wtorek, 25 sierpnia 2015

Od Ame C.D Taigi

Spojrzałam na kobietę w białej sukni.
-Ja-odparłam krótko. Nie powiem, stworzenie, którym panna młoda się stała trochę mnie przerażało, jednak uznałam, że to dobra okazja by pokazać im na co mnie stać. Zrobiłam dwa kroki w przód i stanęłam uważnie obserwując kobietę, która powoli wstawała. Nerwowo przełknęłam ślinę, a w mojej prawej dłoni pojawił się długi błękitny miecz samurajski. W chwili kiedy to coś stanęło w końcu na nogi wybiłam się mocno w jej stronę wystawiając miecz w prawo. Śmignęłam koło niej, wydała z siebie tylko przeraźliwy pisk. Zatrzymałam się hamując ostro i odwróciłam. Od razu dostałam kopniaka w klatkę piersiową. Zaskoczona poleciałam do tyłu lądując na plecach kawałek dalej. Szybko odbiłam się nogami od ziemi robiąc obrót w tył i stanęłam na nogach. Zakażona była niewątpliwie dużo szybsza niż początkowo przypuszczałam. Postanowiłam zmienić broń. Miecz i tak straciłam przy uderzeniu. Sięgnęłam do zapinanej kieszeni swojej kurtki i wyciągnęłam małą pałeczkę. Nacisnęłam na niewidoczny guziczek i pałeczka "wydłużyła" się w obu końców tworząc długi kij. Na obu jego końcach wysunęły się ostrza w kształcie grot od strzał. Zaczęłam obracać broń w palcach. Jeden obrót i uderzenie w brzuch, potem drugi i z cios z drugiej strony wymierzony dokładnie w obojczyk. Zrobiłam szybko unik przed długimi pazurami zakażonej. Jednak zbyt wolno, ponieważ drasnęła mnie nimi po policzku zostawiając krwawy ślad. Syknęłam, postawiłam kij na jednej z końcówek i, podpierając się na nim, kopnęłam kobietę w twarz. Ta upadła na plecy robią przy tym fikołka. Towarzyszył temu niezbyt przyjemny trzask kości. "Czas to skończyć" powiedziałam sobie w myślach, schowałam broń. Przywołałam wielki, błękitny miecz. Podeszłam do kobiety i machnęłam nim tuż przy szyi przemienionej. Z rany trysnęło coś.. Co wcześniej było krwią, a teraz.. Nie potrafiłam tego nazwać. Po chwili tak dla pewności, że nie żyje, wbiłam wielkie ostrze w ciało byłej panny młodej. Broń rozpadła się, a ja odwróciłam do nowo poznanych ludzi.
-Trochę długo ci zeszło-powiedziała czerwonowłosa z przekąsem. Zagryzłam zęby, żeby nie powiedzieć, czegoś czego mogłam potem żałować. Postanowiłam jej nic nie odpowiadać. Oczywiście mogłam się usprawiedliwiać, że zakażona była nadzwyczaj szybka, że dawno już nie walczyłam wręcz i jeszcze milion innych wymówek. Jednak nie widziałam w tym sensu. Postanowiłam siedzieć cicho.
-Masz krew na policzku-odezwał się chłopak. Były to chyba jego pierwsze słowa skierowane do mnie. A może tylko wydawało mi się, że mówił to do mnie? Jego wzrok był obojętny, zresztą jak cały czas. Chyba było to u niego normalne.. Przetarłam policzek wierzchem dłoni. Poczułam jak rana zaczyna mnie piec. Syknęłam pod nosem. Całą dłoń miałam zakrwawioną.
-Nie wiedziałam, że mam aż tyle krwi..-mruknęłam do siebie. Postanowiłam zostawić ranę w spokoju. Jeśli nie będę jej dotykać szybciej przestanie krwawić. Przynajmniej tak powinno być.. Z tymi zakażonymi to nigdy nic nie wiadomo.

Nagito? Taiga? Wybaczcie, nadal nie umiem pisać ;-;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz