- Kocham Cię dziecko – Większość dzieciaków słyszy te słowa od swoich
rodziców, chociaż raz w życiu. Nawet będąc dzieckiem wiedziałam, że te
słowa dla mojego ojca nic nie znaczą, trzy krótkie słowa, które miały
wywoływać u mnie uśmiech wywoływały ból. Użył tego same zdania w dzień,
kiedy zniknął. Do dzisiaj zadaje sobie pytanie, dlaczego to mówił skoro i
tak miał zamiar odejść. Wolałabym, żeby siedział cicho jak mysz pod
miotłą, żeby się nie odzywał i po prostu zniknął.
- Kocham Cię mała – Drugi raz ktoś mi powiedział te słowo „Kocham”.
Chłopak, z którym znałam się kilka miesięcy. Może i się dogadywaliśmy,
ale prawda była taka, że to nie była miłość. Według mnie było to
pożądanie, skąd takie zdanie? A stąd, że po jednej wspólnej nocy
przestał się do mnie odzywać. Omijał mnie wielkim łukiem. Robił wszystko
żeby tylko mnie nie spotkać. Na końcu również zniknął z miasta, druga
osoba, która mi to mówi znika. Nie przejęłam się tym, nawet mi ulżyło.
Cierpienie nie było tak duże jak myślałam, a o nim zapomniałam jeszcze
szybciej. Jeśli ktokolwiek zapytałby mnie o jakiś szczegół, a chociażby o
jego imię to nie umiałabym odpowiedzieć. Wiem, że ma jakąś moc, ale nie
wiem nawet, jaką. Teraz słyszę to po raz trzeci. Czy jeśli przyjmę to
do siebie, odpowiem mu tym samym to on również zniknie? Odejdzie i nie
zobaczę go już nigdy więcej, tak jak w pozostałych przypadkach, a może
tym razem będzie inaczej. Patrzyłam na niego nie wiedząc, co powiedzieć.
Czułam, że moja ciało jest sparaliżowane, mój wzrok zastygł na postaci
chłopaka nawet, kiedy słyszałam kroki nie odwracałam głowy. Nie
chciałam, nie mogłam.
- Nagito – Zaczęłam cicho, tylko jego imię przeszło mi przez gardło. Był
moim braciszkiem, czułam się przy nim bezpiecznie, ufałam mu, poszłabym
za nim nawet w nieznane, w najgorsze zakamarki tego więzienia,
wiedziałabym, że nic mi się nie stanie. Nie przy nim. Podniósł głowę, a
jego szarawe oczy spotkały się z moimi. Nie mogłam powstrzymać swoich
emocji, poczułam jak łzy napływają mi do oczu. Zbliżył się do mnie i
wtedy łzy zaczęły spływać mi po policzku – Też Cię kocham braciszku
Nie czekałam ani chwili dłużej. Przytuliłam się do niego cicho płacząc w
jego zielonkawą bluzę. Jego ręka wylądowała na moich włosach, gładził
je powoli i delikatnie. Słyszałam jego kojący głos, który działał na
mnie lepiej niż leki
- Spokojnie, nie płacz – Powtarzał do momentu aż się uspokoiłam, jednak
ciągle byłam do niego przyklejona. Pierwszy raz popłakałam się przy
kimś. Zawsze uciekałam, chowałam się, aby nikt nie widział moich łez,
aby nie słyszeć niepotrzebnych pytań.
- Nie zostawiaj mnie proszę – Wydukałam z siebie – Nie znikaj, a jak
będziesz chciał odejść to powiedz, pójdę z Tobą nawet, jeśli miałoby to
oznaczać pewną śmierć to i tak pójdę – Powiedziałam szybko, po czym
wzięłam głęboki oddech
- Nie pozwolę, żeby coś Ci się stało – Jego głos ku mojemu zdziwieniu
ciągle był łagodny i spokojny, wydawało mi się to aż dziwne. Nie
krzyczał, nie denerwował się, był wręcz oazą spokoju. – Powinnaś
odpocząć, idź spać – Zaczął odrywając się ode mnie. Kiwnęłam jedynie
głową i położyłam się na swoją poduszkę
- Proszę, poczekaj aż zasnę – Chwyciłam go za rękę. Chłopak kiwnął
głową, a ja zamknęłam oczy. Przez długi czas nie mogłam zasnąć, a jego
rękę ściskałam bardzo mocno. Dopiero, gdy mój uścisk osłab odeszłam w
krainę snu. Nic mi się nie śniło, widziałam jedynie czarną przestrzeń.
Nawet nie chciałam śnić, spać poszłam jedynie, dlatego, że Nagito mnie o
to poprosił. Chyba po godzinie otwarłam oczy. Białowłosy leżał obok,
był do mnie odwrócony plecami, jednak widząc jak się porusza mogłam
stwierdzić, że śpi. Nie chciałam go budzić, pewnie cały czas nade mną
czuwał, więc, przyda mu się trochę odpoczynku. Byłam również ciekawa, w
jaki sposób się zemścił, chociaż nie mogłam się domyślić, w jaki. Skoro
usłyszał jak mnie wyzywają, zobaczył moją krew, nie chciałabym widzieć
ich ciał. Pomimo tego, iż już przyzwyczaiłam się do widoku krwi oraz
ciał, które zaczynały się już rozkładać, mam wrażenie, że tamtego widoku
bym nie przyjęła tak na spokojnie. Odsunęłam od siebie te myśli i
wzięłam jakiś stary notatnik oraz resztkę ołówka, który był już na
wykończeniu. Zaczęłam rysować. Kto, kiedyś mi powiedział, że jeśli
osiągnę właściwy stopień w swojej mocy, będę mogła również przywoływać
zbroję To by było coś. Lśniąca zbroja, którą ciężko przebić,
przynajmniej miałabym dodatkową ochronę, z tego, co wiem nie jestem na
to jeszcze gotowa, ale kiedyś będę, teraz jedynie mogę to sobie
wyobrażać czy też to rysować. Kończyłam właśnie swój „projekt”, kedy
Nagito odwrócił się w moją.
- Co robisz? – Nawet nie otworzył oczu, zmarszczyłam lekko nos, po czym dodałam jeszcze dwie kreski
- Rysuje swoją zbroję – Powiedziałam – Kiedyś będę mogła je przywoływać, może za rok albo dwa – Uśmiechnęłam się lekko
- Pokaż – Momentalnie wstał, i patrzył na mnie nieco zmęczonym wzrokiem – I powinnaś leżeć, a nie siedzieć – Upomniał mnie
- To Ty powinieneś iść spać – Mruknęłam cicho chowając się za kartką
papieru – Jeszcze nie jest skończone, nie mogę Ci tego teraz pokazać –
Wyjaśniłam
- Pójdę po coś do jedzenia, a Ty się kładź – Spojrzał na mnie nieco
surowym spojrzeniem. Niechętnie położyłam się na poduszce – Nie ruszaj
się – Nakazał wychodząc. Jednak, gdy tylko zniknął za rogiem, ponownie
usiadłam z kartką papieru. Może i nie miałam zbyt dużego talentu, ale
jak dla mnie rysunek był bardzo dobry. Zajęta swoją pracą, nawet nie
zwracałam uwagi na kroki. Dopiero, gdy poczułam na sobie czyjś wzrok
podniosłam niepewnie głowę. W drzwiach stał Nagito z jakąś konserwą i
widelczykiem, jego wzrok mówił coś w stylu, „Dlaczego mnie nie
słuchasz?” Uśmiechnęłam się do niego miło.
- Już jesteś – Powiedziałam odkładając papier na bok – Całkiem szybko – Przyznałam spokojnie
- Siostrzyczko, dlaczego Ty nie leżysz – Podszedł do mnie kucając przy mnie
- Bo już się dobrze czuje – Powiedziałam pewnie – Nie mogę cały czas
leżeć, muszę coś robić- Wzruszyłam jedynie ramionami. Podał mi puszeczkę
z jedzeniem. Pomimo iż w smaku było okropne to zjadłam to nadzwyczaj
szybko i nie zostawiłam ani odrobiny. Przetarłam swoje usta i ponownie
spojrzałam w szare oczka. Przechyliłam głowę, a na mojej twarzy pojawił
się uśmiech – Dziękuje
- Nie musisz dziękować – Mruknął, odkładając puste opakowanie
- Dbasz o mnie, to miłe – Przyznałam, poprawiając opadające włosy – Pokaże Ci moją zbroję,
dobrze?
- No dobrze – Usiadł na materacu czekając aż pokaże mu swoje dzieło. Odwróciłam kartkę w jego stronę
Byłam dumna ze swojego obrazka. Spojrzałam na chłopaka. Jego mina była
co najmniej dziwna, nie wiedziałam dlaczego. Przecież to jeden z moich
najlepszych rysunków, a poza tym rysowałam to
małym ołówkiem, więc
miałam utrudnione zadanie. Nie zwracając uwagi na jego minę. Tłumaczyłam
mu poszczególne elementy, ale widząc, że jego twarz się nie zmienia
zmarszczyłam brwi
- To jeden z moich lepszych rysunków – Mruknęłam chowając kartkę i odwracając wzrok. Przez chwile panowała jeszcze cisza
- Jest… - Zaczął, nie wiem czy szukał słów, czy po prostu zastanawiał
się czy warto poruszać ten temat, zapewne chodziło o to drugie
- Starałam się – Spojrzałam na niego, ręce, które były zaciśnięte w
pięści trzymałam na nogach – Miałam słaby ołówek, i ciężko się rysuje
jak się nie ma stolika – Powiedziałam cichutko
(Nagito?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz