Z jednej strony opowieść Carla wzbudziła we mnie gniew, a z drugiej
strony smutek. Moje oczy zmieniły kolor na czerwono-niebieski. Czując to
odwróciłam się. Nie chce by ktokolwiek to zauważył.
-O mnie? A co ja mam powiedzieć?- odpowiedziałam wstając z krzesła.- Od
dawna już nikogo nie mam. Jak miałam 10 lat ktoś zabił moją rodzinę.
Najbardziej szkoda mi mojej młodszej siostry… Miała 4 lata gdy umarła. I
psa, Mingę. Kiedy już dowiedziałam się o ich śmierci uciekłam daleko,
poza wieś. Pewien mistrz znalazł mnie i zaopiekował się mną. Nauczył
też sztuk walki. Dopiero wtedy dowiedziałam się, że mam jakąś moc. A, że
wygadałam dawnej koleżance teraz mam.- powiedziałam płacząc. Doprawdy,
jeszcze nigdy mi się to nie zdarzyło. Nigdy…
Nagle zza drzwi usłyszałam dziwne dźwięki.
-Oho, ktoś tu chce wejść.- powiedziałam i zaczęłam szukać jakiegoś innego wyjścia.
W końcu dostrzegłam na podłodze klapę. Naraz otworzyłam ją i wskoczyłam do środka.
-Wchodzisz, czy życie ci nie miłe?!- wrzasnęłam na chłopaka, który nadal
stał na górze.- No wchodź! Tym razem to nie są te zwykłe zombie!-
dodałam. Czułam, że to na pewno jakiś gatunek z wyższych sfor.
Carl? Tak, też spartaczyłam. Moja wena potrzebuje szpitala.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz