Jak zwykle siedziałam na dachu oparta o ścianę z zamkniętymi oczami.
Nuciłam pod nosem swoją ulubioną melodię od czasu do czasu powtarzając
słowa refrenu. Zupełnie tak jak przed trzema laty, kiedy to wiodłam
spokojne, normalne życie... No dobra. Normalnym go nazwać nie można.
Zresztą jakby nie patrzeć moje życie nigdy nie było do końca normalne.
Bo czy życie kogoś z mocami może być uznawane za "normalne"? Być może z
mocami, które da się kontrolować "normalne" życie jest możliwe. Jednak
bez umiejętności panowania nad swoim "darem" nie ma co liczyć na
zwyczajne życie. Zwłaszcza kiedy widzi się wszystko w odcieniach
niebieskiego po zamknięciu oczu. Czasem miałam wrażenie, że w ogóle nie
mogę zamknąć oczu. Przede mną roztaczała się.. Ściana innego budynku. W
kilku miejscach popękana, na rogach nawet skruszona. Wszystko co
widziałam po zamknięciu oczu przybierało bladoniebieską barwę. Tylko
ludzie i przeróżne stworzenia miały inne aury. Czasem mocno niebieskie,
czasem czerwone, innym razem białe, a jeszcze innym razem zielone. Raz
nawet spotkałam się z fioletową aurą, która, można rzec, zniszczyła mi
dotychczasowe życie.
Jak zwykle siedzieliśmy w ukryciu i żartowaliśmy po cichu by umilić
sobie czekanie. Ja, Shinu i Tsume. Uważano nas za najlepszy skład do
takich misji jak ta. To właśnie nam organizacja powierzała najważniejsze
zadania. Niestety nikt nie przypuszczał, że ta misja będzie naszą
ostatnią. Nagle pośród naszego cichego śmiechu rozległ się głośny świst.
Brzmiało to tak jakby ktoś machnął szybko mieczem tuż przy uchu.
Natychmiast umilkliśmy i wpatrywaliśmy się w wyjście z naszej kryjówki.
Niestety widzieliśmy tylko ciemność. Chwila.. Ciemność? Przecież jeszcze
przed chwilą była tam brama do tajnego laboratorium! Tsume powoli
zbliżył się do wyjścia chcąc sprawdzić dlaczego nic nie widzimy.
Obserwowałam go uważne mocno ściskając dłoń Shinu. Nim zdążyliśmy się
zorientować co się dzieje czarny dym otulił naszego przyjaciela, który
natychmiast zniknął. Chciałam za nim skończyć, jednak w ostatniej chwili
Shinu mnie powstrzymał ciągnąc w tył.
-Tak mu nie pomożesz-w moich uszach brzmiał jego delikatny głos-Musisz żyć, żeby mu pomóc, rozumiesz?
Popatrzyłam na niego i skinęłam głową. Jednak kiedy tylko zwolnił uścisk
wyrwałam się i wyskoczyłam przez otwór w ścianie. Wylądowałam w kałuży
na ulicy. Czarny dym nadal wszystko zasłaniał. Nie widziałam nic, nawet
własnej ręki kiedy wyciągnęłam ją przed siebie. Słysząc za sobą jakiś
szelest odwróciłam się szybko wyciągając miecz. Na moment wszystko
ucichło. Zamknęłam oczy. Jedyne co zauważyłam to jakiś wielki ogon. Nie
zdążyłam zareagować. Uderzenie było tak silne, że przeleciałam w
powietrzu ze dwie ulice, tylko po to by na koniec uderzyć w ścianę i
stracić przytomność. Kiedy ocknęłam się następnego dnia byłam wciągana
do więzienia. Zanim mnie zamknęli poinformowali, że zostałam skazana na
czas nieokreślony za działalność na rzecz organizacji.
Od tamtego dnia minęły już trzy lata, a ja nadal obwiniam siebie, że
pozwoliłam by Tsume zginął. To wszystko działo się wtedy tak szybko..
Pokręciłam głową by odepchnąć nieciekawe myśli. Trzy lata byłam sama.
Ukrywałam się, wykorzystując do tego moje umiejętności. Zawsze kiedy
widziałam, że ktoś się zbliża uciekałam. Jednak dziś.. "Musisz żyć, żeby
mu pomóc, rozumiesz?". W głowie rozbrzmiał mi głos Shinu. Otworzyłam
oczy i rozejrzałam się. Trzeba w końcu kogoś znaleźć. Zeskoczyłam z
dachu. Nagle usłyszałam za sobą głośne warczenie. Przeklęłam w duchu, że
nie sprawdziłam okolicy przed zeskoczeniem z dachu. Przez chwilę stałam
nieruchomo czekając aż pies na mnie skoczy. To będzie najlepszy moment
na ucieczkę. Słysząc jak pazury psa rozgrzebują ziemię pod nim zerwałam
się do biegu. Niestety zapomniałam, że te zwierzęta pokazując się w
grupach. Zagryzłam mocno zęby i przeskoczyłam nad trzema osobnikami,
które pojawiły się na mojej drodze ni stąd, ni zowąd. Lądując ledwo
utrzymałam równowagę. Nie mogłam sobie pozwolić na żadne opóźnienia.
Najprawdopodobniej kosztowałyby mnie one życia. Kątem oka widziałam
tylko różne budynki, puste cele i rozwalone ściany. Nie widziałam psów,
ale doskonale je słyszałam. Zerknęłam w prawo, trochę wyżej. Nie dam
rady wskoczyć na dach. Jest za wysoko. Patrząc na dach nie zauważyłam
dwójki ludzi przede mną. Wpadłam na nich przewracając wszystkich na
ziemię. Szczekanie nagle ustało, a psy jakby się rozpłynęły. Szybko się
podniosłam i oddaliłam od ludzi na kilka kroków. Zmierzyłam ich od stóp
do głowy. Mocno ścisnęłam błękitny miecz, który pojawił się w mojej
dłoni. Przyjrzałam się uważniej chłopakowi. Wyglądał dość specyficznie,
ale chyba wszyscy w więzieniu tak wyglądali. Miał na sobie zieloną bluzę
i rurki. Zerknęłam na moment w jego oczy. Były szare.. Jakby pozbawione
jakichkolwiek uczuć. Przeniosłam wzrok na czerwonowłosą dziewczynę.
Bandaż na biuście i czerwone dresy to nie był stój, który widuje się
codziennie. Już wcześniej zauważyłam jak jej brązowe oczy lustrują mnie
całą. Przez dłuższy moment staliśmy w ciszy. Nie chciałam się pierwsza
odzywać. Nie wiedziałam czego mogę się po nich spodziewać. Wolałam nie
zamykać oczu, by sprawdzić ich aury. Byłoby to bardzo głupie z mojej
strony. W pewnym momencie dziewczyna postanowiła się odezwać.
-Schowaj broń, nie chcemy walczyć-mówiła to spokojnie, jednak w jej
głosie wyczuwałam nutkę napięcia. Chwilę się wahałam, lecz w końcu
wypuściłam z dłoni miecz, który, gdy tylko zetknął się z ziemią, rozpadł
się na milion kawałeczków. Widziałam, że chłopak wszystko to uważnie
obserwuje. Całe otoczenie, każdy najmniejszy ruch, każde spojrzenie.
-Nie należysz do Grupy.. Kim jesteś?-ponownie zmierzyła mnie spojrzeniem. Zmrużyłam lekko oczy przyglądając się jej.
-Grupy..-powtórzyłam trochę jak echo-Jestem Ame Kiretou-skłoniłam się lekko jak to miałam w zwyczaju.
-Ja nazywam się Taiga, a to jest Nagito-wskazała na chłopaka. Skinęłam głową.-Od jak dawna jesteś w więzieniu?
-Od jakichś trzech lat-wzruszyłam ramionami-Co to za Grupa, o której mówisz?
Taiga? Nagito? Dokończy ktoś? ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz