Stałam na środku pustej celi, a mój wzrok skierowany był na szafkę.
Wyciągnęłam w jej kierunku rękę, w takiej pozycji byłam, co najmniej 15
minut, nie zwracałam uwagi na to, co się dzieje dookoła mnie. Liczyłam
się teraz tylko ja i ta szafka.
- Taiga… - Usłyszałam znajomy głos, odwróciłam się w stronę blondynki
kobiety, która przyglądała mi się dziwnie. Zapewne stałą już w wejściu
parę ładnych chwil
- Sylv, jak dobrze, że jesteś – Powiedziałam z uśmiechem. Zwracając się
do niej. – Proszę Cię wyciągnij rękę w moim kierunku i stój tak –
Poprosiłam ją, niepewnie wykonała moją prośbę. Tym razem mój wzrok był
skupiony na jej ręce. W pewnym momencie moja katana upadła na ziemię,
kilkanaście centymetrów od dziewczyny – Nie wyszło – Wymruczałam sama do
siebie
- Mogę wiedzieć, co Ty robisz? – Zapytała w końcu. Moja dłoń znalazła się na mieczu, która po chwili znikła.
- Wtedy jak nas porwali z Gwen, jakimś cudem przekazałam jej moją
katanę, pojawiła się w jej ręce, gdybym to ogarnęła mogłoby to być
przydatne podczas walk – Powiedziałam z uśmiechem
- Coś w tym jest – Zgodziła się ze mną – Jednak aktualnie jest Twoja
kolej na patrolowanie terenów – Uśmiechnęła się do mnie lekko, a ja
skinęłam głową idąc do celi, gdzie znajdowali się pozostali. Wzięłam łyk
wody i ruszyłam w swoją stronę, druga osoba, ruszyła w przeciwną….
Nie sądziłam, że spotkam kogoś nowego, zwłaszcza z mojego sektora. Co
dziwne nawet o nim nie słyszałam, sądziłam że kojarzę wszystkich,
wszystkich końcu spędziłam tam dwa lata, a tu proszę taka niespodzianka.
Przyjrzałam się uważnie chłopakowi. Był wyższy ode mnie, jednak to
akurat żadne zaskoczenie, blond włosy śmiesznie układały się na jego
jasnej cerze, miał fajne oczy, niebieskie. Chyba pierwszy widziałam
kogoś z tym kolorem oczu, od kiedy się tutaj znalazłam.
- Nie mamy popcornu – Wzruszyłam ramionami, słysząc jego słowa. Cóż takiego pomysłu to jeszcze nie słyszałam od nikogo
- Jednak to nie zmienia faktu, że mogę skończyć jako przekąska dla
zombie – Spojrzał na mnie, a ja jedynie pokręciłam głową z rezygnacją
- Im nas więcej tym lepiej, każdy tam tak twierdzi – Zaczęłam spokojnie –
Sylv przyjmie każdego twierdzi, że każda osoba może coś wnieść i do
czegoś nam się przydać. Poza tym w większej grupie mamy większe szanse
na przetrwanie – Wyjaśniłam
- Czyli w pewnym sensie jestem bezpieczny – Uśmiechnął się
- Jeśli po drodze nic nas nie zje to tak – Odwzajemniłam gest i
przeciągnęłam się, rozejrzałam się dookoła – Byłeś tutaj? – Zapytałam
nawet na niego nie patrząc
- W sumie to nie – Usłyszałam jedynie jego głos za plecami i kiwnęłam
głową odwracając się – Trzeba będzie sprawdzić pomieszczenia, możliwe,
że jest tam woda, czy też jedzenie. Jak zobaczysz coś większego od
szwendacza to uciekaj, i zachowaj cisze lepiej im się nie podkładać –
Położyłam dłoń na klamce, powoli weszłam do środka, trzymając w obydwóch
dłoniach katany. Pomieszczenie było puste. Oprócz biurka, krzesła i
zniszczonego monitora nie było tam nic więcej. Weszłam jeszcze do dwóch
pomieszczeń, w jednej znalazłam torbę, było w niej kilka butelek wody,
konserwa, jakieś paluszki i kilka fotografii. Usiadłam na krześle i
zaczęłam je przeglądać. Widniała na nich młoda dziewczyna, w różnych
sytuacjach. Raz jako dziecko na sankach ubrana niczym Eskimos. Na drugim
nieco starsza siedziała na plaży lepiąc babki z piasku, na ostatnim
była cała rodzina, odwróciłam zdjęcie i ujrzałam datę i napis. Było
robione rok przed wybuchem epidemii „Wspólne wakacje w górach, pierwsza
rocznica z Mii” Zrobiło mi się dziwnie trzymając te zdjęcia. Domyśliłam
się, że mężczyzna już nie żyje, a widząc go na zdjęciu nie trudno było
się domyślić, że był strażnikiem. Cały czas trzymał zdjęcia swojej córki
i żony, zapewne mając nadzieje. Schowałam wszystko do torby. Chciałam
iść dalej, kiedy usłyszałam odgłosy walki. Niechętnie ruszyłam w tamtą
stronę z mieczami w rękach. Zobaczyłam nowo poznanego z trójką zombie,
jeden leżał już martwy na ziemi
- Mówiłam, żebyś się nie rzucał w oczy – Westchnęłam odkładając torbę
- Pomożesz czy będziesz tak stać? – Zapytał wymachując sztyletem, jeszcze kilka ciosów i drugi zombiak padnie
- Wiesz znalazłam paluszki, a tutaj jest całkiem dobre kino – Zaczęłam z
cichym śmiechem. Spojrzałam na swoją nic nie winną katanę – Przepraszam
– Mruknęłam do niej, ponownie spojrzałam na chłopaka. Moja broń
znalazła się w głowię umarlaka, który był najbliżej jego. Drugiego
powaliłam odcinając mu głowę. Z ostatnim dał sobie jakoś radę. – Trzeba
Cię pilnować cały czas – Westchnęłam biorąc torbę i wyjmując z niej
butelkę wody. Rzuciłam do blondyna – Trzymaj – Ruszyłam dalej po drodze
zabierając swoją broń
- Gdzie to znalazłaś? – Zapytał zaskoczony, gdy przyłożył butelkę do usta, ujrzałam ulgę na jego twarzy
- Mówiłam, że trzeba przeszukać pomieszczenia – Zaczęłam – Za co tutaj jesteś? – Zapytałam nagle
- Po co pytasz? – Jego głos stał się szorstki, czyli musiało być to coś osobistego
- Wole wiedzieć, z kim zabijam zombie – Uśmiechnęłam się lekko
- Wole o tym nie wspominać – Mruknął jedynie
- Czyli ma to związek z kimś bliskim – Patrzyłam przed siebie –
Zazwyczaj są takie reakcję, jeśli chodzi o rodzinę czy bliskie nam osoby
– W tej właśnie chwili przypomniałam sobie o Nagito – Dobra bywają
wyjątki – Uśmiechnęłam się sama do siebie
- A Ty, za co? – Usłyszałam jego cichy głos
- Nie panowałam nad mocą, wpadłam w furie i 8 osób straciło życie –
Wzruszyłam ramionami – Bywa – Dodałam jedynie. Zatrzymując go –
Słyszysz?
- Co? – Zaczął się rozglądać, jednak zaciągnęłam go w mały ciemny zaułek, upewniając się wcześniej, że nic się w nim nie kryje
- Cicho – Szepnęłam i patrzyłam w jednym kierunku. Również zwrócił wzrok
tam gdzie ja, oboje siedzieliśmy cicho, aż wyłoniły się
Pielęgniarki. Nie wiedziałam jedynie, dlaczego są w tych rejonach, skoro
szpital jest dużo dalej. Spojrzałam na chłopaka dając mu znak, że ma
się nie ruszać, reagowały jedynie na światło, więc może nas nie zauważą.
Było ich za dużo, z jedną mielibyśmy spore problemy, a gdzie z
dziesięcioma. Kierowały się w kierunku sektora C lub E, nie byłam do
końca pewna. Jednak, gdy ich odgłosy umilkły, odetchnęłam z ulgą
- Pielęgniarki? – Zapytał zaskoczony
- Również mi to nie pasuje – Mruknęłam wychodząc ostrożnie i się
rozglądając – Idziemy, na dzisiaj starczy atrakcji – Dodałam idąc
szybkim korkiem w kierunku sektora A
- Nie wyglądały na groźne – Zaczął dorównując mi korku
- Uwierz mi, że jeśli spotkasz taką grupkę to lepiej uciekaj –
Zapewniłam go. Widząc tabliczkę, informując, iż znajdujemy się w
sektorze A, odetchnęłam z ulgą. Szliśmy jeszcze kawałek, aż Sieg
zauważył linkę. Nie zdążyłam go zatrzymać. Pociągnął ją, a na mnie
zaczęła lecieć zimna woda
- Dlaczego tu jest woda? – Słysząc jego pytanie, miałam ochotę go
udusić. No pewnie po co zwracać uwagę na mokrą dziewczynę, lepiej
zapytać dlaczego tu jest woda.
- Nie dotykaj niczego! – Warknęłam, po czym odgarnęłam mokre włosy –
Jest tutaj, bo, za tą ścianą są prysznicę, a to zakładam, że jest po to
aby zmywać wszystko z podłóg – Dalej byłam na niego wkurzona – Następnym
razem najpierw zapytaj, a później dotykaj inaczej stracisz rękę,
obiecuje Ci to – Mówiłam poważnie
(Sieg?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz