Klik.
Ten dźwięk...
Taki wspaniały...
Nie słyszał niczego, co dorównałoby jego pięknemu brzmieniu. To ciche "klik" było zwiastunem wolności... Bramą do przetrwania. Ciało Rin'a zalała gorąca fala energii. Przepływała ona od głowy, aż po koniuszki palców. Czuł w sobie jej siłę...
Jej moc.
Wstał. Przymknął powieki, rozkoszując się tym niezwykłym doznaniem. Nie przejmował się siedmioma szwendaczami, które niemiłosiernie powoli, ale nieubieganie się do nich zbliżały. Nie przejmował się Nyxis, która ściskała w dłoniach metalową, r o z p i ę t ą obrożę. Liczył się tylko on. Liczył się D a r... Na opuszkach palców zaiskrzyły drobinki powietrza, ściśnięte do siebie z niewyobrażalną siłą... Pierwszy szwendacz niezgrabnie skoczył w jego stronę, a Rin jakby nigdy nic rzucił nim o ścianę. Właściwie nie musiał nic robić, Dar i tak sam odbiłby każdy nieproszony atak. Potwór uderzył w kamienie z wielką siłą, a jego nadgniła głowa zupełnie się rozpadła. Accelerator za pomocą ściśniętych drobin powietrza załatwił kolejnego, przecinając jego ciało na cztery części. Trzeci szwendacz zaatakował znienacka, szybko, jak na szwendacza. Znów Dar odbił jego atak i odrzucił do tyłu. Z czwartym i piątym nie miał najmniejszego problemu, ich ciała były już porządnie zgniłe i praktycznie same się rozpadały. Z szóstym było chyba najgorzej. Zacięcie się bronił, nawet gdy stracił obie ręce. Chłopak jednak nadal czuł niedosyt.
Niedosyt krwi.
Siódmemu po kolei przeciął każdą z tętnic. Szwendacz nie czuł bólu, na swoje szczęście... W końcu ciało stwora przestało się ruszać. Rin usiadł na podłodze i z nienormalnym uśmiechem spojrzał na swoje ręce. Były całe we krwi.
- Obroża...
Szept Nyxis do niego nie dociera. Accelerator pochylił lekko głowę i zaczął się śmiać. Najpierw cicho, potem coraz głośniej. Wstał. Teraz miał szansę na przeżycie. Dar...
- Gdybyś miała umrzeć... - wyszeptał - ... wolałabyś szybką i bezbolesną, czy długą i męcząca śmierć?
Odwrócił głowę w jej kierunku. Miał rozszerzone źrenice, a jego twarz ozdabiał pełen podekscytowana uśmiech.
Podszedł do dziewczyny i pochylił się. Delikatnie złapał ją za podbródek, wolną ręką trzymając jej dłoń z obrożą.
- Hm? - poganiał.
Albinoska patrzyła ma niego z głuchym przerażeniem, wypisanym na twarzy. Jej usta drżały, gdy próbowała odpowiedzieć. W końcu jej się udało...
- Obiecałeś... - szepnęła ledwo dosłyszalnie.
Rin cofnął się, a z jego twarzy zniknął uśmiech. Spojrzał na dziewczynę zdezorientowany. Opanował się.
- Ja...
Nic więcej nie wydukał. Odwrócił głowę, odsłaniając szyję. Co on wyprawia...
Klik.
Obroża znów została zapięta. Moc opuściła go w bardzo szybkim tempie, pozostawiając po sobie jedynie bolesną pustkę. Accelerator nadal milcząc, szybko opuścił salę. Zaszył się w jednym z korytarzy i usiadł pod ścianą. Z wielkim zainteresowaniem wpatrywał się w kamienną podłogę.
<Nyx? Dramatyzm soł macz>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz