sobota, 11 czerwca 2016

Od Emanuela C.D Gwen

Stojąc przed kobietą widziałem w jej oczach przerażenie, wiedziałem, ze dostrzegała coś czego ja nie byłem w stanie, gdy wyjęła sztylet przeraziłem się nie tym, że zrobi coś mi, ale sobie. Kiedy kobieta się "ocknęła", wpadła w histerię. Zaczęła mnie przepraszać i trząść się ze strachu. Było mi jej tak żal. Coś co widziała musiało być niewiarygodnie prawdziwe skoro tak zareagowała. Początkowo miałem ochotę ją przytulić i uspokoić, lecz nie mogłem, moje dłonie to maszyny do zabijania. Przyglądałem się z bólem w sercu.
- J-ja nie chciałam cię skrzywdzić! To przez...- Dobrze wiedziałem, ze kobieta taka jak ona nie mogłaby mnie skrzywdzić, moje dłonie zaczęły drżeć tak bardzo chciałem coś zrobić lecz nie mogłem. Widać było, że się bała. Nagle do pomieszczenia wbiegła jakaś kobieta i mój przyjaciel.
- Co tu się odjebało?! - Warknął widząc sztylet na ziemi, który po chwili podniosłem. Kiedy dostrzegłem, że Isaac ma złe zamiary natychmiastowo przygwoździłem go do ściany i spiorunowałem wzrokiem, potrafiłem być poważny i on dobrze wie jak bardzo.
- Prawie cie zabiła - Syknął
- Ona cierpi, nie widzisz tego?! - Powiedziałem z żalem w głosie i puściłem przyjaciela, który patrząc lekceważąco na wystraszoną kobietę wyszedł z pomieszczenia. - Niech Pani ją stąd weźmie - Przykucnąłem przy blond włosej kobiecie, na co jedynie przytaknęła i podniosła kobietę podtrzymując ją. Odwróciłem wzrok nie chcą patrzeć jak kobieta odchodzi, czułem się winny tej sytuacji, nie bez przyczyny atak nastąpił w mojej obecności. Może jej organizm wyczuwa we mnie niebezpieczeństwo. Spojrzałem na swoje dłonie. Cóż za ból... Położyłem się na łóżku i zamknąłem oczy. Czas mijał mozolnie, nie wiedziałem już która jest godzina. Nie potrafiłem siedzieć bezczynnie, mimo myślenia, że to moja wina wyszedłem ze swojej celi i przeszedłem korytarzem zaglądając do innych w poszukiwaniu kobiety. Kiedy ją znalazłem stałem w wejściu, spała wyglądała na naprawdę zmęczoną, jej urodę zakłócały głębokie i ciemne doły pod oczami. I tak była piękna. Wiedziałem, że się rumienie z powodu tych myśli, lecz nie mogłem nic na to powiedzieć. I ta bezsilność. Zacząłem kurczowo myśleć co mogłoby pomóc kobiecie i odwróciłem się w celu szukania lekarki by z nią to skonsultować, gdy usłyszałem sapnięcie. Patrząc z powrotem do celi kobiety, widziałem jak się szamocze. Prędko tam wbiegłem i stanąłem nad nią. Co mam zrobić? co mam zrobić? Wyglądała jakby przeżywała prawdziwe piekło. Cholera, prędko wziąłem kobietę w objęcia i zacząłem szeptać jej do cicho do ucha słowa piosenki.
Robię wdech...
i upadam...
Czuję, że mój czas się kończy...
Ogień w moim sercu wypali mnie doszczętnie...
Odegrałem swoją rolę... 
Dałem z siebie wszystko...
Wszystko co walcząc chcę ochronić...
zawsze ostatecznie rozsypuje się na kawałki.

Ooh

Jestem rozbity i ledwie oddycham...
Upadam bo moje serce przestało bić...
Jeżeli to tak wszystko ma się skończyć tej nocy...
Jeżeli to tak przywracasz mnie do życia...
Wooh Woo
Tak to jest kiedy się zderzamy...
Wooh Woo
Jeżeli to tak przywracasz mnie do życia...

Jestem cały w krwi, która właśnie zasycha...
Moje serce biło przez cały ten czas...
Aby pomóc temu zepsutemu ciału przeżyć kolejną noc...
Okrzyki wojenne, krzywda została wyrządzona...
Kto przegrał a kto wygrał?
Kto tu będzie gdy mój system wspomagania życia minie?

Ooh

Jestem rozbity i ledwie oddycham,
Upadam bo moje serce przestało bić,
Jeżeli to tak wszystko ma się skończyć tej nocy
Jeżeli to tak przywracasz mnie do życia...
Wooh Woo
Tak to jest kiedy się zderzamy,
Wooh Woo
Jeżeli to tak przywracasz mnie do życia...

Oddycham,
Straciliśmy wszystkie nasze uczucia,
Ledwie oddycham,
nadal się trzymam.

(3x)
Jestem rozbity i ledwie oddycham,
Upadam bo moje serce przestało bić,
Jeżeli to tak wszystko ma się skończyć tej nocy
Jeżeli to tak przywracasz mnie do życia...
Wooh Woo
Tak to jest kiedy się zderzamy,
Wooh Woo
Jeżeli to tak przywracasz mnie do życia...



Poczułem, ze kobieta przestała się szamotać, uśmiechnąłem się i natychmiastowo odsunąłem, moje dłonie zaczęły się trząść. Strasznie głupio postąpiłem, mogłem ją nawet zabić. Po chwili dostrzegłem jak pod moim żebrem tkwi nóż. Znowu nic nie poczułem, musiała go wbić, podczas snu, upewniając się, ze kobieta śpi udałem się do lekarki przy okazji dyskutując na temat dolegliwości panienki Gwen. Moja rana sztyletem nie była głęboka więc wystarczył jedynie opatrunek. Wracając trzymałem w ręku leki nasenne. Powinny pomóc, chociaż to one mają skutki uboczne w postaci halucynacji, może kobieta już je bierze i to dlatego? Niestety nie znałem na to odpowiedzi, musiałem się upewnić. Nie chciałem poruszać tego tematu, a także nie mogłem przeszukiwać czyjego pokoju. Nie wiedziałem dokładnie jak postąpić, na razie wsadziłem leki do głębokiej kieszeni, a oczyszczony nóż z krwi odłożyłem na miejsce patrząc przy okazji na spokojny sen białowłosej kobiety. Doprawdy kojący widok dla serca, siedzę tu już całą noc. Mimo iż byłem śpiący nie potrafiłem jej opuścić. Czułem się zobowiązany by przy niej być. Ułożyłem się wygodnie pod ścianą wypatrując jakiegokolwiek ruchu, czy pojawiającej się zmarszczki niepokoju na twarzy kobiety. Cichym głosem zacząłem nucić kolejną piosenkę, która sprawiała, ze stawałem się coraz bardziej senny... Nawet nie wiem kiedy zamknąłem oczy.

< Słabo.. ale jest następnym razem będzie lepsze xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz