- Jak się nazywasz? - oderwała bok od ściany
Postanowiłam
nie odpowiadać przez chwilę. Patrzyłam ciągle w dół. Ona powtórzyła
pytanie nieco głośniej, a ja policzyłam do trzech i powoli uniosłam
głowę spoglądając na nią czarnymi ślepiami. Uśmiechnęłam się chytrze i
odpowiedziałam.
- Dessari, Dessari Valentine. - powoli wstałam
- Ja jestem Rade.. - dodała szybko
Powoli
sięgnęłam ręką do pleców. Nie było tam mojego łuku, ani strzał. Na
początku trochę spanikowałam, ale starałam się tego w żaden sposób nie
okazywać, na wierzchu byłam oazą spokoju. Na razie. Podeszłam do
dziewczyny lekko zdenerwowana. Oparłam się jedną ręką o ścianę,
zagradzając jej drogę.
- Gdzie moja broń? - wyciągnęłam rękę czekając na zwrócenie własności
- Musieliśmy ją zdjąć, nie mogłaś leżeć z nimi na łóżku, byłoby ci niewygodnie. - odparła swobodnie
- Czy mogę ją dostać z powrotem? - przewróciłam oczyma a rękę oparłam na biodrze
- Jasne, zaczekaj.
Dziewczyna
wyszła na chwilę a ja rozglądałam się spokojnie po celi w której byłam.
Cela jak cela, okropne miejsce. Z resztą nie jestem przyzwyczajona do
luksusów. Po krótkiej chwili wróciła z łukiem i resztą. Podała mi broń.
- Dzięki.. - odparłam uprzejmie, a potem znów wróciłam do grymasu
Wzięłam własność i wyszłam z pomieszczenia. Rade ruszyła za mną.
- Gdzie idziesz? Nie doszłaś jeszcze do siebie. - oznajmiła twardo
-
Idę przed siebie, a czuję się dobrze. Po za tym nie znam tu nikogo i
nie wiem czy ci ufać. - przeleciałam ją wzrokiem z góry w dół. W mojej
głowie pojawiło się tysiące myśli na jej temat.
<Rade?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz