wtorek, 18 sierpnia 2015

Od Nyxis C.D Rin'a

Widzę ich.
I nagle nie pozostaje mi nic w sercu innego, tylko strach. Chory lęk przed śmiercią. Jednak chcę żyć, chcę JESZCZE żyć. Ale czy to już koniec? Czy powinnam się zacząć modlić do Boga i prosić o łaskę? Prosić o odpuszczenie grzechów..? Ale ten jedyny, ostatni raz; proszę o pomoc. O litość, o uratowanie mnie i Rin'a.
I nie mogę uwierzyć w to, co słyszę. Ze wszystkich możliwych sposobów, ze wszystkich dostępnych cudów akurat TO? Przecież... zdjęcie tej obroży, czy to nie jest równe śmierci? Nie, bowiem jest to jeszcze gorsze.
To się równa z piekłem.
Ale nie mogę od tego uciec. Tonący brzytwy się chwyta.
Podsuwam ostrożnie trzęsącą się dłoń. Nie potrafię się opanować; co ja w ogóle robię? Postradałam zmysły? Mam wrażenie, że zajmuje mi to wieki, a każdą mijającą sekundę wystukuje moje serce. Słyszę charakterystyczny "klik". Zamieram. Odchylam się jak najdalej, jakbym mogła, nagięłabym kształt ściany, by mógł mnie swobodnie chronić, uratować przed zagrożeniem. W ten czas obserwuję reakcje Rin'a.
Wstaje, jakby nie było żadnej zmiany, żadnego efektu. I nagle, spod jego długiej grzywki widzę oczy, które łakną barwy krwi. Widzę rozwarte usta w gorzkim uśmiechu, które chcą posmakować tego słonego i cierpkiego smaku purpurowej cieczy. Co się dzieje dalej? Nie wiem... Chyba nie jestem w stanie pojąć tej rzezi.
Chwilę później siedzę z szeroko otwartymi oczami i przyglądam się stosowi brutalnie poćwiartowanych ciał. A dookoła krew, krew, i jeszcze raz krew. Unosi się w powietrzu zapach stęchłych ciał i odrażający zapach mordu. Chyba dopiero teraz zaczynam oddychać. Powstrzymuję w gardle chęć wymiotowania, automatycznie zatykając sobie buzię dwiema rękami. Czuję, jak całe moje ciało buntuje się, jak granica mojej wytrzymałości fizycznej i psychicznej zostaje przełamana.
Rozglądam się za RIn'em. Siedzi na podłodze, cztery metry przede mną. Nie widzę wyrazu jego twarzy, więc wołam:
- Rin?
Z ust wydostaje się jedynie cichy pisk. Mam zdrętwiałą dłoń od zaciskania obroży. Coś jest nie tak. Coś jest nie tak...
- Obroża...- mówię. Chcę, by ją już założył. By nie kusił losu.
Ale czy aby nie jest już a późno?

<Białasku? Pozwalam na coś dramatycznego~>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz