Zaniepokoiłam się zachowaniem mężczyzny, uderzył dość mocno o ścianę, mógł zrobić sobie krzywdę. Zaczęłam szukać z nim kontaktu wzrokowego. Kiedy niespodziewanie jego dłoń spoczęła na moim policzku znieruchomiałam. Nie byłam pewna co chce zrobić, poczuł się gorzej i chciał poprosić o pomoc czy...? Jego usta zaczęły się zbliżać do moich.
- Zapraszam na kolację - Głos Hany sprawił, że wróciłam do rzeczywistości, nawet nie wie jak bardzo byłam jej wdzięczna za to wyczucie czasu.
Jeszcze lekko zdezorientowana po prostu się odwróciłam i poszłam w stronę stołówki. Nadal czułam dłoń mężczyzny na moim policzku, on naprawdę? Potrząsnęłam lekko głową i powrócił do nic nie wyrażającej mimiki twarzy. Usiadłam przy stole, już odczuwając, że nic nie zjem. Po chwili dołączyła do nas reszta, a Isaac usiadł na przeciwko mnie, najprawdopodobniej specjalnie. Odruchowo odwracałam od niego wzrok, lecz jego czułam całkowicie na sobie.
- Tak właściwie to jak masz na imię? - Usłyszałam głos Taigi, na co mężczyzna bez trudu odpowiedział. Sama przed chwilą dowiedziałam się jak się nazywa, całkowicie pominęłam ten fakt.
- Zawsze jest tu taka cisza? - Zapytał, na co chciałam odpowiedzieć jednak Gwen szybko mnie wyprzedziła
- Kim jesteś? Opowiesz coś o sobie? - Dobrze słyszałam po jej głosie, że mu nie ufa, ja też nie powinnam. Od razu na myśl przyszła mi scena sprzed paru minut, jak mogę tak mu dawać się sobą bawić? Ogarnij się Sylv. Żeby ktoś taki robił mnie w konia. Ale czemu stałam, gdy chciał to zrobić? To nie jest do mnie podobne. Mężczyzna nagle zaczął opowiadać o sobie w wielkim skrócie, prawie wszystko wyjaśniało jego wygląd i styl bycia. Dziwne jest jednak, że pozwolili odmieńcowi być przywódcą wojska, najwyraźniej to zataił. Przyłożyłam do ust szklankę i wypiłam parę łyków. Już przynajmniej wiem skąd ma te zdolności w walce wręcz.
- U nas najlepszym taktykiem jest Pani Sylvanas - Spojrzałam na Hanę, która rozdawała jeszcze jakieś jedzenie na stół. Już wiedziałam, że mężczyzna będzie chciał nawiązać ze mną kontakt więc wbiłam w niego swoje stalowe spojrzenie.
- Ach, tak? To może niech mi opowie nieco o sobie? – Spojrzał na mnie z zawadiackim uśmiechem, chichocząc cichutko pod nosem. –
Może mamy wiele wspólnego – puścił widelec na drewniany stół, po czym
podparł się ręką.
- Wątpię - Odparłam - A cisza trwa tu tylko dlatego, że nie przyszedł jeszcze najgłośniejszy z nas - Westchnęłam i w tedy do pomieszczenia wbił z buta Bartolomeo, który od razu owinął rękę wokół szyi kucharki.
- Cóż to za pyszności piękna? - Zaśmiał się radośnie widząc rumieńce Hany
- Wywołałaś wilka z lasy - Zachichotała Taiga, a ja jedynie bezwładnie odmachnęłam ręką
Kiedy głośny braciszek zabawiał innych, ja skierowałam pytanie do nowego białowłosego mężczyzny, którego nie dane mi było poznać.
- Jak cię zwą? - Zapytałam nie udając niezadowolenia
- Emanuel Eque - Odparł lekko zmieszany z uśmiechem, siedział zaraz przy Gwen, najwyraźniej ona postanowiła się nim zająć. Wyglądał na miłego, ale kto wie co pod tym może się kryć. Dostrzegłam więź między nim a Isaac'em. Mógł tylko takiego udawać, ten którego ja trenuje nie udaje nikogo innego więc łatwo go rozgryźć. Może tak naprawdę są identyczni z charakteru?
- Odebraliście mu broń? - Zapytałam zerkając na przyjaciółkę
- Żadnej nie miał - Zaniepokoiła mnie ta wiadomość, nic? nawet sztyleta? Nie zdziwiłabym się gdyby coś ukrył.
- Twoja moc? - Zapytałam, a chłopak lekko się speszył i zamilknął, na co zmarszczyłam brwi
- Radziłbym się do niego nie zbliżać - Uśmiechnął się Isaac patrząc mi prosto w oczy, o dziwo nie potrafiłam długo utrzymać i prędko wróciłam do białowłosego.
- Co to ma znaczyć? - Burknęłam, a Gwen dotknęła jego ręki by zaczął mówić lecz on prędko ją odsunął
- Proszę mnie nie dotykać - Uśmiechnął się, mówiąc drżącym głosem, chowając ręce za siebie - Mógłbym panienkę przypadkiem skrzywdzić - Jego wargi zadrżały widać, że nie był zadowolony z tego, że posiada moc, która potrafi krzywdzić innych, wydawało się, że zależy mu na bezpieczeństwie mojej przyjaciółki. Albo coś kombinował.
- Rozumiem, że walczysz dłońmi, a rękawiczki są po to byś nikogo nie skrzywdził, mam rację? Nie potrafisz nad tym panować - Zapytałam, a on jedynie pokiwał głową i na koniec ją spuścił twierdząc że nie jest głodny, wstał i oddalił się do celi.
- Jest wrażliwy - Westchnął Isaac z cwaniackim uśmieszkiem - To co opowiesz mi coś o sobie? - Oblizał się z resztek jedzenia pozostałych na jego ustach. Moje serce mocniej zabiło, nie cierpiałam opowiadać o swojej przeszłości, ale to co się zdarzyło wcześniej sprawiło, ze nie potrafiłam mu w żaden arogancki sposób odpowiedzieć, po prostu miałam pustkę w głowie. Co ja tak właściwie czuję? Z opresji wyrwał mnie Bartolomeo, który stanął na stole między mną a mężczyzną. Dostrzegłam jeszcze jego oczy skierowane ku mnie, między nogami brata, ale skierowałam twarz ku górze, by sprawdzić co tym razem wymyślił.
- Impreza! - Zaśmiał się podając mi litr czystej wódki - Spokojnie, zastawiłem pułapki, jak coś będzie się zbliżać to usłyszymy - Wyszczerzył się wszystkim dając alkohol, kątem oka dostrzegłam Gwen która zrezygnowała i oddaliła się najprawdopodobniej w poszukiwaniu mężczyzny. Zastanawiałam się czy powinnam się o nią martwić. Skoro Emanuel zna się z Isaacem to mogą znać te same sztuczki. Eh, jest silna. Odkręciłam butelkę i przyłożyłam do ust wypijając kilka łyków, na szczęście mam twardy łeb. Widząc to cała grupa zrozumiałam, że mogą się w końcu zrelaksować i podnieśli
szklanki lub butelki do góry wykrzykując toast, po czym prędko zaczęli pić. Zabawa trwała w najlepsze, a ja z Isaacem walczyliśmy o to kto więcej wybije.
- Twoja kolej - Uśmiechnęłam się szyderczo, gdy odstawiłam kolejny kieliszek
- Pfy.. - Mruknął i wybił jeszcze więcej po czym uderzył głową o blat, na co roześmiałam się głośno, taka wygrana mnie satysfakcjonowała. Na wolności uwielbiałam hazard, więc nie raz zdarzało się, że musiałam pić, w tym jestem akurat dobra. Mimo, że byłam już pod wpływem alkoholu potrafiłam nad sobą panować i usiadłam na jednych z długich foteli gdzie była reszta, jak się okazało obok mnie doczłopał się mój "uczeń". Zapomniałam całkowicie o tym co stało się dzisiejszego dnia. Dawno nie widziałam wszystkich tak szczęśliwych, należy im się od czasu do czasu trochę relaksu. Uśmiechnęłam się i nagle poczułam czyjeś ręce owijające moją talię. Był to Isaac, którego głowa spoczęła na moim ramieniu.
- Puść mnie jesteś pijany - Mruknęłam, twardy z niego byk...
Nie doczekałam się odpowiedzi, nie byłam już nawet pewna czy mężczyzna przypadkiem nie zasnął. Lecz nie przyszło mi do głowy by się wyrywać po prostu zajęłam się wpatrywaniem w innych i picia kolejnych kieliszków. Było mi całkiem przyjemnie, dawno się nie znajdowałam w męskich ramionach. Jakbym była trzeźwa zrobiłabym wszystko by coś takiego nie stało się przy ludziach, jednak w tej chwili było mi to całkowicie obojętne. Uroki alkoholu, w dodatku wszyscy i tak zapomną co się dzisiaj wydarzyło.
< Isaac? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz