czwartek, 23 czerwca 2016

Od Taigi C.D Siegrain'a

Martwi się o mnie, nawet tego nie ukrywa, a nawet jeśli próbuje tego nie pokazywać, to mu to nie wychodzi. Ciężko mi w to uwierzyć, do tego czasu myślałam, że martwi się jak o każdego członka z grupy. Jednak wygląda na to, że traktuje mnie jak kogoś dla siebie ważnego. Czy to przez to, że często mam z nim patrole? A może dlatego, że kiedyś mieliśmy pewną przygodę z psychicznym doktorkiem? W sumie nie daliśmy rady jej do końca wyjaśnić, gdyż po odejściu Sylv, wiele się zmieniło. Może przeważał u nas strach, niepewność, a może tak bardzo pragnęliśmy pozostać przy życiu, że nie chcieliśmy ryzykować. Sama nie wiem, nigdy nawet się nad tym nie zastanawiałam.
- Dzięki, ale ja na prawdę nie jestem umierająca, mam tylko kilka siniaków - Zapewniłam kładąc głowę na ręce - Wiesz, że nie musisz się o mnie martwić? A na patrole tak czy siak będziemy chodzić razem, nawet nie myśl, że możesz się mnie pozbyć
- Dlaczego Ty musisz być taka uparta? - Westchnął, jednak na jego twarzy dostrzegłam niewielki uśmieszek. Zatrzymał się w drzwiach i postał tam chwilę. Przypatrywałam mu się w milczeniu, minęło już kilka minut, po czym bez słowa wyszedł.
Byłam nieco zaskoczona, w głowie analizowałam wszystkie jego słowa, każdą reakcję. Był trochę inny, ale cóż mam się dziwić? Przecież jak by nie patrzeć przez niego wylądowałam na ścianie, ale z drugiej strony każdemu mogło się to zdarzyć. Cho.lera, pierwszy raz chyba nic nie mogę wyczytać z jego słów i mimiki. Zrezygnowana przymknęłam oczy, powoli zapadając w głęboki sen. Obudziłam się na ziemi, piasku, miękkim, ciepłym piasku. W tle słyszałam przyjemny dźwięk morza, a może nawet i oceanu. Tylko dlaczego na plaży, jest drzewo? Zaciekawiona szłam w jego kierunku, do ogromnego drzewa, z pięknymi rozłożystymi liśćmi, które były delikatnie poruszane przez wiatr. Na jednej z gałęzi była powieszona huśtawka, zwykły sznur i kawałek deski, a była to najładniejsza huśtawka jaką w życiu widziałam. Pragnęłam jak dziecko usiąść na niej i chociaż trochę posiedzieć. Niestety ktoś był szybszy i już na niej siedział. Te włosy, miały tak charakterystyczny kolor, cała postać wydawała mi się tak bardzo znajoma. Położyłam rękę na jego ramieniu, miał się odwrócić, spojrzeć na mnie, widziałam prawie jego profil, kiedy obudził mnie kobiecy głos.
- Jaki wypadek, a gdzie jest? - Głos zza murem był na tyle niewyraźny, że nie mogłam rozpoznać kto podnosi głos. Byłam również nieco zła na nieznaną jeszcze mi osóbkę, nie ukrywałam że postać z mojego snu nie dawała mi spokoju, zwłaszcza, że jestem przekonana, iż znam tego kogoś. W drzwiach zauważyłam biały kosmyk włosów, w końcu wyszła i cała postać. W drzwiach stanęła Gwen, która patrzyła na mnie zniecierpliwiona
- Em... Hej? - Przechyliłam lekko głowę, nie bardzo rozumiejąc jej wzrok
- Hana mi powiedziała, że nie czujesz się najlepiej - Skrzyżowała ręce na piersi
- Nie miłe spotkanie z Vampem - Uśmiechnęłam się delikatnie, siadając na łóżku. Spałam z dobre kilka godzin, brakowało mi trochę takiego wypoczynku
- Przecież Vampy nie są dobre w walce - Usiadła obok mnie na łóżku, wciąż nie spuszczając ze mnie wzroku
- Gwen, to miłe, że się martwisz, ale na serio nic mi nie jest, zwykły niegroźny wypadek. Zdarza się - Podniosłam lewy kącik ust, aby nieco ją uspokoić
- Siegrain, też się martwi - Zaczęła, jednak dosyć szybko jej przerwałam
- Przesadza. Siniak zniknie za kilka dni
- Okej, ale mimo wszystko na razie nie będziesz chodzić na patrole, lepiej żeby ból przeszedł całkowicie - Wstała uśmiechając się przy tym
- No weź, co ja będę tutaj robić, jak mam nie wychodzić - Jęknęłam - Przecież wiesz dobrze, że umiem o siebie zadbać
- Taiga, nie kłóć się ze starszymi - Ze śmiechem wyszła z pomieszczenia
- Dwa lata, a już że starsza - Burknęłam pod nosem, jednak mimo wszystko się uśmiechnęłam. To na prawdę miłe, że się martwi, ale... Co ja będę tutaj robić!? Ponownie opadłam na łóżko, szukając wzrokiem czegoś ciekawego na czym mogłabym się chociaż przez chwilę skupić. Na sen nie miałam już co liczyć, wokół mnie nie było nic ciekawego. Z lekkim bólem wstałam z łóżka i wyszłam z celi. Trzymając się za plecy, przechadzałam się po korytarzach. W pewnym momencie zauważyłam w jednej celi śpiącego przyjaciela. Cicho weszłam do środka, a przy jego łóżku nachyliłam się tak, że moje włosy opadały na poduszkę obok jego twarzy. Był teraz taki spokojny, oddychał powoli, a jego usta były delikatnie otwarte, a przez szparkę wylatywało zimne powietrze, które muskało moje włosy. Wyglądał jakoś inaczej.
- Bu! - W jednej chwili otworzył oczu, a w uśmiechu pokazał swoje białe ząbki. Pisnęłam cicho i odskoczyłam od niego, nieco się wykrzywiając, czując kłujący ból. - Uważaj - Położył się na plecach, podkładając pod głowę rękę - Poza tym, dlaczego mnie podglądasz? - Ponownie się uśmiechnął
- Nie podglądam Cię - Nadęłam policzki - Przechodziłam obok i Cię zauważyłam, więc po prostu weszłam- Wzruszyłam ramionami - Mam nadzieję, że nie gadałeś z Sylv, ani Gwen - Spojrzałam na niego podejrzliwie
- A dlaczego miałbym rozmawiać? Dzisiaj jeszcze żadnej z nich nie widziałem
- Dostałam zakaz wychodzenia na patrol - Usiadłam obok niego na łóżko - A Ty mówiłeś, że się zwrócisz do Sylv, czyli zgadnij kto będzie mi towarzyszyć, żebym się nie nudziła - Uśmiechnęłam się zadowolona na myśl, że jednak można spędzić ten czas jakoś ciekawie. Chociażby mogę utrudniać mu życie, cóż nie za ciekawa rozrywka, ale lepsze to niż nic.
- Czyli chcesz cały czas dotrzymywać mi towarzystwa? - Zapytał, jakby dla upewnienia się, a przecież mówię bardzo wyraźnie
- No gotować nie bardzo umiem, więc nie pomogę Hanie, bronią zajmuję się Barto, więc wszystko jest wyczyszczone, w magazynach też mamy porządki, a nie będę siedzieć cały czas sama w celi. Weź nogi - Grzecznie mnie posłuchał posuwając mi się nieco, dzięki czemu mogłam się oprzeć o ścianę
- I co chcesz grać w szachy? - Zakpił
- Możemy w pokera rozbieranego, więcej zabawy - Uśmiechnęłam się, a widząc jego zdezorientowany i nieco zakłopotany wzrok, zaczęłam się śmiać - Przecież żartuję, nie mamy kart - pokazałam mu język - Coś się przecież wymyśli do robienia, może będzie można się wymknąć - Przyłożyłam palec do ust zastanawiając się nad tym pomysłem.

Siegrain?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz