Znowu mam siedzieć i się nie ruszać, przykro mi, ale nie jestem do tego
stworzona. Może jakbym miała chociaż dobrą książkę do poczytania, czy
chociażby zwykłą krzyżówkę, która zajęłaby mnie chociaż za dziesięć
minut, ale tutaj nic takiego nie ma. Najlepsze w tym wszystkim jest to,
że ta noga nawet mnie nie boli, mam wrażenie, że jest to zwykłe
draśnięcie, czy też przetarcie. Miałam ochotę znowu pograć z nim w
pokera, przecież nie może mieć cały czas szczęścia... A może chował tak
na prawdę gdzieś pod rękawem karty, dlatego cały czas to ja musiałam
pozbywać się swoich ubrań, cóż nie pomyślałam o tym w tamtej chwili
- Wiem, że nie jesteś w niego za dobra, dlatego mam inny pomysł. Co
powiesz na masaż? - Na te słowa na mojej twarzy uśmiech pojawił się sam.
Bez słowa położyłam się na brzuchu ściągając wszystko co zbędne, aby
mógł mnie masować. Usłyszałam jedynie jego śmiech, a zaraz po tym
poczułam dotyk na swoich plecach. Miał chłodne, ale delikatne dłonie, co
dawały dużą ulgę. Już po pierwszych ruchach, mogłam śmiało powiedzieć,
że odleciałam. Zamknęłam oczy i oddawałam mu się w całości. Tak,
zdecydowanie potrzebowałam masażu
- Wiesz, że Twoim błędem było pokazanie mi, jak dobrze umiesz to robić - Wymruczałam
- Niby dlaczego? - Wilgnymi wargami dotknął skóry na karku
- Będę Cię do tego częściej wykorzystywać. Zdecydowanie częściej -
Przeciągałam ostatnie litery z cichym pomrukiem - Chociaż to nie
zmienia faktu, że tak czy owak pójdziemy ponownie do Twojego doktorka po
papiery i jego dziennik
- Nie musimy tam wracać, mówiłem Ci już o tym. Teraz to Ty musisz
odpocząć, a Twoja rana musi się zrosnąć - Westchnął. Otworzyłam oczy,
niezadowolona z jego słów. Szybko przewróciłam się tak, że byłam do
niego przodem, a on dalej siedział, a raczej jedynie opierał się o moje
nogi
- Odpocząć, wszyscy jedynie gadacie o tym odpoczynku. Ileż można, mówię
wszystkim, że czuje się wyśmienicie to mnie nie słuchacie. Sytuacja jest
bardzo poważna, może jeśli przeczytasz to co tak bardzo pragniesz
koszmary ustaną. Poza tym, tutaj może być Twój brat, wypadałoby go
znaleźć - Przyłożyłam palec do ust zastanawiając się chwilę - I skoro
minęły dwa lata, to może on jest już martwy! - Powiedziałam nagle
zadowolona
- Nie wiem i nie chce wiedzieć. Nie sprawdzimy tego, a nawet jeśli ktoś
miałby to sprawdzić, to pójdę tam sam - Postanowił siadając pod ścianą,
aby nie obciążać moich nóg
- Ostatnio, gdyby nie ja, to może nawet byś tego nie przeżył - Znowu
nadęłam policzki niezadowolona. Nie chciałam żeby poszedł tam sam,
martwiłam się o niego. Taka podróż, to kilka godzin, dodatkowo spotkanie
z różnymi stworami i może z walniętym doktorkiem, który jest trochę
potężny i nie łatwo go pokonać. Musiałam go przekonać, żeby iść tam
razem, albo nie, musiał mi obiecać, że nie pójdzie tam beze mnie.
- To było ostatnio, trochę się nauczyłem przez ten czas wiesz? -
Podniósł jedną brew do góry z lekkim uśmiechem. - Nie masz się o co
martwić, postaram się to załatwić szybko
- Dobra powiem to inaczej, albo idziesz ze mną, albo strzele takiego
focha, jakiego świat nie widział. Jednak, jeśli mi obiecasz, że mi
powiesz kiedy zamierzasz iść i beze mnie się nie ruszysz, to mogę Ci
zapewnić, że nie będziesz tego żałować - Podniosłam się na nogach,
kierując swój wzrok na niego, uśmiechając się przy tym zadziornie
- Możesz nie wykorzystywać swoich walorów - Złapał mnie w tali, gdy byłam już wystarczająco blisko niego
- Nie wiem o co Ci chodzi - Wyszeptałam mu do ucha - To prosty układ idę
z Tobą jesteś milusia, nie idę jestem wredną zimną su.ką. Wybór należy
do Ciebie skarbie - Pocałowałam go w skroń. Widziałam, że takie zabawy
go denerwują. Widziałam to w jego oczach, czułam nawet przez to jak mnie
dotykał. Patrzyłam mu prosto w oczy z uśmiechem, czekając na odpowiedź,
nie robiłam tego złośliwie, martwiłam się o niego. Jeśli coś by mu się
stało, a mnie nie byłoby obok, to nie byłabym w stanie sobie tego
wybaczyć. Wolę zginąć obok niego, w walce z nim, wiedząc, że robiłam
wszystko, abyśmy oboje żyli, niż jakbym miała się zadręczać przez całe
życie, dlaczego to spotkało właśnie jego i dlaczego ja nie umiałam
zareagować.
- Nie umiesz taka być, nie dla mnie - Powiedział to tak pewnie, że aż
sama byłam zaskoczona. Jednym ruchem powalił mnie na łóżko, trzymając
przy tym za nogę, na której znajdował się bandaż. - No powiedz,
umiałabyś mi powiedzieć "nie", kiedy byłbym tak blisko - Ciepłe
powietrze które wydychał przez lekko rozszerzone usta, padały prosto na
moje wargi, dzięki czemu przez całe ciało przechodziły mnie dreszcze
- Jeśli mnie tutaj zostawisz i pójdziesz sam, to owszem, będę umiała Ci
tak powiedzieć - Wyszeptałam, nie zmieniając pozycji - Chyba wiesz, że
należę do tych upartych - Podniosłam kącik ust. O tym, że na pewno nie
byłoby mi łatwo mu odmówić, a tym bardziej udawać, że chce być dla niego
zimna, nie przyszłoby mi tak łatwo, jeśli w ogóle dałabym radę, o tym
nie musi wiedzieć. W końcu nawet jeśli wyjdzie to zauważę, jego
zniknięcie i zapewne jak się domyśla, ruszyłabym za nim.
Siegrain?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz