- Coś Ty taki dobry? – Mój wzrok był przenikliwy, jednak nie zdradzał
żadnych emocji, pomimo tego, iż wewnętrznie czułam się rozdarta to na
zewnątrz nie chciałam nic pokazywać. Pewnie i tak było widać, że się
martwię, ale nie umiałam tego tak ze spokojem przyznać.
- Po prostu widzę, że jesteś zmęczona – Wzruszył bezradnie ramionami –
Naprawdę obudzę Cię za godzinę, chyba, że wcześniej sam się obudzi.
- Nie – Odpowiedziałam krótko i szorstko, a wzrokiem ponownie wróciłam
do leżącego Nagito. – Idź już i daj mi spokój, nie potrzebuje od Ciebie
pomocy i sama wiem co jest dla mnie najlepsze, kto jak kto, ale Ty
pouczać mnie nie musisz – Machnęłam na niego jedynie ręką. Odpuścił,
stał nade mną jeszcze chwile, po czym odszedł. Sama nie wiem gdzie, po
prostu zniknął, a ja mogłam odetchnąć z ulgą. W dłoni trzymałam
pluszowego kotka naprawionego przez mojego braciszka. Wsunęłam mu go
jedynie w dłoń i przymknęłam lekko oczy
- Przyszłam sprawdzić, co z Nagito, dobrze się czujesz? – Na moim
ramieniu spoczęła dłoń Gwen. Spojrzałam na nią jedynie, jednak nie dałam
rady wydusić z siebie ani słowa – Powinnaś iść do siebie, dać zarówno
jemu jak i sobie trochę wytchnienia – Poklepała mnie jedynie lekko.
- Chyba masz rację – Westchnęłam zrezygnowana, nie bardzo chciałam
odchodzić, w sumie w ogóle nie chciałam, ale skoro już druga osoba mi to
mówi to chyba coś w tym jest. Wstałam i ruszyłam w stronę swojej celi.
Gdy dowiedziałam się, że mój braciszek w końcu odzyskał przytomność, nie
ukrywałam swojego zadowolenia. Nie odstępowałam go na krok, chyba
martwiłam się, że dana sytuacja znowu się powtórzy. Niestety w końcu
musiałam iść na patrol. Poszłam do siebie, miałam zarzucone kimono,
które kiedyś znalazłam, więc wypadałoby mi się przebrać. Uklęknęłam na
kolanach i zaczęłam przygotowywać swoje spodnie i bandaż. Wtedy do
pomieszczenia ktoś wszedł, dopiero, gdy odwróciłam głowę zauważyłam
Siegrain’a. Uśmiechnęłam się do niego miło, co nie zdarza się u mnie
zbyt często
- Idziemy dzisiaj razem, mam nadzieje, że masz odpowiedni ekwipunek? – Zapytałam jedynie ciągle siedząc na podłodze
- T…Tak – Skinął głową, a ja przeczesałam włosy. Wiedziałam, że wypada
mi powiedzieć jedno słowo, ale bardzo będzie mi to z siebie wydusić
- Wiesz… Ja… - Zaczęłam, po czym wzięłam głęboki oddech – Ja Cię
przepraszam, nie powinnam była wtedy tak na Ciebie najeżdżać, ale byłam
nieco zdenerwowana – Wyjaśniłam krótko
- Rozumiem – Odpowiedział jakby zmieszany, ponownie się lekko uśmiechnęłam i wstałam ze swoimi ubraniami
- Mógłbyś wyjść na chwilę? Przebiorę się i możemy ruszać – Nie
odpowiedział jedynie skinął głową znikając za murem. Zrzuciłam z siebie
kimono i zaczęłam ubierać. Wyszłam trzymając w ustach kawałek bandażu, a
rękami zawiązując pęk
- Możemy iść? – Usłyszałam jego pytanie i skinęłam głową. Jeszcze przez
chwilę szamotałam się z tym, ale już po chwili wydawało mi się, że
wszystko jest w jak najlepszym porządku. Przeciągnęłam się i ruszyłam z
chłopakiem w kierunku sektora D. Nie wiem czy to dobry pomysł, aby z nim
przechodzić przez C, nie wiem jeszcze, co umie i czy w razie kłopotów
by go coś nie zjadło, ale skoro przeżył to musi coś umieć czyż nie?
- Mam nadzieję, że nie dasz się zjeść – Powiedziałam z uśmieszkiem –
Wiesz trochę głupio będzie mi wracać samej – W mojej dłoni kolejno
pojawiały się różnego rodzaju ostrza, aby jakoś zając swoje ręce podczas
podróży
- Jak do tej pory nic mnie nie zjadło, więc raczej nie – Kącik jego ust
delikatnie się podniósł – Po co trzymasz broń skoro w każdej chwili
możesz ją przywołać? – Zapytał patrząc na moje ręce, w których co chwila
znajdowało się, co innego
- Zawsze dziwnie się czuje jak z kimś idę. Inni zawsze trzymają broń
przy sobie, muszą na nią uważać, a ja jej nawet ostrzyć nie mogę, niby
przydatne, ale czasami dołujące – Wyznałam jedynie pozostawiając dwie
katany, którymi najlepiej mi się włada
- Więc tamten chłopak to Twój brat? – Zaczął, gdy między nami nastała głucha cisza. Zaśmiałam się jedynie cicho
- Jak zauważyłeś, nie jesteśmy ani trochę podobni do siebie – Na mojej
twarzy pojawił się uśmiech – Tak się przyjęło, traktujemy się jak
rodzinę, ja nigdy nie miałam rodzeństwa, więc jest to dla mnie coś
nowego, ale zżyłam się z nim. Teraz koniec o mnie bo i tak za dużo
wiesz, teraz Ty opowiadaj o sobie – Wskazałam na niego kataną, czekając
aż ponownie się odezwie
(Siegrain?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz