- Niestety nie mogę tego zrobić - Spuściłem głowę - Nie chciałbym panienki skrzywdzić - Wydukałem ledwo
- Nie skrzywdzisz - Pochyliła głowę w moim kierunku tak by spojrzeć mi w oczy, miałem ochotę jej w tedy zaufać, ale za dobrze znam już swoje ciało. Przez brak możliwości czucia jakiegokolwiek dotyku i innych rzeczy nie mogłem powiedzieć kiedy moje ciało może po prostu wbić się w czyjeś.
- Panienka nie rozumie - Spojrzałem kobiecie w oczy - To nie jest zależne ode mnie - W moich można było odnaleźć tylko wewnętrzny ból - Gdybym panienkę skrzywdził nie wybaczył bym tego sobie - Zazgrzytałem zębami chowając dłonie coraz głębiej
Dostrzegłem jak ręka Gwen kieruje się w kierunku moich.
- Po prostu musisz uwierzyć - Wyszeptała powoli zdejmując moje rękawiczki, zdziwiony chciałem je wyszarpnąć jednak kobieta stanowczo je trzymała
- Proszę tego nie robić.. na prawdę.. - Zacząłem się ze strachu jąkać
- Spokojnie - Wyszeptała melodyjnym głosem co wywołało u mnie dziwacznie przyjemne uczucie, które przyćmiło chwilowo strach, jednak on wrócił do mnie niczym bumerang.
- Proszę przestać.. - Zacisnąłem mocno oczy, nie wiedziałem już na jakim punkcie jest kobieta, przez brak czucia nie wiedziałem co dzieje się z moimi dłońmi, przestały się ruszać... Miałem wrażenie, że po prostu bezwładnie opadają. Pierwsza myśl, która narodziła się w mojej głowie to, że jednak nie dałem rady i moje oczy zaczęły się robić mokre. Czekałem na jakąkolwiek oznakę życia od kobiety, chociażby pisknięcie. Kiedy okropne uczucie zaczęło mnie rozrywać od środka zmusiłem się do otwarcia oczu. Moje dłonie spoczywały w tej chwili delikatnie na szyi Gwen. Przerażony ale także
zdziwiony popatrzyłem na całkowicie opanowaną minę kobiety. Jak ona może być taka spokojna, przecież przed chwilą uświadomiłem ją że może umrzeć. Chciałem zabrać swoje dłonie lecz nie potrafiłem, miałem wrażenie, że czerpię przyjemność z tego co właśnie robię. Przesunąłem lekko palcem po jej policzku, miałem wrażenie że była gładka, bez żadnych skaz. Kobieta trzymała kurczowo się moich dłoni sterując nimi, pozwalała mi wręcz poznawać swoje ciało w tym jednym miejscu. Miałem ogromną ochotę dotknąć jej pięknych włosów lecz większą... Szybko przyciągnąłem kobietę do siebie i pocałowałem namiętnie w wargi. Mimo, że nie mogłem poczuć ciepła jej ust, mokrości jej policzka od moich łez czy delikatne muśnięcia włosów... to czuję coś silniejszego. Chciałbym żeby czas się zatrzymał. Szybko jednak się ocknąłem. Co ja robię odsunąłem się prędko od kobiety zakładając rękawiczki.
- Przepraszam.. - Wydukałem - Nie wiem co się ze mną dzieje - Nie potrafiłem kobiecie spojrzeć w oczy. W jednym momencie wybiegła. Złapałem się kurczowo za głowę ściskając w dłoniach włosy. Co ja zrobiłem? Jak bardzo musiałem ją zranić? Nie widziałem dobrze, obraz się rozmazał, a o podłogę co chwile uderzały kropelki moich łez. Skuliłem się jeszcze bardziej, jestem już nie tylko maszyną do zabijania, ale także do ranienia uczuć. Jak bardzo świat mnie nie cierpi, że taki jestem? Chciałem pobiec za kobietą lecz wiedziałem, że nie będzie chciała mnie widzieć. Zacisnąłem szczęki, czułem się zagubiony. Powinienem stąd odejść? Wystarczająco mi pomogli, może jak odejdę to znajdę i przyniosę im jedzenie lub inne przybory. Nie chciałem brać ze sobą Isaaca, widziałem, że było mu tu dobrze, dodatkowo inaczej się zachowywał, był wyraźnie milszy. W dodatku na samo wspomnienie o Pani Sylvanas sprawiało, że to inna osoba. Miałem ochotę wstać i po prostu odejść, chciałem by kobieta żyła w niewiedzy, że to ja ją uspakajałem wieczorem, czy też to, że wbiła we mnie sztylet. Więc dlaczego wciąż tu jestem...? Dlaczego tu chcę być?
<Gwenuś? xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz