- Znalazłaś chociaż wyjście? -Podniosłam ton głosu, nieco zirytowana.
Mogłam zrozumieć, że nie chce nas niczym martwić, że może widziała
stwory, których my nie powinniśmy widzieć, jednak mimo wszystko, powinna
nam powiedzieć cokolwiek. Każdy z jej powrotem wiązał pewne nadzieję,
na to, że wkrótce wszyscy stąd wyjdziemy. Staniemy na ziemi, zwykłej,
normalnej ziemi, a słońce dotknie nasze twarze. Zapewne nie byłoby osoby
tutaj, która by o tym nie marzyła
- Tak - Wydusiła marszcząc brwi. Na te słowa zdębiałam, przez miesiąc
nikomu o tym nie mówiła, każdy żył w niepewności, podczas gdy ona na
prawdę to zrobiła. Odnalazła wyjście, już chciałam zadać kolejne
pytanie. Dowiedzieć się dlaczego tak długo to przed nami ukrywała, lecz
nie musiałam nawet zadawać pytania - Potrzebujemy więcej osób, żeby tam
iść i przejść. Nawet 5 najsilniejszych osób sobie z tym nie poradzą -
Wyznała odwracając wzrok. Bez słowa podeszłam do niej, aby położyć swoją
rękę na jej ramieniu
- Ja rozumiem, tylko zrozum też nas, każdy zaczynał się nieco denerwować
- Westchnęłam, podnosząc delikatnie kącik ust. Z jednej strony poczułam
ulgę, możliwość wydostania się stąd jest ogromnym pocieszeniem, z
drugiej jednak, nieco przeraziły mnie jej słowa, że nawet pięciu
najsilniejszych może nie być w stanie pozabijać tego co tam jest - Skoro
tak wygląda sytuacja, musimy się lepiej przygotować.
- Znacznie lepiej...
- Pamiętaj, że możesz na nas liczyć - Pozwoliłam jej odejść w spokoju i
sama wróciłam do swojej celi. Radość coraz bardziej zmieniała się w
niepokój, nie mogłam przestać myśleć o tym, co może być przeszkodą do
drzwi prowadzących na wolność. Nie raz wyobrażałam sobie, jak przechodzę
przez prób i wdycham świeże powietrze, nie zawsze w mojej głowie rodzą
się takie szczęśliwe wizję. Nie raz wyobrażam sobie, że wszystko zostało
zniszczone, że nic już nie można odratować. Wszystkie zwierzęta się
przemieniły, a na ulicach nie można spotkać nikogo innego jak zombie.
Taki obraz widziałam już w swoich snach, widziałam również siebie jak
stoję na krańcu dachu, gotowa do skoku w grupę umarlaków.
- Taiga - Poczułam jak ktoś usilnie dźga mnie palcem w ramię, dopiero teraz obejrzałam się w bok, aby spojrzeć na twarz Nagito
- Coś się stało? - Przekręciłam głowę z pytającym spojrzeniem, nie
rozumiejąc jego miny. W sumie nigdy nic nie mogłam z niej wyczytać
- Słychać Cię było na całym korytarzu. Dlaczego krzyczałaś? - Słuchając
go miałam wrażenie, że podczas całej naszej rozmowy był w zupełnie innym
świecie do którego dotarło jedynie to zdanie, podczas którego
podniosłam głos
- Trochę się zdenerwowałam to fakt, ale pamiętasz jak kiedyś pytałeś jak
wygląda słońce? Ja już sama zapominam jak ono wygląda. Nie potrafię
sobie przypomnieć jak pachnie trawa, czy jakie to uczucie, gdy piasek
sypie Ci się pomiędzy palcami. Po prostu o tym zapominam - Położyłam się
na łóżku, wlepiając swój wzrok w sufit. Po chwili przetarłam twarz
dłońmi. Pomimo iż siedzieliśmy w ciszy, to wiedziałam, że on wciąż
siedzi obok mnie. Poczułam jak palcami dotyka czegoś przy moim pasie,
dopiero jak podniosłam wzrok,zauważyłam, że trzyma małego pluszaka
- Cały czas nosisz go przy sobie... - Powiedział to bardziej do siebie
niż do mnie, przez co nawet nie wiedziałam, czy to stwierdzenie, czy też
pytanie
- Taki mój amulet - Podniosłam się do siadu, uśmiechając przy tym.
Siedzieliśmy tak jeszcze kilka minut, głównie wspominając jak to musiał
mi go zszywać ponieważ go do tego zmusiłam. Znowu na jego twarzy
dostrzegłam delikatny uśmiech. Słysząc pukanie odruchowo podniosłam
wzrok do góry. U progu stała Sylvanas, która widząc nasze spojrzenia
weszła głębiej
- Ponoć miałaś wypadek na zewnątrz, dowiedziałam się przed chwilą. Byłaś u Hany?
- Miałaś wypadek? - Nagito zmarszczył brwi, zanim zdążyłam odpowiedzieć.
Teraz oboje patrzyli na mnie jakbym co najmniej zjadła wszystkie zapasy
z magazynu
- Spokojnie, byłam u Hany, wszystko jest ok. Niewielki odłamek metalu
został w mojej nodze i musiała go usunąć, żadnego innego zagrożenie nie
ma - Wyjaśniłam starając się zachować jak najbardziej normalny wyraz
twarzy.
- Musisz bardziej uważać, jak my wszystko. Łatwo o infekcję, wiemy, że
można się zarazić przez ugryzienie, nie wiadomo jeszcze co ze śliną i
krwią... Chociaż krwi jestem pewna - Skrzyżowała ręce opierając się o
ścianę i zastanawiając nad czymś
- Pewnie, jeśli ślina dostanie się do otwartej rany to też dojdzie do
zakażenia - Stwierdził chłopak, wypuszczając z palców maskotkę
- Każdy po patrolu powinien być dokładnie przejrzany - Odezwałam się
nagle - Ja w pierwszej chwili nawet nic nie poczułam, jeśli u kogoś
innego przy walce stanie się mała rana i dojdzie do zakażenia to może
nawet nie będzie o tym wiedzieć - Spojrzałam na nich z poważną miną.
- Nagito chodź proszę ze mną, weźmiesz miskę dla Tai
- Dajcie spokój chodzić mogę - Burknęłam
- Leż - Odpowiedzieli dosłownie w tym samym czasie. Nie wierzę, nie
dosyć, że Sieg, każe mi się nie ruszać, to jeszcze oni. Jak tak dalej
pójdzie to moja cela będzie najczęstszym miejscem jakie zwiedzam.
Sylv, Nagito?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz