- Nie mogę uwierzyć, że się spotykamy - Zaśmiałem się miło przykładając swoje czoło do jego
- Dobrze cie widzieć brachu! - Wyszczerzył się jeszcze bardziej
Nie potrafiłem nawet opisać jak się ciesze, że go widzę. Jest dla mnie jak brat, najlepszy przyjaciel. Wiele razy mi pomógł i jestem mu wdzięczy z wielu powodów. Ufałem mu w pełni, gdyż nie raz mnie bronił, nawet gdy byłem dzieckiem. Tak, wychowaliśmy się razem, mimo, że jestem starszy, on był tym silnym i odważnym, ja rozważnym i powstrzymującym go od różnych głupot, zawsze trzymaliśmy się razem. Nie baliśmy się za siebie oddać życie i on to prawie zrobił. A raczej jest w więzieniu dłużej ode mnie, gdyż mnie ochronił. Cieszyłem się, że mam takiego przyjaciela, a tym bardziej że żyje mimo tego syfu! Cztery lata temu przeprowadziłem akcję, by go stąd uwolnić lecz poległem, byłem zbyt słaby, za co mi wstyd.
- Krwawisz! - Warknął nagle wściekle - Debilu jeszcze mi powiedz, że nie zauważyłeś! - Natychmiastowo pchnął mnie na łóżko i przyjrzał się ranie
- Haha - Zaśmiałem się głupkowato, mając lekkie mroczki przed oczami - Za bardzo się cieszyłem, że cię widzę i się zapomniałem.. - Wydukałem opierając się o ścianę
- Nawet nie chce wiedzieć, ile krwi straciłeś - Natychmiastowo przyłożył palce do mojej rany i ścisnął z całej siły, nawet nie chciałem sobie wyobrażać jakby to bolało - Trzeba zaszyć, natychmiast! - Zaczął się rozglądać nerwowo i dostrzegł białowłosą kobietę - Rusz się po lekarza! - Warknął
- Uspokój się.. - Wyszeptałem, gdyż nie chciałem by krzyczał na kobietę, która i tak mi dużo pomogła i byłem jej wdzięczny
- Nie rób z siebie teraz miłego baranka! - Powiedział patrząc na mnie zdenerwowany - No rusz się! - Zerknął na nią kątem oka, a mi się zrobiło głupio, jednak kobieta nic nie mówiąc wybiegła z celi
- Bądź milszy.. - Próbowałem się wyprostować, lecz on natychmiastowo mnie pchnął bym leżał
- Nie wysilaj się.. - Patrzył na ranę - No gdzie ona kurwa jest? - Doceniałem, że się martwił wręcz czułem ciepło na sercu, że mam kogoś takiego, jednak bolało mnie to jak traktuje kobietę. Była ładna no i.. miła, pomimo tego, że mnie nie zna. Nagle osoba, która zalegała mi w głowie wbiegła do środka wraz z trochę niższą dziewczyną w futrze.
- Przejmuję - Powiedziała dziecinnym lecz silnym głosikiem i wbiła w moją skórę szpilkę
Zmarszczyłem brwi, wyglądało to naprawdę boleśnie, odczuwałem jedynie głębokie zmęczenie, stawałem się senny.
- Kurwa traci przytomność - Facet walnął mnie w polik - Nie rób mi tego! - Widać, że był wściekły, gdyż nie poczułem niczego - Kurwa, czemu ty nic nie.. - Prędko resztą siły zakryłem mu usta i dałem porozumiewawcze spojrzenie, by nic nie mówił. Widać, że go tylko rozzłościło. Na moje szczęście, jestem jednym z pierwszych przypadków ofiar tej choroby., więc nikt jej nie zna.
- Stracił za dużo krwi... - Reszta wydawała się niezrozumiana, a obraz zaczął się rozmazywać, ostatnią rzeczą którą widziałem to zmartwioną twarz kobiety, która przedstawiła się jako Gwen. Jak mogłem już na samym początku wywołać tak bolesny wyraz twarzy? Aż ledwo przełknąłem żal.
[...]
Otworzyłem mozolnie oczy. Za każdym razem, gdy się budzę odczuwam jedynie pustkę. Przywitało mnie jednak zmęczenie, nie mogłem się doczekać żadnego bólu , który natychmiast postawiłby mnie na nogi. Początkowo dokładnie przypatrywałem się ścianie, czekając aż mój wzrok się wyostrzy. Kiedy mogłem już dostrzec pęknięcia w suficie, przeniosłem wzrok na resztę pokoju. Ciemność w kącie, która początkowo wydawała się pusta, teraz zdawała się bardzo zatłoczona, zupełnie jakby była tam duża widownia.
- Obudziłeś się - Zazgrzytał zębami Isaac stojący nade mną - Żeś mi narobił stracha - Zaśmiał się nerwowo, a ja zobaczyłem pot spływający do jego oczu
- Przepraszam, nie chciałem cie martwić - Odparłem z uśmiechem. lekko się podnosząc
- Uważaj, na siebie i się nie wysilaj - Pomógł mi - Tylko nie zapomnij - Mruknął piorunując mnie wzrokiem
- Rozumiem rozumiem - Podrapałem się ze śmiechem z tyłu głowy
- Idę ci przynieść coś do żarcia - Powiedział kierując dwa palce na swoje oczy a potem na moje, na co jedynie się zaśmiałem, uspakajając go lekkim machnięciem ręki. Kiedy wyszedł zastanowiłem się jakim cudem go tu przyjęli, potrafi innym zajść za skórę, no ale może ktoś go rozumie. Uśmiechnąłem się na sobą myśl. Jednak przypomniało mi się jak potraktował wczoraj, mam przynajmniej nadzieję, że to było wczoraj, panienkę Gwen. W tedy usłyszałem cichutkie uderzenia o ścianę.
- Przepraszam, można? - Zapytała białowłosa kobieta
- Oh.. tak, oczywiście! - Zarumieniłem się prędko przesuwając tak by kobieta miała gdzie usiąść
- Jak noga? - Zajęła miejsce na skraju łóżka, miałem wrażenie, że czuję jak przeszywa mnie gorąc.
- Ah.. dobrze, niech się panienka nie martwi - Zaśmiałem się nerwowo odwracając wzrok. Doprawdy była ładna...
- Cieszę się - Zerknąłem na kobietę kątem oka i dostrzegłem jej uśmiech, który od razu przyniósł mi ukojenie, lecz nadal wcześniejsze zachowanie przyjaciela mnie przygnębiało i dręczyło.
- Ah.. em.. - Nie potrafiłem się wysłowić na co kobieta zrobiła duże oczy i lekko prychnęła, przez co doszedł mnie melodyjny i śliczny głos. Musiałem zabrzmieć doprawdy komicznie.
- Przepraszam przepraszam - Machnęła ręką, próbując się uspokoić, a ja ponownie miałem wrażenie, że moją twarz pokryły rumieńce
- To ja powinienem przeprosić - Znów odwróciłem wzrok, miałem ochotę spojrzeć w oczy kobiety i poznać dokładnie ich kolor lecz nie potrafiłem - Za słowa Deleriousa, a raczej Isaaca.. nie powinienem się tak zachowywać, ale się martwił nie jest taki... to na prawdę dobry mężczyzna - Powiedziałem obracając na palcu kosmyki długich włosów.
- Nic się nie stało - Jej głos sprawił, że przeszły mnie ciarki, a raczej dostrzegłem to po reakcji swojej skóry i lekkim dygnięciu
- Na prawdę jest mi głupio... - Otarłem dłonią kark i w tym momencie do celi wszedł z tacką Isaac, który spojrzał na nas z lekką kpiną
- Masz szczęście, że ta, która cie uleczyła potrafi wspaniale pichcić - Uśmiechnął się natychmiastowo podjadając mi kawałek mięsa i położył mi tacę na nogach - A ty, daj mu odpocząć - Warknął patrząc na kobietę kątem oka
- Delerious! - Powiedziałem srogo przebijając go wzrokiem, na co się lekko zdziwił i zmarszczył brwi
- A zresztą jak chcesz - Westchnął - Tylko się nie przemęczaj, pamiętaj! - Odwrócił się wychodząc i dodatkowo machając ręką
- Przepraszam.. - Wydukałem po raz kolejny - Czasami przegina - Odłożyłem tackę na ziemie, nie miałem zamiaru jeść w tedy, gdy kobieta nie miała na to okazji.
< Gwen? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz