Tak jak podejrzewałam był silny. Ale nic nie osiągnie wyłącznie tym atrybutem, ale widziałam także jego prędkość, może czas go zmusić by się trochę wysilił? Przydałoby się by zaczął atakować z głową. Klaskanie po chwili dudniło w moich uszach.
- Pierwszy raz widzę, by ktoś tak ładnie dał się zwabić w pułapkę - Zaklaskał Bartolomeo, a za nim jak dostrzegłam stała wpatrzona Gwen z poważną miną i skrzyżowanymi rękoma na piersi.
- Pułapką? - Mężczyzna się zdziwił, a ja zerknęłam na niego katem oka podnosząc delikatnie usta.
Szybkim ruchem schwytałam go za rękę i przerzuciłam przez plecy, zarazem wykręcając rękę. W taki oto sposób zamieniliśmy się miejscami, lecz ja pozwoliłam sobie potraktować go sobie trochę brutalniej.
- Au au - Mruknął z ssykiem
No nie będę biedaka więcej męczyć. Skoczyłam na niego tak, ze owinęłam się nogami wokół jego umięśnionej talii i mocno pociągnęłam do tyłu co sprawiło, że karkiem uderzył w twarde podłoże. Wstając strzepnęłam z siebie kurz.
- Chyba na dzisiaj skończyliśmy - Spojrzałam na prawie skulonego mężczyznę
- Spokojnie i tak pobiłeś rekord, ale i tak sto lat za wcześnie- Zaśmiał się głośno Barto
- Nawet twój - Mruknęłam odwracając głowę w przeciwną stronę, a śmiech brata szybko ucichł, a przyjaciółka wypuściła z siebie cichy melodyjny głosik rozbawienia.
- Dawno i nieprawda - Odchrząknął i podszedł do jeszcze zbierającego się z bólu mężczyzny - Musiałaś akurat kark? Mogłaś mu zrobić krzywdę - Westchnął Bartolomeo wyciągając rękę do mężczyzny proponując mu pomóc
- Co ty się tak o niego troszczysz? - Zapytałam
- Od razu troszczę - Fuknął udając, że się rumieni - Potrzebujemy ludzi - Na te słowa Isaac zerknął na niego wrogo i odrzucił pomoc wstając chwiejnie rzucając przy okazji pod nosem wiązankę przekleństw.
- Pomogę Ci - Stwierdziłam podchodząc do mężczyzny, który już chciał pyskować lecz złapałam go prędko pod ramię. Zauważyłam, że mogłam przesadzić, jednak szczeniak nie powinien mnie więcej lekceważyć. Lepiej pomóc mu teraz niż potem taszczyć jego zwłoki po podłodze. Zerknęłam kątem oka na Gwen, która dokładnie nam się przypatrywała, lecz szybko puściłam jej porozumiewawcze spojrzenie, że się myli. Ta kobieta wymyśli wszystko jak się jej nie pilnuje. Pomimo odpychającego potu mężczyzny czułam spięte i obolałe mięśnie, które były całkiem imponujące. Pod palcami lewej dłoni, którą objęłam go w pasie również objawiała się wyrzeźbiona litera V na podbrzuszu. Przyznam nie oszczędzał się przez ten czas.
- Podoba się? - Uśmiechnął się szyderczo, a ja szybko go skarciłam kukśtańcem w żebra. Jednak to nic nie dało. - Silna jesteś.. - Dodał jednak po chwili
- Ty również - Odparłam - Nikt jeszcze mnie nie zablokował - Patrzyłam nadal przed siebie, jednak czułam spojrzenie mężczyzny... na swoich piersiach, po raz kolejny zasłużył na zimny łokieć co zrobiłam.
- Więc to nie była pułapka? - Syknął po kolejnym uderzeniu, nie wydawało się by udawał, tak silny atak przeszył całe jego ciało, może za bardzo się poniosłam. Ale każdy wie jaki mam stosunek do takich osób jak on, a jednak.. czuję się bezpiecznie. I nie przez to że mam świadomość, że jestem silna, zdawałam sobie sprawę od bliskości naszych ciał. Spragniony kobiecy umysł jest beznadziejny, miała ochotę sie chlasnąć lodowatą wodą.
- Po części również, po prostu wiem jak z tego się uwolnić - Stwierdziłam, bez ukazywania jakichkolwiek emocji na twarzy. - Jesteś silny dlatego chcę cie wytrenować - Powiedziałam wręcz nie dowierzając, że mówię takie rzeczy w prost. Zabrzmiało to jak jakiś tani tekst z sensacyjnego kina.
- Co jeśli wykorzystam to przeciwko Tobie? - W tedy stanęłam w miejscu i spojrzałam u głęboko w oczy, widziałam w nich prawdziwe piękno. Tak samo jak było z tym kotem, był piękny wewnątrz.
- Nie wykorzystasz - Odparłam krótko i pewnie nadal mierząc go wzrokiem
< Isaac? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz