poniedziałek, 27 czerwca 2016

Od Sylvanas C.D Taiga

Kiedy udało mi się w końcu nabrać powietrza, smakowało niczym popiół.Od razu poczułam czyjąś dłoń pod moją głową, która zadbała o to by spoczęła delikatnie na poduszce. Otwierając oczy dostrzegłam zaniepokojonego, ale jak szczęśliwego brata. Lekki pocałunkiem w dłoń przekazał mi, że nic mi nie grozi.
- Obudziła się! - usłyszałam donośny krzyk i zdziwiona spojrzałam za głowę Bartolomeo, gdzie stali wszyscy, dosłownie... Nie zniknęła nawet jedna zapisana mi w pamięci twarz.Uśmiechnięta próbowałam się podnieść jednak brat szybko mnie zatrzymał.
- Powinnaś odpoczywać - Burknął - A wy czego się gapicie! - Krzyknął do obozowiczów.
Złapałam go za rękę, dając znać iż chcę się z nimi wszystkimi przywitać. Na to jedynie co mógł zrobić to pomóc mi wstać. Spojrzałam poważnie na twarze.. Rikkiego, Taigi, Nicolasa, Hany, Siegraina, Worica, Daniela, Nagito...
- Dobrze was widzieć - Powiedziałam ledwo przez zaschnięte usta i uśmiechnęłam się. Początkowo nie wiedzieli jak zareagować, ale rozległ się długi i głośny okrzyk radości. Po chwili wyrwałam się z tłumu i skierowałam do "kuchni", jeśli to pomieszczenie można tak nazwać, by napić się trochę wody. Kiedy ciecz dostała się do mojego gardła, poczułam natychmiastową ulgę. Ostre kucia w gardle ustąpiły, a ja dostrzegłam kotły pełne jedzenia. Zachwycona podeszłam do nich. Ślinotoki natychmiastowo się uruchomiły, a brzuch zaczął burczeć. Hana jak zawsze pichci coś pysznego. Miałam ochotę zjeść za dwóch, lecz gardło nie pozwoliło by mi nadal nic przełknąć. Mój krok nadal nie był zbyt stabilny, więc postanowiłam powoli wrócić do swojej celi. Wszyscy byli uśmiechnięci i szeptali między sobą. Kilka pytań zapisało mi się w pamięci "Co tam widziała?", "Jak przetrwała?"..."Znalazła wyjście?". Kątem oka dostrzegłam opartą i skulona przy ścianie Gwen. Zaniepokojona podeszłam do niej i przykucnęłam.
- Wszystko w porządku? - Zerwała się jak z transu, niepewnie trzymająć w dłoni sztylet - Już.. spokojnie - Wyszeptałam i złapałam za jej dłoń, zabierając przy okazji ostre narzędzie
- Oh.. Wybacz.. - Zaśmiała się nerwowo - Martwiłam się o Ciebie - Stwierdziła próbując się uśmiechnąć
Gdyby tak było, drżenia by powoli zanikały na mój widok, a jednak nadal wygląda jakby zobaczyła ducha. Już miałam powiedzieć, by natychmiastowo powiedziała mi prawdę, gdy pojawił się w celi Barto.
- Mówiłem byś odpoczywała, a ty się szwendasz - Mruknął niezbyt zadowolony
- Wiem.. poszłam tylko się napić - Odparłam wstając
- Dlatego znalazłaś się magicznie tutaj? - Zapytał nie  dowierzając podnoszą ironicznie jedną brew
- Gdybyś ty mi przyniósł nie musiała bym chodzić - Oburknęłam
- No jasne zwal wszystko na mnie! - Odwarknął i pociągnął mnie za rękę, ale bardzo delikatnie. Rozśmieszała mnie troskliwość Barto w tej chwili, ale co mogłam zrobić. Kiedy wchodziliśmy już do mojej celi, gdzie nikogo nie było prócz Tai, prędko złapałam ją za ramię.
- Wezwij Hane do Gwen.. - Gdy to powiedziałam nie doczekałam się zdziwienia, musiała coś wiedzieć, albo przez te dwa lata dobrze zawładnęła nad swoimi emocjami.
Nie mogłam nic więcej powiedzieć, gdyż wylądowałam na łóżku.
- Masz tu siedzieć - Powiedział władczo Bartolomeo
- Widzę, że poczułeś się dobrze w robi przywódcy - Zachichotałam biorąc nóż z talerzyka z jedzeniem, który wcześniej mi przyniosła przyjaciółka.
- Ty mnie nie zastraszaj - Uśmiechnął się hardo
- Ależ nie mam zamiaru -  Położyłam się zadowolona na łóżku
[...]
Koszmary nocne budziły mnie co chwilę, aż do momentu, gdy w naszym obozie zapanowała ciemność. Nie mogłam się nigdzie ruszyć, nie przez to, że czułam wycieńczenie, tylko przez Bartolomeo który zasnął tuż pod moim łóżkiem. A najmniejsze jego skrzypnięcie sprawi, że się obudzi. Cały czas przed oczami widziałam okropieństwa, które towarzyszyły mi przez te dwa długie lata. Sama sobie się dziwiłam, że jestem taką samą osobą, przecież coś takiego złamałoby nawet najsilniejszego. I to prawda czułam w sobie coś innego, lecz co?
[Miesiąc później]
Codziennie patrzyłam na Gwen, która zachowywała się inaczej, nie był to tylko jej zmieniony charakter, albo inaczej.. wyostrzony. Coś ją nękało, wydawała się nieobecna i nagle to wszystko zniknęło.. Nie wiedzieć co sprawiło, że kobieta po prostu była uśmiechnięta i powróciło jej wytrawne oko zabójcy. Wszystko zostało zrozumiane, gdy nowy białowłosy mężczyzna imieniem Emanuel pocałował ją na pożegnanie. Doprawdy wiele się zmieniło. Przyłapałam nawet Taigę na pewnych igraszkach z Siegrainem. Nie spodziewałam się tego co zobaczę, ale grupa jest coraz bliżej siebie. No a ja pewnego palanta mam, aż za blisko siebie. Dostało mi sie pod opiekę dość pyskatego szczeniaka Isaaca. Prócz urody niestety nie miał nic więcej do zaoferowania, ale po bliższym spotkaniu tylko ja wiedziałam jaki jest na prawdę...
[...]
- Musimy porozmawiać - Podniosłam głowę i dostrzegłam Taigę
- O co chodzi? - Zapytałam poprawiając dalej zbroję
- Minął już ponad miesiąc... nadal nie powiedziałaś, nam co odkryłaś na zakazanych terenach - Zaczęła poważnie - Musisz coś ukrywać, a wiesz, że tajemnice jedynie wzniecają konflikty - Powiedziała, jakby mnie upominając, na co jedynie wstałam z miejsca
- Nie jest to coś co mogę wam opowiedzieć - Na samą myśl zadrżała mi warga, lecz prędko opuściłam pomieszczenie
- Znalazłaś chociaż wyjście? - Krzyknęła do mnie. Zastygłam, widząc jak większość grupy patrzy w moim kierunku
- Tak - Wydusiłam marszcząc brwi

< Tai, Gwen? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz