Piper szła rozpromieniona przez środek korytarza. Czuła jak spływa jej ślina na samą myśl o pysznym upieczonym chlebku, który niedawno upiekła. Często wspominała dzieciństwo, gdy wracając ze szkoły z koleżankami, a miała do niej kilkanaście dobrych kilometrów, kupowała trzy kromki chleba i całą skórkę zjadała po drodze z przyjaciółkami. Piękne czasy, a teraz znowu mogła zkosztować tego wspaniałego smaku dzieciństwa, aż naszła ją chęć na coś więcej lizaki i tym podobne, ale tutaj w więzieniu to raczej nie możliwe. Właśnie dlatego najbardziej chce się stąd wydostać brakuje jej tych wszystkich przysmaków, a teraz mogłaby to robić bez przykładania komuś spluwy do skroni. Wchodząc już w ostatni zakręt dostrzegła z daleka, że cela którą zamknęła jest
otwarta, poczuła niepokój i szybko podbiegła do krat. Jej spojrzenie od razu skierowało się w miejsce gdzie zostawiła swój posiłek, nie było go.
- Nosz Ku*wa Pier**na jego mać co za ... - Puściła kilka wiązanek przekleństw i przepełniła ją złość, to był jej ostatni i najlepszy posiłek. Ruszyłam biegiem krzycząc.
Widziała, ze nie dopadnie złodzieja, ale emocje wzięły górę. Zatrzymała się dopiero w tedy, gdy dostrzegła kogoś na końcu korytarza. Jej złość wzrosła bo była pewna, że to osoba, którą ją okradła. Nie interesowało jej to, ze może zabić niewinnego, szybko wyciągnęła bron i pociągnęła spust. Odgłos strzału rozległ się echem w głąb korytarzy.
Dziewczyna starała się uspokoić, a na jej twarz wpełzł szeroki uśmiech, który był spowodowany tym, że złapała sk*wiela. Ruszyła w jego kierunku, a z każdy krokiem przyspieszała, nie tylko przez to, że chciała odzyskać swoje jedzenie, ale także że chciała jeszcze dokopać zwłokom złodzieja. okradł ją bezmyślnie, przecież ona tez musi przeżyć. Co za tupet. Gdy staneła nad zwłokami wrzasnęła kolejny raz, to nie był człowiek tylko jeden z tych stworów, nazywała je viralami. Zaraz za nią usłyszała więcej virali, więc musiała jak najszybciej opuścić to miejsce. Zaczęła biec przez liczne korytarze, aż zabrakło jej tchu, wiedziała, że jest ich zbyt wielu, a ona nie ma wystarczająco amunicji. Trudziła się by złapać chociaż trochę powietrza. Płuca zaczęły ją boleć więc przysiadła i chciała się oprzeć o ściana, aż nagle gdzieś wpadła. Odczuła to na całym ciele.
- Znikająca ściana, jak fajnie - Mruknęła pod nosem i wstała. Usłyszała strzały z pomieszczenia obok więc szybko się schowała między półki. Kto to jest? Ilu ich jest? Miała wiele pytań, ale nie chciała się przekonywać. Dostrzegła, ze znalazła się w jakimś składzie, zajrzała do jednego pudeł i w tedy uświadomiła sobie jak jest głodna. Wszystkie były wypełnione jedzeniem, a inne nabojami idealnie 9mm takie jakie lubi najbardziej. Zaczęła wszystko pakować do torby w jak najszybszym tempie, kto wie czy tym obok nie zachce się tu zajrzeć. Gdy spakowała wszystko wróciła w miejsce którym się dostała. Teraz zrozumiała, że była tu wybita szyba na wyższe piętro. Podciągnęła się i usłyszała skrzypnięcie drzwiami. W porę westchnęła i zerknęła za siebie. Zobaczyła mężczyznę nerwowo przeszukującego kartony, które opróżniła. Miał niebieskie włosy nawet oczy, miała dobry wzrok i pamięć więc zapisała sobie jego wygląd gdzieś głęboko w głowie. Poczuła coś dziwnego, gdy zrozumiała, że mężczyzna patrzy się w jej kierunku, wślizgnęła się do korytarza i przytuliła torbę z jedzeniem do siebie.
- Jedzonko - Wymruczała do siebie, a nad nią ktoś stał. No nie za dużo przygód na jeden dzień? Już się coś w niej buzowało.
<Ktosiu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz