- Jeśli machanie bronią się do tego zalicza - Usłyszałam cichy ironiczny komentarz Taigi i uśmiechnęłam się lekko
- Jeszcze się przekonamy co potrafisz - Odparła poważnie, przyglądając mu się. Teraz muszę zadecydować kto się nim zajmie, co racja Minist go tu przyprowadziła, ale ona ma już byt wiele na głowie, w dodatku ten incydent z Nagito... - Gwen się Tobą zajmie - Powiedziałam szorstko - A ty się wytrzyj bo zachorujesz - Popatrzyłam na Taigę była lekko nieobecna
- Tak wiem, nic mi nie będzie - Nadal była przygnębiona, ponieważ jej "braciszek jeszcze się nie wybudził
- Chodź ze mną - Wysłałam porozumiewawcze spojrzenie do nowo poznanego mężczyzny i ruszyłam po schodać
- Gdzie idziemy? - Spytał, nie boi się nas, wygląda jakby brał wszystkich za dobrych kolegów, no ale przydałoby mu się trochę dyscypliny
- Do twojej "Kajuty" - Uśmiechnęłam się i weszłam do pomieszczenia wypełnionego celami, jego znajdowała się na szarym końcu więc chłopak z zaciekawieniem zaglądał do każdej
- Kto to? - Odwróciłam się i spojrzała w miejsce do którego zaprowadził mnie jego wzrok. Zobaczyłam tam naszą nieśmiałą dziewczynkę, która używała swojej mocy by wyleczyć ciężkie rany Nagito. Od jej dłoni roznosiła się lekka zielona poświata. Rany różowowłosego nie były jeszcze obandażowane i nie wyglądało to dobrze.
- To Hana, nasza lekarka, także gotuje dla grupy - Odpowiedziałam
- A ten chłopak? - Zauważyłam przy okazji jak wolnym krokiem Taiga zmierza w naszym kierunku, znowu będzie nad nim siedziała pół nocy.
- Nagito, ma moc kryształów, jest tu już jakiś czas - Wytłumaczyłam, niestety sama nic więcej o nim nie wiedziałam. Dostrzegłam także zainteresowanie w oczach Siegrain'a.
- Co mu się stało? - Czułam, że tych pytań będzie coraz więcej, ale postanowiłam być cierpliwa
- Zaatakowano go, ma rozszarpaną skórę na udach i ramieniu, jego dłoń została przebita nożem, a w brzuch wbito mu włócznię - Poczułam jak robi mi się go żal, nigdy go nie rozumiałam, ale jest częścią naszej rodziny, w dodatku co musi czuć Taiga, gdyby ktoś zrobił coś takiego Bartolomo... Przyłożyłam dłoń do ust.
- To okropne - Usłyszałam w jego głosie współczucie, przytaknęłam i w tym samym momencie podeszła do nas zmartwiona szkarłatnowłosa
- Co z nim? - Zapytała zaglądając do celi i szybko odwracając wzrok, to może być dla niej za wiele
- Hana robi wszystko co w jej mocy - Odparłam, a oczy dziewczyny zrobiły się szkliste, podeszłam do niej i położyłam dłoń na jej ramieniu - Nic mu nie będzie, sama wiesz, że jest silny... - Próbowała ją pocieszyć. Widać, że się z nim zżyła.
- Wiem, ale jestem wściekła, że postąpił tak... - przerwałam jej
- Nie kończ, po prostu bądź przy nim - Pokazałam mężczyźnie gest ręką by zostawić ją samą.
Już do jego celi trwała cisza, a jego twarz twarz wyrażała głębokie zastanowienie, wskazałam na kraty, które służą za drzwi i wszedł do środka.
- To twoja cela, rozgość się niedługo będzie coś do jedzenie, tylko Hana się zajmie rannym - Poinformowałam go jeszcze o tym co istotne, resztę zostawiam jego mentorowi. Skierowałam się do wyjścia.
- Kim jest ten chłopak dla Taigi? - Czemu czułam, ze o to spyta?
- To jej brat - Odparłam z lekkim uśmiechem nawiązując z nim kontakt wzrokowy - Mimo iż nie łączą ich więzy krwi - Dodałam po chwili zanim chłopak zdołał coś powiedzieć
< Siegrain? Wybacz za taką długą nieobecność>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz