środa, 19 sierpnia 2015

Od Ame

Jak zwykle siedziałam na dachu oparta o ścianę z zamkniętymi oczami. Nuciłam pod nosem swoją ulubioną melodię od czasu do czasu powtarzając słowa refrenu. Zupełnie tak jak przed trzema laty, kiedy to wiodłam spokojne, normalne życie... No dobra. Normalnym go nazwać nie można. Zresztą jakby nie patrzeć moje życie nigdy nie było do końca normalne. Bo czy życie kogoś z mocami może być uznawane za "normalne"? Być może z mocami, które da się kontrolować "normalne" życie jest możliwe. Jednak bez umiejętności panowania nad swoim "darem" nie ma co liczyć na zwyczajne życie. Zwłaszcza kiedy widzi się wszystko w odcieniach niebieskiego po zamknięciu oczu. Czasem miałam wrażenie, że w ogóle nie mogę zamknąć oczu. Przede mną roztaczała się.. Ściana innego budynku. W kilku miejscach popękana, na rogach nawet skruszona. Wszystko co widziałam po zamknięciu oczu przybierało bladoniebieską barwę. Tylko ludzie i przeróżne stworzenia miały inne aury. Czasem mocno niebieskie, czasem czerwone, innym razem białe, a jeszcze innym razem zielone. Raz nawet spotkałam się z fioletową aurą, która, można rzec, zniszczyła mi dotychczasowe życie.
Jak zwykle siedzieliśmy w ukryciu i żartowaliśmy po cichu by umilić sobie czekanie. Ja, Shinu i Tsume. Uważano nas za najlepszy skład do takich misji jak ta. To właśnie nam organizacja powierzała najważniejsze zadania. Niestety nikt nie przypuszczał, że ta misja będzie naszą ostatnią. Nagle pośród naszego cichego śmiechu rozległ się głośny świst. Brzmiało to tak jakby ktoś machnął szybko mieczem tuż przy uchu. Natychmiast umilkliśmy i wpatrywaliśmy się w wyjście z naszej kryjówki. Niestety widzieliśmy tylko ciemność. Chwila.. Ciemność? Przecież jeszcze przed chwilą była tam brama do tajnego laboratorium! Tsume powoli zbliżył się do wyjścia chcąc sprawdzić dlaczego nic nie widzimy. Obserwowałam go uważne mocno ściskając dłoń Shinu. Nim zdążyliśmy się zorientować co się dzieje czarny dym otulił naszego przyjaciela, który natychmiast zniknął. Chciałam za nim skończyć, jednak w ostatniej chwili Shinu mnie powstrzymał ciągnąc w tył.
-Tak mu nie pomożesz-w moich uszach brzmiał jego delikatny głos-Musisz żyć, żeby mu pomóc, rozumiesz?
Popatrzyłam na niego i skinęłam głową. Jednak kiedy tylko zwolnił uścisk wyrwałam się i wyskoczyłam przez otwór w ścianie. Wylądowałam w kałuży na ulicy. Czarny dym nadal wszystko zasłaniał. Nie widziałam nic, nawet własnej ręki kiedy wyciągnęłam ją przed siebie. Słysząc za sobą jakiś szelest odwróciłam się szybko wyciągając miecz. Na moment wszystko ucichło. Zamknęłam oczy. Jedyne co zauważyłam to jakiś wielki ogon. Nie zdążyłam zareagować. Uderzenie było tak silne, że przeleciałam w powietrzu ze dwie ulice, tylko po to by na koniec uderzyć w ścianę i stracić przytomność. Kiedy ocknęłam się następnego dnia byłam wciągana do więzienia. Zanim mnie zamknęli poinformowali, że zostałam skazana na czas nieokreślony za działalność na rzecz organizacji.
Od tamtego dnia minęły już trzy lata, a ja nadal obwiniam siebie, że pozwoliłam by Tsume zginął. To wszystko działo się wtedy tak szybko.. Pokręciłam głową by odepchnąć nieciekawe myśli. Trzy lata byłam sama. Ukrywałam się, wykorzystując do tego moje umiejętności. Zawsze kiedy widziałam, że ktoś się zbliża uciekałam. Jednak dziś.. "Musisz żyć, żeby mu pomóc, rozumiesz?". W głowie rozbrzmiał mi głos Shinu. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Trzeba w końcu kogoś znaleźć. Zeskoczyłam z dachu. Nagle usłyszałam za sobą głośne warczenie. Przeklęłam w duchu, że nie sprawdziłam okolicy przed zeskoczeniem z dachu. Przez chwilę stałam nieruchomo czekając aż pies na mnie skoczy. To będzie najlepszy moment na ucieczkę. Słysząc jak pazury psa rozgrzebują ziemię pod nim zerwałam się do biegu. Niestety zapomniałam, że te zwierzęta pokazując się w grupach. Zagryzłam mocno zęby i przeskoczyłam nad trzema osobnikami, które pojawiły się na mojej drodze ni stąd, ni zowąd. Lądując ledwo utrzymałam równowagę. Nie mogłam sobie pozwolić na żadne opóźnienia. Najprawdopodobniej kosztowałyby mnie one życia. Kątem oka widziałam tylko różne budynki, puste cele i rozwalone ściany. Nie widziałam psów, ale doskonale je słyszałam. Zerknęłam w prawo, trochę wyżej. Nie dam rady wskoczyć na dach. Jest za wysoko. Patrząc na dach nie zauważyłam dwójki ludzi przede mną. Wpadłam na nich przewracając wszystkich na ziemię. Szczekanie nagle ustało, a psy jakby się rozpłynęły. Szybko się podniosłam i oddaliłam od ludzi na kilka kroków. Zmierzyłam ich od stóp do głowy. Mocno ścisnęłam błękitny miecz, który pojawił się w mojej dłoni. Przyjrzałam się uważniej chłopakowi. Wyglądał dość specyficznie, ale chyba wszyscy w więzieniu tak wyglądali. Miał na sobie zieloną bluzę i rurki. Zerknęłam na moment w jego oczy. Były szare.. Jakby pozbawione jakichkolwiek uczuć. Przeniosłam wzrok na czerwonowłosą dziewczynę. Bandaż na biuście i czerwone dresy to nie był stój, który widuje się codziennie. Już wcześniej zauważyłam jak jej brązowe oczy lustrują mnie całą. Przez dłuższy moment staliśmy w ciszy. Nie chciałam się pierwsza odzywać. Nie wiedziałam czego mogę się po nich spodziewać. Wolałam nie zamykać oczu, by sprawdzić ich aury. Byłoby to bardzo głupie z mojej strony. W pewnym momencie dziewczyna postanowiła się odezwać.
-Schowaj broń, nie chcemy walczyć-mówiła to spokojnie, jednak w jej głosie wyczuwałam nutkę napięcia. Chwilę się wahałam, lecz w końcu wypuściłam z dłoni miecz, który, gdy tylko zetknął się z ziemią, rozpadł się na milion kawałeczków. Widziałam, że chłopak wszystko to uważnie obserwuje. Całe otoczenie, każdy najmniejszy ruch, każde spojrzenie.
-Nie należysz do Grupy.. Kim jesteś?-ponownie zmierzyła mnie spojrzeniem. Zmrużyłam lekko oczy przyglądając się jej.
-Grupy..-powtórzyłam trochę jak echo-Jestem Ame Kiretou-skłoniłam się lekko jak to miałam w zwyczaju.
-Ja nazywam się Taiga, a to jest Nagito-wskazała na chłopaka. Skinęłam głową.-Od jak dawna jesteś w więzieniu?
-Od jakichś trzech lat-wzruszyłam ramionami-Co to za Grupa, o której mówisz?


Taiga? Nagito? Dokończy ktoś? ;-;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz