poniedziałek, 13 czerwca 2016

Od Sylvanas C.D Isaac

To prawda, brakuje mi mężczyzny, jednak nie chciałem czegoś takiego. Ten facet wykorzystuje jakąkolwiek sytuację by się spełnić. Chciałabym zrobić to z miłości, z osobą która będzie się mną troszczyć, teraz poczułabym się jak szmata, jakaś jego cholerna seks przyjaciółka. Robienie tego nie byłoby dla mnie przyjemnością z wiedzą, że nasze uczucia nie są takie jakie powinny być w takich sytuacjach. Myślał, że stanę się łatwa po jego słodkich słowach z kotkiem? Mój oddech nawet nie przyspieszył, gdy mężczyzna coraz bardziej zbliżał się do mojego ciała i pieścił moją szyję. Moja mina także pokazywała, że niczego nie przeżywam, po dłuższej ciszy mężczyzna nie rozumiejąc, czemu nie walczę spojrzał mi w oczy. Obrzydliwe.. zastanawia mnie jak on utrzymuje ich piękno będąc na prawdę takim zepsutym.
- Co przestałaś walczyć? - Uśmiechnął się oblizując i przycisnął swoje twarde krocze do mojego ciała
- Chcesz to mnie zgwałć, ale potem już nigdy nie zobaczysz nikogo z tej grupy - Powiedziałam oschle patrząc na niego przenikającym spojrzeniem. Nie zdziwiłabym się, gdyby mężczyzna po prostu to zrobił, mając gdzieś co stanie się dalej.Usłyszałem jedynie jego kujący i przenikliwy śmiech.
- Niech Ci będzie - Odsunął się i powoli założył ubrania.
Coraz bardziej się upewniałam, że jest taki jak sądziłam. Mężczyzna po chwili opuścił pomieszczenie. Odetchnęłam głęboko, szczerze już sama ledwo wytrzymałam i jeszcze chwila, a bym mu uległa. Stwierdziłam, że to wystarczająca ilość wody jak na jeden dzień. Zakręciłam korek i wytarłam dokładnie całe ciało, po chwili dostrzegłam, że na moim obojczyku tkwi malinka. Musiał pozostawić po sobie ślad jakby inaczej. I tak prędko do niego się nie zbliży, więc niech tyle ma. Zmarszczyłam brwi na myśl, że mężczyzna mógłby po prostu wziąć sobie inną. Ale czemu się tym w ogóle przejmuje? To palant, nie powinno mnie obchodzić co robi. Miałam wrażenie, jakby całe szczęście po prostu ze mnie spłynęło. Westchnęłam ociężale przeczesując włosy. Jak mogę nie rozumieć samej siebie? Poszłam do głównego holu, gdzie tliło się jak zawsze ognisko, było tam parę osób, ktoś stał na straży, a reszta pewnie na zwiadach, lub też w celach. Ostatnio nie miałam głowy sprawdzać, kto w jakim momencie jest poza obozem. Ale przez te dwa lata wszyscy już się tego nauczyli i wiedzą o jakiej porze chodzą, co prawda próbuję nadal to rozgryźć, ale jestem bliska temu. Zajęłam miejsce w kącie, przyglądając się ludziom. Nagito jak widziałam zabawiał Taigę, widać było, że się dogadują. Dodatkowo traktowali się jak rodzeństwo, prawdziwy dar w tym świecie. Była tu jeszcze jednak osoba, która coś rysowała na płótnie. No tak Rikki nasz tutejszy artysta, trzeba przyznać, że chłopak jest w tym dobry. A szczególnie mi się spodobał mój własny portret. Uśmiechnęłam się na samą myśl, ciekawe co się dzieje teraz z Isaacem...
[...]
Obudziłam się nagle, pogrążona w ciemności pomieszczenia i dusznym zapachu wygasłego paleniska. Zaczęłam nasłuchiwać. Nie usiadłam, tylko uchyliłam powieki i powoli przesunęłam dłoń, by namacać rękojeść sztyletu. Pomieszczenie nie miało okna, a światło wpadające z innych pokoi było zbyt słabe, nawet po wzmocnieniu. Owinęłam koc płynnym, bezszelestnym ruchem i ruszyłam z podłogi, na której wcześniej rozłożyłam małe posłanie. Cieniłam sobie prywatność, ale pierwszy raz zasnęłam przy ludziach z obozu. Musiała być już noc, skoro nikogo nie dostrzegłam. Na zewnątrz cicho, uspokajająco szumiał ogień u osoby trzymającej wartę. Odezwały się powolne kroki ciężkich butów. Napłynął delikatny odgłos towarzyszący rozcieraniu mokrych, zmarzniętych dłoni. Gdzieś blisko wyłowiłam cichutki oddech, przez nos, powolny, ale przecież każdy oddech to dźwięk. Lekki szelest ubrania. Odgłos zgniatanej kartki. Poczułam, aż mrowienie w dłoniach. To tylko Rikki. Skoncentrowałam się, używając mocy, dzięki której widziałam w powietrzu. Chłopak siedział niedaleko z zamkniętymi oczami, widać było, że stara się skupić. Nie wiedziałam, jak chce coś narysować bez światła, ale nie chciałam wchodzić w jego artystyczny świat. Rozejrzałam się jeszcze raz upewniając się, że nikogo nie pominęłam. Ciemność wydawała się skrajnie niebezpieczna. Zgaszona lampa. Stos sprzętu w kącie. Podest z rozwłóczonym posłaniem. Kamienne palenisko. Wszystko na szczęście mogło, być bronią w przypadku zagrożenia. Ruszyłam ku pomieszczeniu wypełnionymi celami. Mimo iż mój sen najprawdopodobniej trwał cały dzień, byłam znużona. Postanowiłam dzisiejszy dzień, całkowicie odpracować jutro. Od mojego celu jednak mnie odpędził cichy szept, ogólnie bym się nie zainteresowała, lecz zdałam sobie sprawę, że to głos Isaaca. Cofając się o krok spojrzałam do jego pochłoniętą mrokiem celi. Siedział oparty o ścianę, wyglądał na przygnębionego. Coś się stało, gdy spałam? Może jakaś dziewczyna dała mu kosza? Chciałam się uśmiechnąć, rozczłonkowując moje myśli. Ale zwróciłam uwagę, że zrobiło mi się żal na samą myśl. Jak może mnie to tak poruszać? Co mnie obchodzi, że będzie spał z inną. Jeszcze dzisiaj chciał mnie po prostu wykorzystać. Nagle usłyszałam ponowne mruczenie Isaaca, wyostrzyłam słuch. Tak wiem, że nie powinnam, ale można to uznać, za chęć dobra dla grupy. Tak, nie ma to jak się oszukiwać. Co mam zrobić, coś mnie do tego faceta...
-Jak mogłem w ogóle pomyśleć, że jest łatwa... to było beznadziejne... penie ją zraniłem... kolejny raz... - Westchnął sycząc następnie przez zęby - Co ja tak właściwie czuję? Jak mam do tego podejść.. cholera - Walnął pięścią o ścianę - Jak mam się zachować? 
W tedy nagle zrozumiałam, mężczyzna po prostu nie potrafił wyrazić co czuje. Natychmiastowo schowałam się za ścianą czując jak moje serca zagłusza nawet moje myśli. Próbowałam je uspokoić,
 nie wiadomo czemu zaczęło narastać we mnie szczęście. Chociaż nie byłam pewna czy to nie tylko żarty, postanowiłam zaryzykować i weszłam do jego celi.
- Jest tu kto? - Nagle zapytał zdziwiony chłopak a ja prędko owinęłam dłonie wokół jego klatki piersiowej  
Ciemność nie pozwoliła mu zidentyfikować co się dzieje.
- Nie bój się wyrażać swoich uczuć, po prostu mów w prost, ja ci pomogę - Powiedziałam spokojnie 
- Sylvanas? - W jego głosie czuć było zdziwienie 
Nie odpowiedziałam jedynie złapałam go za ubranie i pociągnęłam wbijając się delikatnie w jego usta. Obdarowałam go tym, co moim zdaniem było najważniejsze, pocałunkiem. Mężczyzna był początkowo niepewny jednak, po chwili brał wszystko co mu oferowałam. Pomyśleć, że mógł mi po prostu powiedzieć, to na samym początku. Chciałam upilnować, by to nie poszło dalej jednak.. cholera... czemu to jest takie przyjemne?

<Isaac? ;3> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz