niech to będzie tylko zwykły więzienny projekt, którego celem jest sprawdzenie reakcji więźniów na pojawienie się nowego zagrożenia, które otacza nas ze wszystkich stron. Taka opcja byłaby dosyć ciekawa, ale raczej mało prawdopodobna. Usiadłem obok siostrzyczki. Zastanawiałem się, czy już jej to przeszło. Miałem jednak świadomość, że to nie musi być coś takiego, co daje spokój już po tak krótkiej chwili.
— Powinnaś się przespać. — Spojrzałem na nią, następnie położyłem rękę na jej ramieniu. Uśmiechnąłem się do niej, kiedy tylko się do mnie odwróciła. — Przynajmniej tyle mogę dla ciebie zrobić, mogę jedynie zatroszczyć się o twoje bezpieczeństwo, kiedy śpisz.
— Miałeś mi coś powiedzieć.
— Hę? — Patrzyłem na nią, gdy szukała wygodnego miejsca do spoczynku. Myślałem, że już o tym zapomniała, że się tym nie przejęła. No cóż, w sumie to byłoby nie sprawiedliwe, nie wytłumaczyć się z tego. Westchnąłem, następnie chwilę się zastanowiłem. — Ty tak nie myślisz? Gdyby już nie żyli, mieliby łatwiej. Nie musieliby męczyć się z tym syfem. Nie zostaliby już wciągani do jakiegoś burdelu, tylko po to, by ich wykorzystać i poświęcić. Nie martwiliby się o to, czy będą mieć czym napełnić brzuchy, czy będą mieli czas na odpoczynek. Nie będą się zastanawiać nad tym czy przeszkadzają. Pozbędą się zmartwień i problemów. Poza tym jeśli żyją, mogą stanąć po czyjejś stronie, która okaże się być naszym wrogiem, co wtedy? — Zatrzymałem się na chwilę. — Nie dam rady... — cicho dodałem. — Nie chcę się tym tak przejmować, ale nie mogę przestać.
Po chwili poczułem jak Shura kładzie dłoń na moją głowę, znowu. Miałem wrażenie, że zacznie do mnie przemawiać. Będzie chciała mnie uspokoić czy coś, mimo że sama tego potrzebuje. Kolejny powód dlaczego czułem się źle. Jestem egoistą. Całą uwagę skupiam na sobie, kobieta ciągle przejmuje się tylko mną. Dziś dała, według mnie, dała tego świadectwo. Ruszyła ze mną, mimo że sam zacząłem się wahać. Jest wiele powodów, by czegoś nie robić, ale ona i tak wstawia się za mną. Nie zawsze na początku, ale zazwyczaj wychodzi na moje, choć zdarza się, że coś mocno krytykuje i zaczyna mi się obrywać...
— Shuruś... Jednak proszę, nie idź jeszcze spać. Chwilę odpocznijmy, ale znajdźmy jeszcze kogoś... Teraz jednak porozmawiaj ze mną.

<Shuruś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz