- Rozdzielamy się, ja sprawdzam te magazyny – W powietrzu pokazałam na
szereg drzwi i kilka cel – A Ty tamte, co znajdziesz bierz, jeśli się
rusza zabij, ale nie mówi zabij, wszystko jasne – Nie czekając na
odpowiedź weszłam do pierwszego magazynu, jedna stara szafa, i krzesło,
na które opadłam. Nie było tutaj nic ciekawego, a jedyną zabawą było
obracanie się na krześle. W szafie oprócz dwóch wieszaków znajdowała się
pustka. To samo było z kolejnym pomieszczeniem. Dopiero w trzecim
znalazłam zombiaka, z którym nie siłowałam się zbyt długo, nie miałam na
to dzisiaj ochoty. Tutaj było już ciekawiej, znalazłam scyzoryk, który
wylądował w specjalnej kieszonce na tyłach moich spodni. Może kiedyś mi
się przyda, któż to wie. W szafce leżały spokojnie krakersy, oczywiście
zalazł znalazły się w mojej torbie. Chciałam już ją podnieść i ruszyć
dalej, kiedy wypadło z niej zdjęcie. Miało dokładnie 3 lata. Rok przed
tym jak straciłam panowanie nad mocą. Była tam cała moja drużyna, razem z
naszym mistrzem, nie widziałam już tego zdjęcia kilka miesięcy.
Przejechałam po nim kciukiem, czułam jak wspomnienia do mnie wracają.
Mój pokój, w którym znajdowało się pełno pluszaków, tam spędzałam
najwięcej czasu, miałam przyjaciół, byłam inna. Mówią, że więzienie
zmienia ludzi, niestety mają rację. Odgłosy walki przeszkodziły mi w
moich wspomnieniach. Niechętnie zarzuciłam torbę na plecy i ruszyłam w
tamtym kierunku. Jak mogłam się domyślić Sieg walczył z kilkoma
umarłymi. Stanęłam sobie w cieniu krzyżując ręce na piersi. Spojrzał na
mnie kontem oka, mimo iż na niego patrzyłam to myślami byłam w swojej
starej gildii, a raczej w jej ruinach.
- Pomożesz mi? – Zapytał w końcu, wtedy dopiero zdałam sobie sprawę, że on dalej walczy, mimo to nie ruszałam się
- Przecież sobie radzisz – Wzruszyłam ramionami
- Jeszcze – Jeden z nich padł na ziemię, ale w jego stronę leciały dwa
następne, może i nie były zbyt szybkie, ale miał na głowie jeszcze
trzech
- Zrób to, zrób tamto, co ja dziewczyna na posyłki? – Mruknęłam ciągle
stojąc w cieniu, zabawne było to, że nie zwracały na mnie nawet uwagi,
były zbyt zajęte chłopakiem, który sprawnie omijał ich ruchy
- Możemy o tym pogadać później? – Jęknął, a ja jedynie pokręciłam głową
na znak, że nie możemy. W sumie całkiem dobrze mu szła walka, ale
zaczynało się ich robić za dużo, jeśli wrócę bez niego, lub z nim, ale w
stanie zakażonym, oberwie mi się. Niezbyt mam ochotę wysłuchiwać, że
nie powinniśmy się rozdzielać, ale co ja poradzę, że tak jest szybciej?
Poza tym, niech się uczy
- Lubię truskawki – Zaczęłam – Tak, wręcz je uwielbiam, wszystko co ma w
sobie odrobinę truskawki – Wyznałam ze spokojem rozmarzając się o
wielkim ciastku z truskawkami
- To chyba nie jest odpowiedni moment – Odezwał się ciągle walcząc
- Od razu, że nie jest – Przewróciłam oczami i obserwowałam go … Mam za
dobre serce, zdecydowanie za dobre. W moich dłoniach pojawił się łuk,
dawno już go nie używałam, ale nie chce mi się nawet do nich podchodzić,
a tak wystarczy kilka strzał i wszyscy leżą
- Na mój znak się odsuń – Powiedziałam beznamiętnie, naciągnęłam jedną
strzałę i wymierzyłam – Na bok! – Krzyknęłam, chłopak wykonał moje
polecenie, a strzała znalazła się w głowię zombiaka. Tak się stało z
pozostałymi, oczywiście pomijając fakt, iż kilka razy spudłowałam. Łuk
zniknął, a ja spojrzałam na chłopaka zimnym spojrzeniem
- Łuk to jednak nie moja bajka. Znalazłeś coś, chociaż? – Zapytałam poprawiając włosy i kopiąc jedno z ciał
- Rybę – Zadowolony z siebie pokazał mi konserwę, na której był obrazek ryby. Chyba, jeszcze takiej u nas nie było
- Dobre znalezisko, ale na dzisiaj wystarczy przygód, wracamy. Ugryzł Cię jakiś? – Przymrużyłam oczy
- Nie, nawet mnie nie tknęli – Jego głos był pewny
- To dobrze, nie muszę Ci nic odcinać – Uśmiechnęłam się lekko i ruszyłam w stronę naszego sektora.
- A Ty, dlaczego tutaj jesteś? I Jak się nazywasz? – Zapytał nagle, w
sumie mogłam się spodziewać takiego pytania po tym jak sama je zadałam
- Taiga Minist, 18 lat, nie zapanowałam nad swoją mocą i zabiłam 8
ludzi, w tym 3 z mojej własnej gildii, to, że jestem tutaj dwa lata już
wiesz – Moja wypowiedź była krótka, nie uważałam, aby więcej informacji
chciał znać
- Rodzice Cię posłali do tej… Gildii? – Wyrównał ze mną kroku, jednak
nie bardzo zwracałam uwagę na jego osobę, bardziej interesowało mnie to,
co jest dookoła nas.
- Nie mam rodziców, moja mama nie żyje, a ojciec uciekł jak dowiedział
się, kim jestem. Koniec historyjki – Nawet nie wiem, kiedy przeszliśmy
cały sektor C, prawdę mówiąc było tutaj zbyt spokojnie, owszem
słyszeliśmy jakieś krzyki, ale nic się tutaj nie pojawiło. Może mieliśmy
po prostu szczęście?
Sieg?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz