środa, 26 sierpnia 2015

Od Nagito C.D Ame

Przyglądałem się dokładnie walce dziewczyny, jest silna ma dobry sprzęt ale jej ruchy nie są wystarczająco płynne i zdecydowane, ale ucieszyłem się gdy pokonała stwora, bo był on na innym poziomie niż ona, ma szczęście. Spojrzałem na siostrzyczkę, której uścisk na katanie zelżał. Najwyraźniej czuła się za nią odpowiedzialna.
- Trochę długo Ci zeszło - Wróciłem myślami na ziemię i dostrzegłem, ze dziewczyna swoi przy nas, miała łagodne zielone oczy, które dodawały jej uroku i takiej samej długości włosy co Taiga. W tedy zauważyłem jak tam bardzo bliski mi kolor siostrzyczki spływa po jej policzku.
- Masz krew na policzku - Odezwałem się beznamiętnie, a ta zaczęła mi się bacznie przyglądać po czym przyłożyła dłoń do policzka
-Nie wiedziałam, że mam aż tyle krwi - Wyszeptała. Na jej twarzy pojawił się dziwny grymas, chyba boli.
- Jak każdy człowiek - Powiedziałem, a ona zerknęła na mnie jak na...
- Wybacz za niego wszystko bierze dosłownie - Usłyszałem głęboki śmiech Siostrzyczki, a ja tylko przechyliłem zdezorientowany głowę. I podszedłem do szkarłatnowłosej.
- Czy zadrapanie może kogoś zakazić? - Zapytałem
- Nie jestem pewna, ale jak weźmiemy ją do obozu nie będą ryzykować i podejmą drastyczne środku - Odpowiedziała na tyle cicho by nasza nowa towarzyszka nie usłyszała
- Przemianie zwykle towarzyszy gorączka, może będzie lepiej jeśli przez jakiś czas pochodzimy w kółko by się upewnić czy nie będzie żadnych objaw - Powiedziałem w zastanowieniu - Najwyżej ją zabijemy - Uśmiechnąłem się
- Zabijemy?! - Siostrzyczka chciała na mnie krzyknąć ale się uspokoiła - To nieludzkie... - Wycedziła przez zęby
- Jeśli to miałoby zapewnić Ci bezpieczeństwo to nie muszę być człowiekiem - Nasze spojrzenia się spotkały, dziewczyna głęboko westchnęła i zacisnęła pięści
- Musimy opatrzeć jej ranę bo wda się zakażenie - Mruknęła szorstko, widziałem w jej oczach gniew, nie podobał jej się mój plan, cały czas miała nadzieję, której nie powinna sobie robić bo w tedy rozczarowanie będzie dużo większe.
- Nie możemy marnować zapasów skoro jest możliwość że się przemieni - Zaprzeczyłem
- Jeśli ty tego nie zrobisz to ja to zrobie - Warknęła, mówiła całkowicie poważnie, poczułem jak na moją twarz wpływa uśmiech
- Zawsze musisz się o wszystkich martwić - Odwróciłem się i wróciłem do czarnowłosej, która widząc moją minę nieźle się zdziwiła - Opatrzę cie - Przykucnąłem kładąc
- Nie trzeba - Odparła niepewnie, ale nie słuchałem czy ma jeszcze coś do powiedzenia, wyjąłem wodę utlenioną i gaze. Nalałem trochę wody utlenionej na czysta szmatkę i chciałem przyłożyć do polika dziewczyny, gdy nagle zatrzymała moją rękę.
- Nie martw się będzie tylko szczypać - Uśmiechnąłem się, a ona powoli uwolniła moją dłoń z uścisku, przyłożyłem szmatkę do razy tworząc pianę, za to Ame syknęła głośno. Cóż była dzielna, zacisnęła zęby i czekała, gdy skończyłem wyprostowałem się - Nie było tak źle co?
- Skończyłeś? - Podeszła do nas siostrzyczka, a ja tylko pokiwałem głową i spojrzałem na nią przybierając standarowy wyraz twarzy.
- Tędy - Pokazałem w odwrotną stronę niż znajdował się nasz obóz tutaj postawię na swoje, nie pozwolę siostrzytce zabrać jej tak szybko do naszych, najpierw musimy mieć pewność że się nie zmieni.

< 0 weny sorki ;-; Tai? Ame?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz