wtorek, 28 czerwca 2016

Od Taigi C.D Kaze

Spojrzałam w głąb czarnego korytarza. Zazwyczaj w tych okolicach nie kręci się nic wielkiego.Jej moc robi wrażenie, nie zabije dzięki temu nikogo, ani pewnie nie wyrządzi większej krzywdy, ale wie dokładnie, gdzie się kto znajduje. Jedno jest pewne, taka moc z pewnością by się przydała w naszych szeregach, ale nie mogę jej tego powiedzieć wprost, to by było nie w moim stylu. Ponownie przeniosłam znudzony wzrok na białowłosą
- No to niech idą - Wzruszyłam ramionami - Przecież mamy metalową rurkę, nic nam się nie stanie, do póki dzierżysz ją w swoich dłoniach - Klasnęłam w dłonie z nieco kpiącym uśmiechem. Jej wzrok mówił wszystko, a ja cudem powstrzymywałam śmiech, który wyrywał się z mojego gardła - To powodzenia z tym stworem, daj później znać co to było - Odwróciłam się, podnosząc rękę w geście pożegnania się
- Tak po prostu odejdziesz? - Zrobiła kilka kroków w moją stronę
- Przecież długo dawałaś sobie radę sama więc w czym problem?
- Nie chce jeszcze umierać - Teraz ton jej głosu stał się bardzo dziecinny. Odwróciłam głowę, aby jeszcze raz się jej przyjrzeć. Była młoda, młodsza ode mnie, chyba że tylko tak wyglądała, albo ja się zestarzałam jej cera była gładka, a na białej twarzy malowały się dwa różowe policzki. Miała dosyć unikalną urodę.
- Żeby dojść do pozostałych potrzebujemy jeszcze trochę czasu, a za chwilę może tutaj przyjść to coś, więc dalej ruszaj się - Ponownie spojrzałam w ciemność, wytężyłam zarówno swój wzrok jak i słuch, aby móc dostrzec najmniejszą zmianę
- Mówisz poważnie? Przyjmiecie mnie? - W jednej chwili znalazła się obok mnie z nieśmiałym uśmiechem
- Masz dosyć ciekawą moc, więc na pewno się przydasz. Poza tym, ostatnio staram się być mniej okrutna- Westchnęłam teatralnie ruszając przez labirynt korytarzy. Moja towarzyszka dotrzymywała mi kroku, nie przerywając ciszy między nami. Niezbyt ciekawiło mnie skąd pochodzi, czy dlaczego znalazła się właśnie w tym miejscu. Chociaż, na pierwszy rzut oka wygląda całkiem niewinnie. Nigdy nie rozumiałam więzienia, do tego samego miejsca trafiają osoby, które ukradły coś w sklepie, zabiły bo się broniły i są też tacy co zabili z premedytacją nawet i kilka osób. Co najlepsze w tym wszystkim, Ci co zabijanie już mają we krwi najłatwiej dostosują się do takiej sytuacji. Nigdy nie żałowałam tego, że właśnie w takim momencie przywołałam broń, nie żałuje rodziny, która się ode mnie odwróciła i która najprawdopodobniej teraz chadza sobie po ulicach jako zombie, albo siedzi w piwnicy i modli się o cud... Nie, nie dali by rady tak długo przetrwać.
- Długo jesteś w tej grupie? - Zapytała nagle, zdezorientowana spojrzałam na nią, jakby dopiero sobie zdając sprawę, że idzie tuż obok mnie.
- Ponad dwa lata - Odpowiedziałam w końcu
- Trochę długo... Jak to wszystko wygląda? Wszyscy śpicie w jednym miejscu?
- Nie, każdy ceni sobie prywatność, dlatego każdy ma swoją cele, w której śpi, może spędzać czas jak akurat nie ma nic do robienia. Jest też taka jakby kuchnia, gdzie gotuje Hana, na prawdę robi pyszne dania, zajmuje się również leczeniem, gdyż ma do tego przystosowaną moc. Chodzimy na patrole, zawsze ktoś stoi na warcie, gdyby niespodziewanie pojawiło się nowe zagrożenie, wzywa pozostałych. Trzymamy się razem, szukamy wyjścia z tego miejsca, w końcu kiedyś wszystkie zapasy się skończą, już teraz jest ich coraz mniej- Wypuściłam powietrze z płuc, kiedy skończyłam swoją wypowiedź. Nie sądziłam, że będę w stanie, aż tak się rozgadać. Zauważyłam białowłosego mężczyznę, w pierwszej chwili myślałam, że to Nagito, jednak, gdy znalazłyśmy się bliżej, dało się zobaczyć, że jest on bardziej zbudowany niż mój braciszek.
- Ktoś tam stoi - Szepnęła zatrzymując się
- Tak wiem, będzie to pewnie Emanuel, jest na straży i należy do naszej grupy, chodź dalej. Przedstawię Ci wszystkich na miejscu
Obok chłopaka przeszłyśmy bez większych kłopotów. Oczywiście zmierzył ją całą wzrokiem, szukając możliwego ugryzienia, jednak gdy nic nie zauważył skinął głową wpuszczając nas.
- Dlaczego tak mi się przyglądał? - Zapytała idąc niewyobrażalnie blisko mnie
- Jesteś nowa, obca. Nie wiemy czy nie jesteś ugryziona, albo zakażona, dlatego musisz iść do Hany, lekarki. Sprawdzi czy wszystko z Tobą okej - Wpuściłam ją do pomieszczenia, gdzie zazwyczaj byli opatrywani ranni. Na niewielkim stoliku leżało kilka bandaży i jakieś miksturki. Wskazałam na krzesło, żeby sobie na spokojnie mogła usiąść, sama oparła się o biurko, czekając na fioletowłosą


Kaze?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz