Dookoła mnie jest ciemność, której nie potrafię ogarnąć. Biegnę przed
siebie, jednak to na nic, wszystkie moje starania, aby się wydostać
zdają się na nic. Jest to straszne uczucie, nie życzę tego nikomu,
jednak to tylko sen, a może się mylę? Poczułam jak ktoś delikatnie dźga
mnie w ramię, niechętnie podniosłam jedną powiekę widząc nad sobą
białowłosego
- Siostrzyczko mamy iść na patrol – Odezwał się, a ja ziewnęłam
przeciągle odwracając się na drugi bok, tak, że byłam do niego plecami
- Przed chwilą się położyłam – Wymruczałam ponownie zamykając oczy,
jednak Nagito nie dawał za wygraną, usiadł na skraju łóżka i zaczął mnie
ciągnąć, w taki sposób, że w końcu stanęłam na nogach i spojrzałam na
niego gniewnie, ten jednak omijał moje spojrzenie – Nie mogliśmy iść
później? – Praktycznie się za nim wlekłam, nie zwracając uwagi na to, co
jest dookoła, chciałam ponownie wrócić do łóżka i iść spać.
- Nie – Uśmiechnął się do mnie – Uważaj, ktoś tutaj jest – Jego uśmiech
momentalnie zniknął, a w moich dłoniach pojawiły się katany. Zeszliśmy
na bok, nie wiem, co, ale coś przeszło po drugiej stronie ściany.
- Poszło? – Wyszeptałam, kątem oka patrząc na Nagito, wiedziałam, że
jest bardziej wyczulony ode mnie, więc wolałam polegać na nim, jeśli on
niczego nie będzie słyszeć to znaczy, że nic nie ma.
- To coś tak, ale gdzieś tam jest ktoś żywy – Wskazał łapką na mur. Skoro jest ktoś żywy to, czemu by do tego kogoś nie iść
- W takim razie idziemy – Uśmiechnęłam się lekko. Nagito miał rację
stała tam nieco niższa ode mnie dziewczyna, pierwsze, co to zauważyłam
jej oczy, przypominały mi kota, nie wiem, dlaczego, ale to było moje
pierwsze skojarzenie widząc jej spojrzenie. Też mi pytanie, i co ja mam
jej na to odpowiedzieć?
- Grupa to zazwyczaj kilka lub też kilkanaście osób w jednym miejscu –
Wyjaśniłam mówiąc powoli, jakbym się zwracała do małego miejsca
- Wiem, co oznacza to słowo – Burknęła
- Zabierzmy ją – Odezwał się Nagito, czym mnie lekko zaskoczył. Jego wzrok był obojętny jak to miał w zwyczaju
- Skoro tak mówisz – Wzruszyłam jedynie ramionami
- Nigdzie nie pójdę dopóki mi nie wyjaśnicie, o co chodzi – Jej głos był
pewny, a granatowe włosy śmiesznie opadały na jej twarz, nie wydawała
się groźna, ale już wiem, że nie należy oceniać po wyglądzie.
- Jesteśmy sektorze A, jest nas już trochę, wszyscy sobie pomagamy i
staramy się znaleźć wyjście, chyba wszystko jasne czyż nie? – Odwróciłam
się chcąc już iść dalej, kiedy nagle w mojej głowie pojawiły się dziwne
obrazy, było tam mnóstwo stroi, z czego ukazał mi się jeden chyba
najdziwniejszy
- S..Siostrzyczko – Głos Nagito był, co najmniej dziwny, spojrzałam na niego nie bardzo rozumiejąc, o co chodzi
- Coś nie tak?
- Dlaczego masz na sobie strój różowej żaby z ogonem? – Zapytał, a ja
popatrzyłam na niego jak na idiotę, nowo poznana dziewczyna zaczęła
tłumić śmiech, a ja zrozumiałam, co się właśnie stało. Taki sam strój
jak opisał Nagito widziałam w swoich myślach, cóż, czyli to muszą być te
początku ogarniania zbroi, tylko, dlaczego akurat zmieniło mnie w takie
dziwne coś! Nie mogła to być jakaś zbroja? Musi być strój różowej żaby?
O ile to w ogóle jest żaba. Skupiłam się na swoim codziennym stroju,
jednak za ch.olere nie mogłam go przywołać
- Dobra trudno, przebiorę się na miejscu – Westchnęłam
- Jak Ty to… - Dziewczyna spojrzała na mnie z uśmiechem i z trudem powstrzymywała śmiech
- Nie do końca ogarniam swoją moc – Wzruszyłam ramionami. We trójkę
udaliśmy się w stronę sektora A, praktycznie przed samym wejściem
zatrzymał nas braciszek – Co jest? – Zapytałam przywołując swoje katany
- Znowu to coś – Powiedział cicho, również gotowy do ataku, ciemnowłosa
widząc nas zrobiła to samo. Zbliżyliśmy się do tego czegoś, na ziemi
siedziała kobieta, w białej sukni zjadając coś, lub też kogoś.
- Smutne – Powiedziałam do Nagito patrząc na nią
- Dlaczego ma białą suknie? – Zapytał przyglądając się jej
- Musiała zostać zakażona w dzień swojego ślubu – Wyjaśniałam patrząc
raz na chłopaka, a raz na zombie – No wiesz, wesele, kościół, składanie
sobie przysięgi, obrączki, później jest tort tańce – Zaczęłam mu
wymieniać i opowiadać wszystko, oboje kompletnie zapomnieliśmy, że za
chwile możemy zostać zaatakowani
- Nie chce wam przerywać, ale to coś wstaje – Zaczęła dziewczyna, patrząc na nas dziwnie – Chyba trzeba byłoby ją zabić
- Ma pecha biedulka w życiu – Westchnęłam – Ktoś chętny czy gramy w papier, kamień, nożyce? – Zaśmiałam się cicho
(Ame? Nagito? )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz