niedziela, 2 sierpnia 2015

Od Nagito C.D Taiga

Siedziałem w głównym pomieszczeniu obozu niedaleko ogniska. Płomienie były wysokie i krwiste rozprzestrzeniające ciepło nawet po innych pomieszczeniach, dając miłe uczucie domowego kominka. Jednak nie mogłem całkowicie oddać się temu uczuciu... Nigdzie nie widziałem siostrzyczki, już od dobrych kilkunastu godzin, nie powinna tak późno wracać. Nagle do pomieszczenia wstąpiła przywódczyni.
- Słuchajcie - Wzrok każdego bez wyjątku spoczął na blondwłosej kobiecie, nawet mój, miałem wrażenie, że wie coś na temat siostrzyczki, za ile wróci?  gdzie była? - Jak zauważyliście między nami nie ma Gwen i Taigi - Poczułem ukucie w żołądku, wyczuwałem złą nowinę, wstałem jak najszybciej - Nagito usiądź - Poczułem świdrujący wzrok kobiety na sobie, jednak musiałem szukać szkarłatnowłosej -  Jeśli chcesz pomóc siostrze usiądź - Gdy to usłyszałem stanąłem i czekałem na to co powie... pomóc? Czyli musiało jej się coś stać! Nie mogę tu siedzieć bezczynnie. Zwróciłem mój beznamiętny wyraz twarzy w jej kierunku, jednak czułem jak mój wzrok chciałby ją pochłonąć ze złości - Jesteś dobrym tropicielem, pójdziesz, ale nie sam - Ucieszyłem się, że mogę od razu zacząć poszukiwania, ale to że chce mi dać ogon może mi tylko przeszkadzać, jeszcze przez przypadek zatrze ślady... Nie słuchałem więcej, gdy wyczułem towarzyszącą mi osobę ruszyłem przez siebie, wychodząc z pomieszczenia poczułem jak utula mnie chłód. Miałem wrażenie, że to uczucie jest mi bardziej znane, niż ciepłe ognisko i rozmowy przy nim... Wyprostowałem się i spojrzałem w głąb rozwidlenia. Nabrałem powietrze i się skupiłem, żadnego dźwięki. Wyczułem tylko lekką nutę zapachu siostrzyczki więc ruszyłem w tamtymi kierunku. Osoba mi towarzysząca poruszała się cicho i nic nie mówią, więc zapominałem o jej obecności, co było dla mnie nawet dobre. Im dłużej szedłem tym zamach coraz bardziej zanikał, aż nagle usłyszałem dzieciaki. Ruszyłem w ich kierunku i po chwili dostrzegłem pod stertą tych stworów szkarłat włosów siostrzyczki. Poczułem jak napływa do mnie gniew, a wielkie szkarłatne kolce przebijają ich ciała. Podbiegłem tam i zacząłem przesuwać te ścierwa. Poczułem coś dziwnego, cała złość ze mnie upłynęła, czułem się zagubiony. Nie była to siostrzyczka, ale niedaleko były kosmyki włosów. Siostrzyczka ma piękne włosy... podniosłem jeden z nich i powąchałem. Po czym ścisnąłem pięści. Wyczułem zapach obcego człowieka... ludzi... Gdy spojrzałem za siebie nikogo nie było, pusty korytarz. Teraz mi się przypomniało, że towarzyszył mi jakiś mężczyzna, najprawdopodobniej wrócił. Jak mógł tka zostawić poszukiwania siostrzyczki?! nagle sam poczułem zmęczenie. Nie oszczędzałem się i jeszcze użycie mocy z największa siłą. Dodatkowo niedawno byłem chory. Przypomniało mi się jak siostrzyczka się mną opiekowała. Czułem.. wiedziałem, ze nie mogę jej zostawić. Ruszyłem dalej w głąb ciemnego korytarza.

*Kilka godzin później*

Poszukiwania zakończyłem gdy usłyszałem grupkę ludzi.
- Jak ta czerwonowłosa suka zdołała uciec?! - Usłyszałem wrzask jakiegoś mężczyzny. Wyczułem mocny zapach krwi siostrzyczki.
- Zabiła naszą przywódczynie... - Kolejny głos tez był męski ale nie był przepełniony gniewem a raczej brakiem chęci do życia.
Ruszyłem powoli w ich kierunku, ze spuszczoną głową, cała grupa była zebrana w miejscu.
- Hej! kim jesteś dzieciaku?! - Te słowa ledwo do mnie dochodziły, czułem jak cała moja siła wraca, wręcz dłonie trzęsą się z nadmiaru gniewu. Wyjąłem skalpel z kieszonki i celnym rzutem trafiłem prosto w głowę jednemu z mężczyzn.
- Nie ważcie się nazywać siostrzyczki suką - Wrzasnąłem wytrzeszczając do nich oczy
- K..Kim jest ten dzieciak... - Wszyscy podnieśli pistolety i zaczęli oddawać serie strzałów, a natomiast podniosłem kryształową tarczę
- Gdzie jest siostrzyczka?! - Zaczęłam do nich podchodzić zaciskając pięści i pokazując cały mój gniew w wyrazie twarzy, nie mogłem nawet tego powstrzymać, krzyczeli coś do mnie, ale moje emocje zaczęły przejmować nade mną górę. stworzyłem przy sobie kryształowe sztylety które rzuciłem z prędkością światła w ich kierunku, część z nich się jednak ukryła czy też zablokowała to cudem bronią.
http://img04.deviantart.net/5936/i/2013/219/b/f/render_15_by_lulusaki_seki59-d6h3lrh.png - Wiem - Poczułem jak uśmiech na mojej warzy narasta - Ozdobie was przepiękną czerwienią mojej siostrzyczki - Zacząłem się śmiać - Chociaż na nią nie zasługujecie - Stworzyłem w dłoni kose - Czas na wasza śmierć - Z moich ust wydobył się głuchy chichot i ruszyłem jak najszybciej biorąc zamach kosą w ich kierunku. Omijałem część kuli a resztę blokowałem mocą i w ten sposób dotarłem do pierwszego... za jednym zamachem odcinając mu łęb, a osoba która stała za nim została przecięta wzdłuż, przez co flaki z jego ohydnego cielska wylały się na zewnątrz. Czułem jak mój uśmiech się na sila, rozrywając mi końcówki ust, poliki zaczęły boleć z coraz większą siłą. Przechyliłem się do tyłu patrząc na ostatnich czterech mężczyzn, którzy zamiast strzelać w moim kierunku patrzą z niedowierzeniem.
- P-p-otwór z... z da..da-rem, są g-g-gorsi ni..ż mów..ili... - Wydukał jeden, strach który plątał ich ciała
- Jestem artystą - Zaśmiałem się - Daje wam piękną śmierć - Odwróciłem się w ich kierunku pokazując mój przerażający uśmiech - Jestem artystą śmierci! HAHAHA! - rzuciłem się w ich kierunku - Czujcie zaszczyt! Że szkarłat mojej siostrzyczki spływa po waszych plugawych ciałach!

...

Popatrzyłem na ledwo dyszącego siadając na jego klatce piersiowej i rumieniąc się.
https://secure.static.tumblr.com/bcc84a2d7a76db926875e42f16d07995/gcwa2tb/506nemydl/tumblr_static_tumblr_static_7xgmep02cpcscs84ckg08w0g4_640.png
- Spotkamy się jeszcze - Wyszeptałem - W piekle - patrzyłem jak z jego ciała odchodzi życie, jego oczy przepełniał ból z przerażeniem, gdy już nic nie ujawniały prócz pustki wyprostowałem się i przechyliłem głowę - Nie zapytałem ich się gdzie jest siostrzyczka... - Zacząłem przeszukiwać cele, wszędzie unosił się zapach jej krwi, śledząc go, dotarłem cały we krwi do naszej kryjówki
- Nagito co Ci się stało? - Usłyszałem cudzy głos, a ja niezrozumiale przekręciłem głowę
- Gdzie siostrzyczka? - Powiedziałem rozglądając się
- W swojej celi musi odpoczywać - Wydukała mi znana lekarka
Ruszyłem biegiem w kierunku schodów, kilka razy się potknąłem ale mój pośpiech nie zanikał, gdy znalazłem się w pomieszczeniu opadłem na kolana i poczułem dziwne uczucie. Nigdy tego nie czułem, nie wiedziałem nawet jak to nazwać. Skuliłem się na ziemi, a coś napłynęło mi do oczu. Dotknąłem koniuszkami palców cieczy wypływające z moich oczu. Czy ja? Zacząłem gwałtownie oddychać. Moja moc się wyczerpała... Spojrzałem na siostrzyczkę. Nawet w takim stanie wyglądała pięknie. Chciałem się przysunąć ale nie mogłem. Poczułem senność, ale to było nie możliwe, gdyż "Strach?" kazał mi trzymać je szeroko otwarte. Była cała w bandarzach i poobijana.
- Zemściłem się siostrzyczko - Wyszeptałem kładąc się na podłodze. Patrzyłem bezsilnie w sufit. jak zahipnotyzowany czekałem aż siostrzyczka się obudzi, aż nagle usłyszałem swoje imię. Zerwałem się z ziemi i podbiegłem do kobiety. Chciałem ją dotknąć... pocieszyć... ale przeważał mną gniew.
- Prawie straciłaś życie! - Warknąłem, nie umiem zachowywać się w takich sytuacjach, więc po prostu pokazałem to co czuję - Głupia, co jakbyś umarła!? - Na jej twarzy namalowało się zaszokowanie, takie samo gdy zobaczyła mnie znęcającego się nad zombiakiem tylko nie było to tym razem pomieszane z obrzydzeniem, a raczej widać było w jej oczach, ból, przez to mój gniew szybko mnie opuścił. Nawet nie wiedziałem skąd pojawiają się u mnie takie reakcje.
- Nagito... - Usłyszałem jej kojący głos - Nie krzycz - Wydukała ledwo i poczułem bezradność, położyłem dłoń na jej głowie, nie wiedziałem jak inaczej okazywać uczucia, po prostu widziałem to wiele lat temu na ulicy.. wziąłem pluszaka, który zauważyłem, ze jest dla niej ważny i zacisnąłem go w jej dłoniach po czym usiadłem obok jej materaca i owinąłem rękoma nogi
- Myślałem, że się nie obudzisz- Wydusiłem
- Martwiłeś się - Powiedziała jedynie
- Zemściłem się - Wydukałem, a kobieta nic nie powiedziała - Nazwali cie suką... -zacisnąłem mocno palce na nogach, aż zabolało
- Spokojnie - Poczułem jej Dotyk na mojej głowie... poczułem.. senność... odprężenie.. nagle powróciły te lata, bezradności, kiedy cieszyłem się ze wszystkiego nieświadom niczego, zanim nastąpiły znęcania się.
- Siostrzyczko... jakie są twoim zdaniem najpiękniejsze słowa na świecie? - Zapytałem
- Co masz na myśli? - Zdziwiła się, ale milczałem - Myślę, że miłość - Wiedziałem, ze się uśmiecha, zawsze to robiła
- Kocham Cie... - wcisnąłem jeszcze mocniej twarz w nogi

< Siostrzyczko? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz