Patrzyłam na przedstawienie zniesmaczeniem. Mężczyzna był tak zajęty przyjemnościami, że nawet nie usłyszał jak tu wchodzę. Gdy urządzili sobie krótką rozmowę mężczyzna w końcu mnie zauważył. Zero szacunku dla kobiet. Kątem oka spojrzałam na wykorzystaną kobietę, jeśli można to nazwać wykorzystaniem, nie została zgwałcona.
- Puść tę kobietę - Warknęłam, mimo że jej życie nic mnie nie obchodziło. Robiłam to jedynie ze względu dla swoich zasad i jak widzę takiego dupka to mam ochotę powybijać ich wszystkich. Żeby podczas epidemij załatwiać swoje potrzeby gdzie popadnie.
- Bez nerwów, kochana - Pomachał do mnie ręką, aż miałam ochotę ją połamać, jednak widziawszy mój brak reakcji spoważniał. Może jednak ma coś w głowie.
- Zostaw to - Dostrzegła jego rękę powoli sięgającą po rewolwer. Może jednak nie ma.
- Już sobie idę... Możesz sobie nawet ją wziąć- Wskazał na wykorzystaną kobietę, kpiny. Dziwię się, że w ogóle tyle przeżyła. - Jestem draniem ale szczerym - Powiedział i wystrzelił z broni prosto w okienko, zrobił to niewyobrażalnie szybko, ale moje oko jest zbyt wprawione. Próbowałam wycelować i strzelić, lecz nie udało mi się to na dłuższa metę. Czułam nadal zmęczenie. Po zniknięciu mężczyzny spojrzałam na podłogę, krwawił. Daleko nie zajdzie, idiota. Zaczesałam włosy do tyłu i wyszłam.
- Sylvanas co to za hałasy? - Podbiegła do mnie Gwen
- Spotkałam jakiegoś typa i ta kobietę - Pokazałam przez szybkę zapłakaną kobietę - Zwiał, możemy wracać - Powiedziałam również do towarzyszącej nam Hany, która czegoś szukała do swoich przepysznych dań.
- Musimy jej pomóc - Dodała przyjaciółka
- Nie... żyje bo najprawdopodobniej wykorzystywała takich jak my, jest nikim.. - Fuknęłam, wolałam już nie mówić co ją spotkało, ale kobiety po chwili ciszy ruszyły za mną. Powróciłam jako przywódczyni i jestem jeszcze bardziej surowsza niż wcześniej. Potrafiłam przez samo spojrzenie na nią stwierdzić jej siłę. Byłaby kulą u nogi, w dodatku osobą, która nie daje z siebie nic tylko czeka, aż uratuje jej się dupę, mam do tego pogardę. Idąc korytarzem do naszej kryjówki uważnie się oglądałam, by się upewnić, że nic ani nikt nas nie śledzi. Najbardziej się obawiałam mężczyzny, mimo, że cholerny gnój to trzeba mu przyznać że z takim ciałem miał całkowite prawo przeżyć sam. O czym ja myślę? Potrząsnęłam lekko głową. Niestety ten widok nawet w najtwardszym ciele odrodził by te żądze, w końcu krótko tu nie jesteśmy. Kiedy wróciliśmy do obozu ustaliłam kto pilnuje wejścia, a kto może wypocząć, oddałam ostatnie rozkazy Gwen, która stwierdziła, że wszystkim sie zajmie i bym odpoczęła. Byłam jej bardzo wdzięczna i najchętniej bym ją przytuliła, ale nie zrobiłam tego przy ludziach, dobrze wie jak mi na niej zależy. Wróciwszy do celi usiadłam na łóżku rozmasowując ramię i cicho wzdychając. Nagle moim oczom ukazały się plamy krwi znajdujące się na podłodze. Uśmiechnęłam się lekko rozkładając nogi i wydając z siebie ciche pomruki rozkoszy. Co prawda od dawna nie musiałam "udawać", ale zła tym być nie mogłam, gdyż po chwili spod łóżka wyłoniła się męska czupryna. Od razu przyłożyłam do głowy nieproszonego gościa strzelbę.
- Naiwny jak dziecko - Uśmiechnęłam się i kazałam mu wyjść z wyraźną pogardą w głosie. Pierwsze oczywiście co się rzuciło w oczy to duża wzgórka wypełniające jego spodnie. - Chyba przydałaby Ci się łazienka - Powiedziałam
- Z tobą zawsze - Uśmiechnął się, a po jego czole spływał pot, niezły jest, ale złamię go. Złapałam go szybko za rękę i odwracając tak by go nieuruchomić, przy okazji druga wyjęłam jego rewolwer i wsadziłam mu go w buzię.
- Jeszcze raz powiesz do mnie coś takiego, a jesteś martwy - Syknęłam mu do ucha, mimo, że szkoda by było kaleczyć tą ładną buźkę - Hana! - Krzyknęłam i lekarka po chwili pojawiła się w wejściu - Pewnie myślałeś, że wzięliśmy ze sobą tę wykorzystaną przez Ciebie dziewkę, niestety się rozczarujesz - Dodałam cicho
- Tak proszę Pani? - Patrzyła z przerażeniem na mężczyznę
- Zajmij się jego nogą - Powiedziałam zabierając całą jego broń przy okazji dokładnie go przeszukując, w kieszeniach i butach znalazłam wytrychy, a w bokserkach, przy czym musiałam dotknąć jego dość imponującego wzwodu znalazłam sztylet. - Jeśli ją chociaż tkniesz palcem to Ci nogi z dupy powyrywam - Warknęłam i rzuciłam go na łóżko - Barto! - Wyczułam jak brat już od jakiegoś czasu przypatruje się sytuacji - Pilnuj wyjścia, dzisiaj niech pośpi w mojej celi - Chłopak jedynie pokiwał głową - Tylko byś pamiętał, że teraz będziesz mi winny przysługę - Warknęłam, mimo wszystko ten facet się przyda. Potrzebujemy silnych ludzi. Trzeba tylko jeszcze szczeniaka wyszkolić.
< Isaac? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz