Nie mogłam uwierzyć w jego słowa, wydawały mi się takie… Odległe.
Pokochałam go jak rodzonego brata, a jego rodzina nawet nie umiała
uszanować jego życia. Poczułam zarówno złość, frustrację jak i smutek.
Ponownie go przytuliłam, jednak tym razem byłam delikatniejsza. Starałam
się nie dotykać jego ran, aby nie zadać mu niepotrzebnego bólu. W
takiej pozycji byliśmy przez kilka minut, aż przerwała nam Hana, która
przyniosła posiłek oraz świeże bandaże. Zrozumiałam, o co chodzi i
wstałam. Posłałam jedynie uśmiech zarówno do Nagito jak i małej lekarki.
- Musisz iść? – Usłyszałam głos Nagito i nieco się zdziwiłam. Chyba
pierwszy raz poprosił mnie żebym z nim została, nawet, jeśli nie
brzmiało to jak prośba to tak to właśnie odbierałam.
- Zaraz będzie moja kolej, żeby iść na patrol, jak tylko skończę to do
Ciebie przyjdę – Chłopak jedynie skinął głową z niechęcią spojrzał na
jedzenie podane mu przez dziewczynę – I to ma być zjedzone, nikt tak
dobrze nie gotuje jak Hana – Posłałam im uśmiech, po czym znikłam za
rogiem. Szłam przez korytarz ze spokojem, prawdę mówiąc pierwszy raz od
tych trzech dni wyszłam ze swojej celi. W dłoni dzierżyłam swoją katanę.
Jednak nie miałam ochoty na bliższe spotkania z żadnymi stworami.
Chciałam się znaleźć obok Nagito, wypytać jak się czuje, pocieszyć, po
prostu spędzić z nim czas. Nawet nie wiem, kiedy się do niego tak mocno
przywiązałam. Nigdy nie sądziłam, że można mieć rodzinę, pomimo iż przez
tyle lat nie wiedziało się nawet o jej istnieniu, a może go kiedyś
spotkałam, a nawet o tym nie pamiętam? Cóż to chyba nie jest odpowiedni
czas, żeby nad tym rozmyślać. Przeszłam cały teren i ku mojemu
zaskoczeniu, nie spotkałam ani jednego umarlaka, a może to i lepiej.
Przecież zabijamy je praktycznie codziennie, istnieje taka możliwość, że
są już tylko w naszym więzieniu, a na zewnątrz są tylko pojedyncze
osobniki, tak bardzo chciałabym wyjść, zobaczyć, co jest za murami.
Poczuć chłodny wiatr, otulające mnie słońce, świeże kwiaty, niebo.
Rozmyślając o tym wszystkim zaczęłam wracać do celi, gdzie powinien
leżeć Nagito. Jakieś było moje zdziwienie, gdy nie zastałam tam mojego
braciszka. Na krześle siedział jedynie Nicolas, nawet nie miałam okazji z
nim porozmawiać, ale to później
- Widziałeś Nagito? Leżał tutaj, cały w ranach, białe włosy – Zaczęłam patrząc na niego przenikliwym spojrzeniem
- Chyba gdzieś poszedł – Wzruszył jedynie ramionami, a ja przewróciłam
oczami. Jak można nie zauważyć kogoś z ranami? Przecież taki od razu
rzuca się w oczy. Przejrzałam wszystkie pomieszczenia, dopiero po kilku
minutach stwierdziłam, że warto sprawdzić i łaźnie. Weszłam tam
niepewnie, gdzieś w oddali leciała woda.
- Nagito? – Krzyknęłam, robiąc kolejny krok w przód. Do moich uszu
doszedł dźwięk czyjś kroków. Byłam gotowa, aby w razie problemu się
bronić. Jednak okazało się, że jest to jedynie mój braciszek.
Odetchnęłam z ulgą. Jednak dopiero po chwili mój wzrok zjechał trochę
niżej i właśnie wtedy dostrzegłam, że jest on całkowicie nagi. Poczułam
jak robię się czerwona, chciałam się już odwrócić, kiedy obok mnie
przeszedł, Barto… Również bez ubrań. Stanął do mnie przodem ze swoim
uśmiechem
Szybko odwróciłam się do nich plecami, dodatkowo zasłaniając oczy. Chyba jeszcze nigdy nie czułam takiego gorąca
- Siostrzyczko coś nie tak? – Usłyszałam głos Nagito, no nie mówcie mi,
że nie zdaje sobie sprawy, że jest to dla mnie, co najmniej… krępujące
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że idziesz pod prysznic?! – Pisnęłam – W życiu bym tutaj nie wchodziła – Dodałam szybko
- Taiga może chcesz z nami wziąć prysznic? – Tym razem usłyszałam głos
Barto, wiedziałam, że się uśmiecha. Po prostu to wiedziałam
- Ale siostrzyczka jest czysta – Dziękuje Nagito, tak bardzo Ci dziękuje
- Gadasz, pewnie już dawno nie była cała pod prysznicem, a woda na
każdego dobrze wpływa – Dlaczego on mi to robi? No dlaczego? Przecież ja
mu nigdy nic nie zrobiłam, jak Nagito się uprze, będę musiała wejść pod
ten cholerny prysznic, nie da mi uciec i będzie tak długo gadać, aż się
złamię
- Taiga, co Ty tutaj robisz? – Sylv! Dzięki wszystkich Bóstwom, które
nade mną czuwają. Od razu odwróciłam się w jej stronę. Patrzyła na
chłopaków bez żadnego wyrazu – Myślałam, że wolisz się kąpać z kobietami
– Zaczęła
- To nie tak – Powiedziałam od razu – Szukałam Nagito i przez przypadek ich zobaczyłam, uwierz mi, że tego nie chciałam
- Tłumacz się, pewnie doskonale wiedziałaś, gdzie jesteśmy – Zaraz mu walnę, tak mocno, że odbije się od ściany…
- Siostrzyczko idziesz się kąpać? – Usłyszałam głos Nagito. Dziewczyna,
która była dla mnie jedynym ratunkiem zaśmiała się cicho i zaczęła
wycofywać
- Powodzenia – Powiedziała bezgłośnie, po czym praktycznie się ulotniła. Stałam tak jak słup soli.
- Ja…Ja nie mogę – Powiedziałam nagle – Wstydzę się – Dodałam równie
szybko chcąc już wyjść, i jak najszybciej znaleźć się w swojej celi
(Nagito? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz