~Oczami Toto~
Mhm. Było mu jakoś tak... dziwnie wesoło? Toto uśmiechał się pod nosem,
patrząc na tak naprawdę nieistniejące jednorożce i tęczynki, które
migały mu przed oczami. Nie czuł już miłego ciepła Lysia, ale za to
leżał na czymś wygodnym. Nawet bardzo wygodnym... W dodatku słyszał
muzykę. Taką przyjemną, cichą i spokojną... Dopiero po chwili od
przebudzenia zwrócił uwagę na kota, który unosi się na jego klatce
piersiowej. Nie wiadomo czemu, wyglądał jak kulka waty cukrowej. W
dodatku miał na głowie róg... W ogóle cały świat był jakiś taki
dziwnie... kolorowy? Ściany w tęczy, słoneczko i chmurki na suficie,
które posyłały mu promienne uśmieszki, podłoga z różowej wykładziny... W
sumie Toto to nie przeszkadzało. Otworzył oczy, ale świat pozostał taki
sam, co bardzo go ucieszyło. Zaśmiał się pod nosem, pełen entuzjazmu i
radości. Usiadł na łóżku, a kotorożec zeskoczył z jego brzuszka i
podbiegł do siedzącej w kącie pokoju... różowej wróżki? Jak się okazało,
to ona grała na skrzypcach. W ustach trzymała dziwną, różową laseczkę.
Jej dym pachniał... rumiankiem! Chłopak pisnął z radości, wskoczył na
pobliską chmurkę i pod frunął do wróżki.
- Jestem Rumiankową Wróżką. Spełnię twoje trzy życzenia! - powiedziała melodyjnym głosikiem.
Toto przytulił się do jej klatki piersiowej.
- Rumianek, rumianek! I jeszcze więcej rumianku! - wymruczał.
~Rzeczywistość~
Toto spadł z łóżka, boleśnie uderzając się w głowę. Wyglądał, jakby pił
przez co najmniej tydzień. Miał rozczochrane włosy i rozszerzone
źrenice. Zaśmiał się cicho. Zataczając się podszedł do Lysia.
- Co Ty wyprawiasz?! - warknął blondyn.
Toto jakby nie słysząc, przewrócił się prosto na mężczyznę i zachichotał
pod nosem. Przytulił się do niego i odetchnął wspaniałym rumiankowym
zapachem Lysia.
- Ru... An... Ru... Aneek...Mia... - wydukał, tuląc się do źródła rumiankowej ekstazy.
<Lysiaczku?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz