Szedłem dalej, dookoła rozglądałem się, czy coś lub ktoś za mną nie
idzie. Odetchnąłem z ulgą, kiedy byłem już niemalże przy końcu swojej
drogi i żadnej niemiłej niespodzianki nie spotkałem. Westchnąłem z ulgą,
a chwilę później rozległ się dźwięk ciężkich kroków. Odsunąłem się parę
kroków do przodu, kiedy poczułem mocny odór. Natychmiast uniosłem swoją
broń ku górze. Nie musiałem długo czekać, by stwór wykonał kolejny
atak. Rzuciło się na mnie, jednak na jego nieszczęście od razu nadział
się na ostrze. Nie trafiłem w głowę, szybko jednak udało mi się to
nadrobić. Po chwili cielsko legło na ziemię. Usłyszałem, jak niedaleko
otwierają się jakieś drzwi bądź jakieś kraty postanowiły cicho
zaskrzypieć. Następnie ujrzałem brązowe oczy, które dokładnie się we
mnie wpatrywały. Naprzeciwko mnie stanęła czarnowłosa dziewczyna,
Youkami. Ona musiała się jeszcze upewnić, czy aby na pewno rozmawiała z
tym "Carlem". Podeszła do mnie, a następnie się przytuliła. Chwilę z
tego się śmialiśmy, pozostając w tej samej pozycji, w tym samym miejscu.
Poczułem się dziwnie nieswojo, spojrzałem za siebie. Próbowałem
zobaczyć coś w oddali, jednak obraz szybko się rozmazał. Przymrużyłem
oczy, a kiedy zauważyłem lekkie drgania, postanowiłem wepchnąć
siostrzyczkę do pomieszczenia, z którego wyszła. Upewniłem się, że
dokładnie zamknąłem za sobą drzwi. Spojrzałem na nią, tą ręką
przejeżdżała po zniszczonych meblach, które ostały się jeszcze przez ten
czas. Dotarła do jednej z szafek i przy niej przykucnęła. Zauważyłem,
że wyciągała stamtąd jakieś przedmioty, które wyglądały na miękkie,
przypominały poduszki. Wyciągnęła coś w rodzaju koca... Różne skrawki
pozszywanych ze sobą tkanin.
— Musisz być zmęczony — zaczęła. — Proszę, skoro wepchnąłeś mnie tutaj,
to nie mam nic innego do zaoferowania — mówiła tak, jakby miała o to
wyrzuty.
— Przepraszam za brak delikatności z mojej strony. Nie byłem pewny co do
bezpieczeństwa, a chciałem oszczędzić na czasie. Czasem nawet kilka
sekund może zadecydować o twoim życiu, wiedziałaś?
— Zdążyłam się tego dowiedzieć — uśmiechnęła się ciepło, znów
przytulając się do mnie. Zarzuciłem na nią materiał, a następnie mocniej
ją objąłem. Palcami zacząłem przeczesywać jej włosy. Nie były miękkie w
dotyku, w dodatku miałem wrażenie, że ją po prostu drę. Siano? Musiały
zostać mocno podniszczone, skoro takie są (Curl aka profeszionaly
fryzjer). — Brakowało mi tego... — Wyglądało na to, że jej to sprawiało
przyjemność. Mnie jednak powoli zaczęło to się nudzić. Uwielbiam się
bawić czyimiś włosami, ale nie tak bez przerwy, kiedy nie jestem pewny,
czy zaraz coś nie wparuje. Będąc w towarzystwie samej Youkami czułem się
mniej pewnie, znajdywałem więcej negatywów, niż pozytywów. Obawy mnie
nie opuszczały, przez cały ten czas.
— Dlaczego jeszcze żyjesz? — zapytałem, opychając kobietę od siebie.
Patrzyła na mnie ze zdziwionym wzrokiem. Nie spodziewała się. Ja w sumie
też, ale tak nagle zaczęło mnie to ciekawić, jak sobie poradziła przez
ten czas, że po prostu zapytałem bez namysłów. — Jak udało ci się
przetrwać?
— Carl?
— Jak utrzymałaś się przy życiu, przez ten długi czas?
Youkami cofnęła się nieco i złapała w dłonie pierwszy, lepszy przedmiot,
który mógłby z łatwością ogłuszyć człowieka. Rozumiałem ją, zachowała
jedynie ostrożność. Nie miałbym jej tego za złe, kiedy by się na mnie
rzuciła. Może teraz uważać, że zostałem zraniony przez szwendacza lub
wdałem się w bójkę z jakimś napotkanym więźniem i zacząłem czuć się
gorzej. Dałem jej znak, że nie zamierzam jej skrzywdzić. Jedynie
próbowałem zaspokoić swoją ciekawość, która z każdą minutą stawała się
coraz to większa, mniejsza do wytrzymania. Widziałem, że się nieco
uspokoiła, na chwilę odwróciła wzrok. Najprawdopodobniej zastanawiała
się nad odpowiedzią, kiedy to za drzwiami coś uderzyło o ziemię. Och,
szwendacz nie dał rady i nie utrzymał swojej wagi, przewrócił się.
Biedactwo. Podszedłem nieco bliżej do siostrzyczki.
— Proszę, odpowiedz.
Youkami?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz