poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Od Siegrain'a C.D Taigi

Słuchałem historii Taigi w skupieniu. Ona też nie miała zbyt kolorowej przeszłości. Chyba zresztą jak każdy ,,odmieniec'', choć zdarzały się wyjątki. Gdy skończyła mówić nie zapytałem już jej o nic. Szliśmy w milczeniu, aż do sektora B. Na szczęście nie napotkaliśmy już ani jednej bestii. Zatrzymałem się przy klatce schodowej. Usłyszałem czyjeś kroki.
- Co jest? - zapytała spoglądając w to samo miejsce co ja
- Tam coś chyba jest - powiedziałem podchodząc bliżej schodów prowadzących w dół
Nie było nic widać. Wszędzie panowała ciemność. Zmrużyłem oczy by coś dojrzeć, ale na próżno. Tylko głęboka czerń. Przetarłem rękawem czoło i poprawiłem włosy wpadające mi w oczy.
- Zombie? - spytała podchodząc bliżej
- Nie wydaje mi się - powiedziałem - To coś innego
- Skąd wiesz? Może ci się wydaje, ja nic nie słyszałam...
- Intuicja - wzruszyłem ramionami - Nigdy mnie nie zawiodła, dlatego jeszcze żyję. Sprawdzę
Nie czekając na jej zgodę ruszyłem schodami w dół. Teraz było coraz ciemniej.
- Sieg! - usłyszałem pełne zirytowania wołanie
Obejrzałem się na chwilę za siebie, a po chwili dalej schodziłem na dół. Zatrzymałem się w pół kroku słysząc czyjś szept. Tu ktoś jest - wiedziałem już na pewno. To byli ludzie. Musieli nas usłyszeć i uciekli. Zastanawiałem się dlaczego się nie pokażą. Sądząc po ich zachowaniu, to na pewno przyszli na przeszpiegi lub w poszukiwaniu jedzenia, nawet jeśli mieliby ukraść nasze zapasy.
Zrobiłem kolejny krok i teraz znajdowałem się na jakimś korytarzu. Odczekałem chwilę, ale nic się nie wydarzyło. Boją się - pomyślałem. Przeszedłem dwa kroki wprzód trzymając się ściany, aby nie upaść. Nagle usłyszałem cichy śmiech po przeciwnej stronie.Obejrzałem się i i ruszyłem szybkim krokiem w tamtą stronę. Niestety potknąłem się o coś i runąłem na podłogę. Próbowałem szybko wstać, lecz poczułem zimną stal przy szyi. To był sztylet.
- Ani słowa - usłyszałem szept tuż przy moim uchu
- Kim jesteś? - zapytałem
Zapadła chwila ciszy. Słychać było tylko mój przyśpieszony oddech.
- Sieg jesteś tam? - zapytała Taiga schodząc po kilku schodkach i w połowie się zatrzymując
- Chyba wiesz co masz zrobić, aby nic nikomu się nie stało - usłyszałem i poczułem jak przyciska mnie mocniej do ziemi
- Tak. Zaraz do ciebie przyjdę - krzyknąłem do dziewczyny
- Co ty tam robisz? - zapytała pokonując dalsze stopnie
Rozejrzałem się gorączkowo po okolicy, niestety przez brak oświetlenia nic nie widziałem. Nie wiem ile osób tu stało oraz czy są uzbrojeni. Nie potrafiłem ocenić sytuacji. Chciałbym użyć jednej z umiejętności przywoływania ognia, lecz byłem zmęczony. Nie miałem siły tego zrobić, już kolejną dobę spędziłem bez snu i odpoczynku.
- Zatrzymaj ją albo stanie się coś złego - zastrzegł, lekko przejeżdżając ostrzem po mojej skórze
- Musiałem do toalety - powiedziałem głośniej by dziewczyna usłyszała - Mogłabyś zaczekać na górze i dać mi trochę prywatności? - zapytałem szorstko
- Nie mogłeś powiedzieć wprost? - prychnęła wkurzona i wróciła się z powrotem na piętro
Korzystając z okazji zacząłem dłonią szukać sztyletu bądź noża w swojej kieszeni. Kiedy go znalazłem ostrożnie i powoli wyciągnąłem z kieszeni. Nagle poczułem jak ktoś miażdży butem moją rękę. Wypuściłem nóż z dłoni na ziemię.
- Co do jasnej chol*ry? - warknąłem zabierając pulsujący nadgarstek spod podeszwy.
- Nie próbuj sztuczek, bo i tak nie wygrasz. Mamy przewagę.
- Czego chcesz? - zapytałem
- Nie pamiętasz mnie Sieg? - zapytał z udawaną przykrością w głosie - Nie minęło sporo czasu a ty zapominasz przyjaciół?
- Tak paskudnej gęby się nie zapomina, na całe szczęście nie muszę cię teraz oglądać Mark
Poczułem jak ktoś mnie szarpnął w górę i po sekundzie stałem na własnych nogach. Ktoś przywalił mi łokciem w brzuch. Zgiąłem się w pół, lecz po chwili stanąłem prosto. Słyszałem przytłumiony śmiech obok mnie oraz za mną. Kopnąłem osobę stojącą z tyłu w kolano. Zacząłem biec w stronę schodów, a przynajmniej tak mi się zdawało, dopóki nie zatrzymałem się przy ścianie. Napastnik wcale się nie śpieszył. Kroczył powoli, pewny siebie. W końcu stanął gdzieś na przeciwko mnie.
- Dokonajmy wymiany - zaproponował - Ty zdobędziesz pożywienie, a ja dam ci to czego potrzebujesz. Tak jak ostatnio.
- Ostatnio to mnie wykiwałeś. Nie taka była umowa, więcej nie robię z tobą interesów.
- Cóż... - westchnął rozbawiony - Ciekawe ile wytrzymasz bez leku. Gdybyś jednak zmienił zdanie, to za tydzień będziemy w sektorze D cela D48. Nie zapomnij o pożywieniu oraz o jakiejś broni, cena za każdym razem wzrasta
- Pieprz*ny drań - powiedziałem cały czas wpatrując się w czerń przede mną.
Wiedziałem, że gdzieś tam stoi ten łajdak. Zastanawiały mnie tylko dwie rzeczy.
- To do następnego - powiedział oddalając się
- Czekaj - zawołałem - Odpowiedz mi tylko na pytanie: Jakim cudem widzicie coś w tych ciemnościach oraz dlaczego osoba stojąca piętro wyżej nas nie słyszała, kiedy rozmawialiśmy, oprócz wiadomości które do niej powiedziałem
- Noktowizory - zaśmiał się - Oraz specjalna umiejętność kontrolowania fal dźwiękowych itp. - powiedział - Przydatne
Po chwili już ich nie było. Nie słychać było już nic. Tak, jakby rozpłynęli się w powietrzu. Ruszyłem wzdłuż ściany w końcu napotykając poręcz schodów. Pod nogami wyczułem jakiś przedmiot. Podniosłem to z ziemi i ruszyłem schodami na górę.
- Nareszcie - powiedziała już zniecierpliwiona Taiga
- Trochę się zeszło - zaśmiałem się poprawiając bluzę pod szyją, aby zasłonić rozcięcie - Patrz co znalazłem - pokazałem jej przedmiot, który niosłem w ręku
- Noktowizor? - zapytała zdziwiona
- W tym więzieniu mając całkiem fajne zabawki. Mogliby jakiś czołg zostawić czy helikopter, choć to też może być przydatne - wskazałem brodą przedmiot
- Jak to znalazłeś?
- Idąc do ,,toalety'' potknąłem się o to - wzruszyłem ramionami - Przypadkowe znalezisko - stwierdziłem
Taiga chwilę oglądała urządzenie, po czym włożyła je do plecaka. Po kilkunastu metrach znaleźliśmy się w sektorze A. Przy wejściu minęliśmy się z Gwen, która gdzieś poszła z Bartolomeo.
- Całkiem udany patrol co nie? - zapytałem siadając pod ścianą w głównym pomieszczeniu
- Jeśli wychodzisz z niego cały to jest udany - stwierdziła
- Racja - przyznałem rozprostowując nogi - To teraz mamy wolne czy mam wyznaczone kolejne zadanie? - zapytałem bawiąc się rękawem bluzy
(Taiga?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz