Widzę ich.
I nagle nie pozostaje mi nic w sercu innego, tylko strach. Chory lęk
przed śmiercią. Jednak chcę żyć, chcę JESZCZE żyć. Ale czy to już
koniec? Czy powinnam się zacząć modlić do Boga i prosić o łaskę? Prosić o
odpuszczenie grzechów..? Ale ten jedyny, ostatni raz; proszę o pomoc. O
litość, o uratowanie mnie i Rin'a.
I nie mogę uwierzyć w to, co słyszę. Ze wszystkich możliwych sposobów,
ze wszystkich dostępnych cudów akurat TO? Przecież... zdjęcie tej
obroży, czy to nie jest równe śmierci? Nie, bowiem jest to jeszcze
gorsze.
To się równa z piekłem.
Ale nie mogę od tego uciec. Tonący brzytwy się chwyta.
Podsuwam ostrożnie trzęsącą się dłoń. Nie potrafię się opanować; co ja w
ogóle robię? Postradałam zmysły? Mam wrażenie, że zajmuje mi to wieki, a
każdą mijającą sekundę wystukuje moje serce. Słyszę charakterystyczny
"klik". Zamieram. Odchylam się jak najdalej, jakbym mogła, nagięłabym
kształt ściany, by mógł mnie swobodnie chronić, uratować przed
zagrożeniem. W ten czas obserwuję reakcje Rin'a.
Wstaje, jakby nie było żadnej zmiany, żadnego efektu. I nagle, spod jego
długiej grzywki widzę oczy, które łakną barwy krwi. Widzę rozwarte usta
w gorzkim uśmiechu, które chcą posmakować tego słonego i cierpkiego
smaku purpurowej cieczy. Co się dzieje dalej? Nie wiem... Chyba nie
jestem w stanie pojąć tej rzezi.
Chwilę później siedzę z szeroko otwartymi oczami i przyglądam się
stosowi brutalnie poćwiartowanych ciał. A dookoła krew, krew, i jeszcze
raz krew. Unosi się w powietrzu zapach stęchłych ciał i odrażający
zapach mordu. Chyba dopiero teraz zaczynam oddychać. Powstrzymuję w
gardle chęć wymiotowania, automatycznie zatykając sobie buzię dwiema
rękami. Czuję, jak całe moje ciało buntuje się, jak granica mojej
wytrzymałości fizycznej i psychicznej zostaje przełamana.
Rozglądam się za RIn'em. Siedzi na podłodze, cztery metry przede mną. Nie widzę wyrazu jego twarzy, więc wołam:
- Rin?
Z ust wydostaje się jedynie cichy pisk. Mam zdrętwiałą dłoń od zaciskania obroży. Coś jest nie tak. Coś jest nie tak...
- Obroża...- mówię. Chcę, by ją już założył. By nie kusił losu.
Ale czy aby nie jest już a późno?
<Białasku? Pozwalam na coś dramatycznego~>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz