wtorek, 14 czerwca 2016

Od Isaac'a C.D Sylvanas (+18)

  Gdy Sylvanas była obojętna wobec moich pieszczot, lekko się załamałem. Po prostu nie rozumiem toku myślenia kobiet i prawdopodobnie nigdy nie będzie mi to dane. W jednej chwili zrozumiałem, że blond włosa to kobieta o kilku obliczach. Również zaprzecza samej sobie, ale no... trudno. Gdy pozwoliła mi na gwałt, a jednocześnie zagroziła tym, że musiałbym opuścić grupę... mimo skaleczonego serca, zaśmiałem się pod nosem, nie chcąc ukazywać słabości. W sumie w obozie nikt mnie nie trzyma oprócz Emanuela, niegdyś była to jeszcze Sylvanas, ale skoro ona mówi do mnie takie rzeczy to wyraźnie tak nie jest. Ale... Przecież swojej sympatii się nie zmusza do seksu, a nawet powiedziałbym, że to nie ma żadnego znaczenia. Dawno powinienem zrozumieć, że uczucie bliższe do miłości wyraża się na różne sposoby i na pewno nie musi być to stosunek. Ubrawszy się, wróciłem do celi z kamienną miną. Najpierw ułożyłem się wygodnie na łóżku i próbowałem zasnąć, co okazało się czasochłonne i kompletnie bezsensowne. Przekręcałem się z boku na bok, aż z agresją wstałem na równe nogi, celując pięścią w ścianę. Emocje sprawiły, że moje ciało zalało się potem. Wysiłek psychiczny dorównał fizycznemu. Nieustannie myślałem nad tym, jak jej udowodnić to, że coś do niej czuję, lecz nic nie przychodziło mi do głowy. Także byłem zdruzgotany wiedząc, iż już ją zraniłem i nie wybaczy mi szybko, jeśli w ogóle postanowi mnie wysłuchać. A gdyby tak odejść bez śladu? Kontynuowałbym swoje dotychczasowe, zepsute życie, utrzymując się dzięki dwóm regułom. Niestety musiałbym zapomnieć o wszystkim, co tutaj zaszło... Jak to się mówi: to, co się stało w więzieniu, zostaje w więzieniu. Heh... odruchowo moje kąciki zadrżały. Miałem dylemat i najlepiej, bym podjął decyzję jeszcze przed nocą, nawet gdy nie wiem kiedy księżyc zachodzi. Może jest lato, może zima... Może pada albo prószy. Jednak nim to zrobię, postanowiłem, iż wyznam wszystkie uczucia do Sylvanas jakie drzemią w moim nieokiełznanym ciele. Opanowany, zacisnąłem pięści przysuwając się do ściany. Gdy zjechałem wzdłuż niej, zetknąłem się z podłogą. Automatycznie moje ręce zaczęły się pocić, a myśli prowadziły ze sobą zażarty spór o to, jak mógłbym powiedzieć co czuję. Nim w ogóle się zorientowałem, zacząłem rozmawiać ze sobą jak jakiś pieprzony psychol, jednak tego nie zauważyłem... Nie czułem się tak. W sumie pierwszy raz jestem w takiej sytuacji... Że też ona musiała tak zawrócić mi w głowie...
 – Jak mogłem w ogóle pomyśleć, że jest łatwa... to było beznadziejne... pewnie ją zraniłem... kolejny raz... – westchnąłem, sycząc następnie przez zęby. – Co ja tak właściwie czuję? Jak mam do tego podejść... cholera - walnąłem pięścią o ścianę, która znajdowała się za mną. – Jak mam się zachować?
 Nagle usłyszałem za sobą ledwo słyszalny odgłos uderzających butów o podłoże.
 – Jest tu kto? – zapytałem zdziwiony.
 Niemal podskoczyłem, gdy poczułem ręce na swojej klatce piersiowej. Natychmiast chciałem się wyrwać, nie wiedząc kto próbuje mnie... Nie wiem co. Jednak, gdy usłyszałem ten aksamitny, kobiecy głos wówczas zrozumiałem, że to Sylvanas i prawdopodobnie wszystko słyszała.
 – Nie bój się wyrażać swoich uczuć, po prostu mów wprost, ja ci pomogę – powiedziała niezwykle spokojnym tonem. Długo zastanawiałem się nad prawdziwością jej słów.
 Nigdy nie sądziłem, że nie będę mógł zrozumieć kobiety. Myślałem, że to proste pod tym względem istoty, a jednak. Nauczka na całe życie... Jej zmiana zdania jednocześnie sprawiła, że zaczęło narastać we mnie uczucie bezkresnego szczęścia. Mimo wszystko wciąż dziwiło mnie to, co tutaj zaszło. A pomyśleć, że minęło zaledwie parę godzin od tej feralnej sytuacji w pomieszczeniu z prysznicami.
 – Sylvanas? – moja twarz, jak i głos wyrażały głębokie zdziwienie. 


 Nie spotkałam się z odpowiedzią. Jedyne, co później zrobiła to pociągnęła mnie za koszulkę i złączyła nasze usta w delikatnym, głębokim pocałunku. Nie mogłem w to uwierzyć... To naprawdę żaden żart? Bardzo w to wierzę, bo czułem, że to najprawdziwsza prawda. Prawdziwe było uczucie przyjemności i zadowolenia, które oplatało moje spięte ciało. Wtedy nawet już nie odczuwałem potrzeby spełnienia się seksualnie, nie chciałem znów sprawić, by poczuła się źle, jednakże... Może tym razem ona chciałaby to zrobić? W każdym razie, dla niej mogę skoczyć w ogień i wyrzec się wszystkiego. Gdy odsunęliśmy się od siebie, spojrzałem na nią zdziwiony, a jednocześnie szczęśliwy. Mój uśmiech był szczery, prawdziwy i nic nie mogło go przerwać. Nasze pocałunku stawały się coraz dłuższe i bardziej namiętne. Powoli napierałem na nią ciałem, to był pewien odruch. Wtedy na język nasunęło mi się pewne zdanie:
 – Sylvanas... – szepnąłem, delikatnie muskając ustami jej ucho i tam zostałem. – Ja... kocham Cię. I cholernie nie chciałem, żeby to całe tajenie uczuć... Cię zraniło. Wybacz, po prostu nie wiedziałem jak mam do tego podejść... Przepraszam – dodałem po chwili, zmieszany drapiąc się po karku. Prawdopodobnie Emanuel by mnie nie poznał, gdyż zna mnie najdłużej z tego grupy.
 Oczywiście nie miało to na celu zaciągnięcia Sylvanas na warsztat... To w tej chwili się nie liczyło, grało najmniejszą, choć kuszącą rolę. Wypełniło mnie niezapomniane uczucie, jakby wszystko było w kolorach. Szarość znikła, a ja poczułem prawdziwą miłość. To było doprawdy piękne doświadczenie.
 Gdy chciałem coś dopowiedzieć, przerwał mi szept Sylvanas:
 – Jesteś idiotą... – nim się zorientowałem, ku mojemu zdziwieniu włożyła rękę do moich bokserek, sprawnie macając to, co było cenne.
 – Sylv... – nie mogłem wykrztusić ani słowa. No... kobiet nigdy nie zrozumiem, ale skoro ona chce, to byłbym durniem, gdybym odmówił. Ha! I tak się zgodzę.
 Gdy kobieta pocierała ręką moje twarde już przyrodzenie, ja zmysłowo składałem pocałunki na jej odchylonej szyi. W odróżnieniu od tamtej sytuacji, tutaj wyraźnie czułem pożądanie i przyspieszony, uroczy oddech. Mimo wszystko moje usta zawsze wracały do jej gorących, pełnych warg, jakby to właśnie one były centrum wszechświata. Język, który wsunąłem między pocałunkami, czynił zaistniałą sytuację jeszcze bardziej podniecającą. Z czasem wszystkie moje zmysły zaczęły szaleć. Tymczasem wszystko działo się dalej; moja nieopanowana, męska dłoń delikatnie podsunęła jej koszulkę do góry, po czym ujęła jędrną, dużą pierś. To, co robiliśmy nie było czymś zwykłym, to czyny pełne pasji, namiętności i uczuć. Gdy Sylvanas pokierowała nas na łóżko, przejąłem oczekiwaną dominację. Górowanie nad przepiękną kobietą tylko mnie bardziej podnieciło i zachęciło do dalszych poczynań. Dopiero teraz zorientowałem się, jak bardzo moja męskość jest niecierpliwa i coraz bardziej twardsza. Natomiast wolną ręką całkiem pozbyłem się swojej ciemnej koszulki. Ze spodniami było trudnej, dlatego postanowiłem zostawić je na koniec. Tak czy siak kobieta nie miała problemu z dostaniem się do moich bokserek, oczywiście mając na uwadze sytuację sprzed kilku minut. Chociaż tak właściwie nie wiem, ile czasu minęło. Dla mnie czas stanął. Gdy moje dłonie skończyły pieścić jej kształtne piersi, natychmiast przejechały delikatnie wzdłuż delikatnego i seksownego kobiecego ciała. Zsunąłem jej majtki, po czym zahaczyłem palcem o ich bok, unosząc lekko do góry. Sprawiło to, że materiał mocno wbił się w jej rozpaloną kobiecość. Ciche kobiece pomruki rozkoszy towarzyszyły chwili, w której zszedłem niżej. Chwyciłem jej nogę, delikatnie unosząc do góry, po czym zlizałem jej wilgotne soki, spływające po zewnętrznych stronach jej ud.

< Sylvciu? :* >


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz