niedziela, 26 czerwca 2016

Od Taigi C.D Siegrain'a

Huśtawka, poruszała się wolno na wietrze. Dotknęłam na sznurek, dzięki któremu była przymocowana do gałęzi drzewa. Piasek przesypywał się pomiędzy moimi palcami u stóp, byłam przekonana, że spotkam tego, kogo tożsamość chciałam poznać. Pierwszy raz w śnie znajduję się w tym samym miejscu, dokładnie w tym samym. Wszystko było takie same, nawet wiatr który muskał moje włosy był identyczny jak ostatnio. Nagle poczułam dotyk na moich plecach, jednak to już nie był sen, ktoś na prawdę mnie dotykał. Momentalnie otworzyłam oczy, jednak w pomieszczeniu panował taki mrok, że ciężko było cokolwiek zauważyć. Pierwszy odruch był taki, że w mojej dłoni pojawił się sztylet, a ja gwałtownie się odwróciłam gotowa do ewentualnego ataku czy też obrony. Obok mnie leżał zaskoczony Siegrain, podniósł ręce w geście obronnym, najwidoczniej nie rozumiejąc mojego zachowania. Sama dopiero teraz zauważyłam w jakiej sytuacji właśnie się znaleźliśmy. Ja jedynie w samych spodenkach, mierząca sztyletami do pół nagiego chłopaka, którego wzrok zadawał tysiące pytań. Opuściłam ze spokojem ręce i nieco zawstydzona okryłam się kocem.
- Wybacz... Taki odruch - Odgarnęłam kosmyk włosów, wkładając go za ucho i odwracając wzrok, poczułam się dziwnie. Nie powinnam mierzyć w niego bronią, zwłaszcza, że gdybym go nie rozpoznała mogłabym go nawet zaatakować
- Nie przejmuj się - Ku mojemu zaskoczeniu uśmiechnął się do mnie całując przy tym mój policzek - To nie Twoja wina, przecież to normalne, że po takim czasie jesteś wyczulona i ostrożna
Po tych słowach uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy, nie sądziłam, że będzie taki wyrozumiały. Przytuliłam się do niego z zadowoleniem. Ręka, która znajdowała się na jego plecach jeszcze w tej samej minucie przemieściła się na jego mięśnie na brzuchu. Nie będę ukrywać, że już od jakiegoś czasu ciekawiłam się jaki on jest w dotyku. Opuszkami palców przejeżdżałam po liniach, czując twardy opór. Przymknęłam oczy i odetchnęłam głęboko
- Dzisiaj już na pewno nie usnę - Odchyliłam głowę bacznie mu się przyglądając - Pójdę pod prysznic i może pomogę w magazynie, z tego co się orientuje dzisiaj pilnujesz wejścia - Usiadłam na łóżku nie odrywając od siebie koca
- Jeśli chcesz zostanę z Tobą, myślę, że ktoś się zgodzi na małą zmianę - Usiadł obok mnie
- Spokojnie, już mnie nic nie boli. Myślę, że jutro będziemy mogli wybrać się razem na małą wyprawę, muszę rozprostować kości - Wymruczałam zachylając się w celu znalezienia swoich ubrań
- Taiga - Złapał mnie za rękę, gdy bluzka znowu znalazła się na swoim miejscu. Spojrzałam na niego pytająco - Jak chcesz się zachowywać wśród innych. Wiesz chodzi mi o to, czy chcesz to ukrywać, to co między nami... - Podrapał się pod głowię, robiąc przy tym niezwykle zabawną minę
- Zachowujmy się tak jak zawsze - Uśmiechnęłam się - Nie musimy chodzić za rękę i jeść z jednej miski, ale nie widzę też powodów, dla których nie mielibyśmy się do siebie uśmiechać, rozmawiać czy ogólnie się nie dotknąć - Wstałam zabierając z ziemi swoją skórzaną kurtkę. Zatrzymałam się przy futrynie drzwi, ponownie patrząc na niego - Nie chce nic ukrywać, ale nie chce też nic zmieniać. Więc, nie myśl że po tym wszystkim będę Ci odpuszczać na patrolach - Zaśmiałam się - Do zobaczenia Sieg - Posłałam w jego kierunku buziaka, po czym ruszyłam w stronę swojej celi. Rzuciłam się na łóżko szczerząc się przy tym jak małe dziecko. Dawno nie czułam takiego ciepła w środku, i to nie chodzi o ciepło, gdy rozgrzewa się gorąca zupa czy też czekolada, którą pijesz w chłodne dni. To ciepło było inne, o wiele przyjemniejsze. Machałam stopami, śpiewając pod nosem i bawiąc się pluszakiem, który "tańczył" w rytm mojego mruczenia. Najzwyczajniej w świecie miałam dobry humor, chociaż w takich okolicznościach mogę nawet rzec, że mam świetny humor. Moje zabawy z misiem, przerwała mi Est. Drobna blondynka, która włosy miała spięte błękitną spinką w kształcie motyla. Spojrzała na mnie, po czym szybko odwróciła wzrok
- Hana kazała wszystkich zawołać na posiłek - Powiedziała wyjątkowo szybko i zniknęła, jak miewam, aby poinformować i pozostałych. Niechętnie wyszłam z łóżka, aby podreptać w stronę prowizorycznej kuchni, w której już pachniało jedzeniem. Wciąż nie wiem jak ona to robi. po dwóch latach, wciąż nie mogę odkryć w jaki sposób z niczego robi, tak pyszne rzeczy.Zauważyłam, że nie siedzi nas za dużo, mogę nawet powiedzieć, że jest nas tutaj bardzo mało
- A gdzie reszta? - Zapytałam w końcu, wkładając kolejną łyżeczkę z porcją zupy
- Dwie osoby pilnują sektora, a niektórzy nie są głodni - Wyjaśniła Hana - Jak plecy? - Przechyliła głowę, skupiając swój wzrok na mnie
- A z nimi już jest wszystko okej - Zapewniłam z uśmiechem - Twoja maść zdziałała cuda - Zachichotałam, przez co niektórzy zaczęli się krztusić zupą. No tak, nie często wydaje z siebie takie dźwięki. - Dziękuje, za posiłek, jak zawsze było pyszne - Zadowolona oddałam pustą miseczkę i podskakując wróciłam do swojej celi, gdzie już po godzinie umierałam ze znudzenia. Nawet gapienie się w pustą ścianę nic nie dawało. W magazynach, również nic się nie działo. Po następnej godzinie pozostawał mi już jedynie sen. Obudziłam się sama, wyspana, wypoczęta co nie zdarza się zbyt często. Przeciągnęłam się na łóżku, i ponownie spojrzałam na sufit. Nic się nie zmieniło. Stanęłam na równe nogi, zadowolona, że ból w plecach minął. Położyłam dłonie na biodrach, przemieszczając się po pomieszczeniach, kiedy zauważyłam Siegrain'a, jak stoi do mnie tyłem i pije wodę, z szatańskim uśmiechem zaczęłam się do niego skradać. Zasłoniłam mu oczy rękami, z krzykiem
- Zgadnij kto to!? - Na moje nieszczęście nieco go wystraszyłam, przez co połowa wody z butelki znalazła się na mojej głowie - Dlaczego to znowu ja, jestem mokra? - Odskoczyłam od niego wykrzywiając się w grymas
- Wybacz - Zasłonił usta ręką, aby powstrzymać swój śmiech - Od kilku godzin spałaś, więc nie chciałem Cię budzić
- To jak długo już nie jesteś na warcie?
- Tyle, że zdążyłem się najeść, wyspać i ogarnąć - Przyciągnął mnie do siebie
- Wiesz, że musisz mi wynagrodzić tą wodę? A skoro jesteś wyspany i najedzony toooo.... - Specjalnie przeciągnęłam ostatnią literkę pokazując przy tym swoje ząbki
- Czujesz się na tyle dobrze, żeby iść? - Westchnął
- Jak Ty mnie dobrze znasz! - Pocałowałam go - Czuje się wyśmienicie i mam ochotę iść coś zniszczyć, nie próbuj nawet odbierać mi tej radości. Nie opierał mi się długo i już po chwili szliśmy razem w stronę wyjścia. Przy najbliższych 200 metrach nie było nic, zupełna pustka - Wszystkich mi pozabijałeś - Mruknęłam niezadowolona
- Wykonywałem swoje zajęcie - Wzruszył ramionami
- Nie zatrzymam się dopóki czegoś nie znajdę - Radośnie szłam dalej. Chciał się odezwać, kiedy oboje usłyszeliśmy hałas. Podeszłam ostrożnie do barierki, za którą były schody prowadzące w głąb ciemności. - Jak myślisz, ile ich tam jest? - Odwróciłam głowę, aby na niego spojrzeć
- Zdecydowanie za dużo, żeby tam szła sama - Skrzyżował ręce, marszcząc przy tym brwi i patrząc na mnie z powagą
- Okej, nie pójdę - Wzruszyłam ramionami - Ale za to skoczę - Ze śmiechem, przeskoczyłam przez barierkę, od razu lądując na samym dole, wyprostowałam się, patrząc w ciemność. Usłyszałam jedynie świst młotka, który udało mi się ominąć w ostatnim momencie.
- Taiga! - Usłyszałam jego głos za sobą
- Żyję - Uśmiechnęłam się, obracając w dłoniach katany - Uważaj na młotki, i inne narzędzia,
Garen x Katarina by rieko1910 rozcięta skóra trochę boli - W podskokach ruszyłam przed siebie. Po drodze sprawnie omijałam rożnego rodzaju atakujące mnie narzędzia, zaczynając od młotków, a kończąc na nożach. Dopiero, gdy moje ostrze spotkało się ze ścianą zrozumiałam, że znalazłam się na samym końcu korytarza. Wciąż byłam gotowa na pojawienie się nowych trupów, gdy moim oczom ukazał się płomień i zdenerwowana twarz Siega. Dokładnie rozejrzał się dookoła upewniając przy tym, czy aby na pewno, wszystko to powinno leżeć, leży.
- Szczerze to myślałam, że będzie lepsza zabawa - Przechyliłam głowę rozglądając się po podłodze
- Chodź na górę - Złapał mnie za rękę, ciągnąc na schody, po których weszliśmy na górę, gdzie było już nieco jaśniej.
- A Ty co tak nagle straciłeś humor? - Spojrzałam na niego wciąż się uśmiechając. Ten przyciągnął mnie do siebie, jedną rękę trzymając na moich biodrach, a drugą zaplątał w moje włosy
- Mogłaś sobie coś zrobić wiesz? Nie wiedziałaś ile ich tam jest. Znowu ryzykowałaś swoje zdrowie, nie mówiąc już o życiu. Myślałem, że to Cię czegoś nauczyło - Palcem dotknął mojej blizny.
- Sieg, ja już taka jestem, wiedziałeś o tym. Lubię niebezpieczeństwo, od zawsze lubiłam. Wiem co robię, nie leciałabym tam, jakbym słyszała coś czego nie znam - Zapewniłam - To jak idziemy dalej?


Siegrain?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz