piątek, 24 lipca 2015

Od Annabell C.D Vincent'a

Rose

Rozglądałam się po swoim rewirze,z resztą jak co dzień .Czasami spotykałam jakiś szwędaczy i innych umarlaków ,ale na moje szczęście było ich mało. Gdy tak jak zwykle zrobiłam duży obchód ,zamyśliłam się i po pewnym czasie znalazłam się przy resztkach bramy do sektora C .Rozejrzałam się nie pewnie ,w obawie przed niebezpieczeństwem, usatysfakcjonowana ,że nikogo nie spotkałam ,zamierzałam wrócić ,do swojej celi ,nie chciałam mieć kolejnych zmartwień. Na moje nie szczęście na końcu długiego korytarza pojawił się zombi ,zamarłam w bezruchu ,by mnie nie ujrzał,nie zamierzałam walczyć ,po co narażać się na jakieś niepotrzebne ryzyko. Jednak po dłuższej chwili czekania podeszłam parę kroków bliżej i przyjrzałam mu się ,przymrużając oczy. Z tego co udało mi się zobaczyć w ciemnościach ,które rozświetlały tylko płomienie pochodni ,umarlak nie miał oczu ani zębów , z ulgą zorientowałam się ,że to Smile ,czeka wytrwale na smakołyki . Zaczęłam powoli się cofać,by nie zostać takowym smakołykiem ,ale nadepnęłam na kość ,która pod moim ciężarem chrupnęła złowieszczo . Na ten hałas, umarlak od razu zareagował i krzyknął głośno ile miał siły w swoich zgniłych płucach ,zaczęłam uciekać do swojej celi ,miałam mało czasu, na pewno przybędzie tu gromada zombie,które zostały zwołane na posiłek . Wbiegłam szybko do celi ,wzięłam w rękę swój plecak i zaczęłam wpakowywać do niego cały swój dobytek.Cała akcja zajęła mi jakieś 15 sekund ,byłam z siebie dumna ,że tak szybko się z tym uwinęłam .Gdy skończyłam ruszyłam biegiem korytarzami ,przeklinając swoją głupotę ,jak mogłam być taka nie uważna .Wykorzystując moc sprawdzałam czy nie ma jakiś wrogich obiektów przede mną. Gdy spotykałam jakiegoś zombi strzelałam mu w głowę , takim sposobem wędrowałam jak najdalej od miejsca gdzie spotkałam krzykacza . Uciekałam przed zombi kilka dni dlatego nie miałam już siły na dalszą ucieczkę. Zatrzymałam się w sektorze D ,po rozejrzeniu się ulokowałam się w największej celi. Zabarykadowałam drzwi i zasnęłam ,nasłuchując czy ktoś nie zmierza do mojego w schronienia . Obudziwszy się ,przygotowałam sobie podpłomyki z cynamonem ,mimo że składały się tylko z wody i mąki zaspokoiły w miare mój apetyt, jednego oddałam Nadziei ,która kiwnęła główką co chyba miało znaczyć-dziękuje.Upewniwszy się ,że wszystko wzięłam ze swojej dawnej celi, usiadłam na łóżku ,zamknęłam oczy i zaczęłam przeszukiwać teren ,jednak nie mogłam wystarczającą się skupić przez ciągły śpiew Belli roznoszący się wewnątrz mojej głowy. Po dłuższej chwili usiłowania uciszenia nieznośnych melodyjnych odgłosów ,poddałam się i wstałam z łóżka. Musiałam sprawdzić teren osobiście ,czego prawie nigdy nie robiłam. Chociaż trwało to dłużej,uwinęłam się dosyć szybko, usatysfakcjonowana zamierzałam wrócić ,gdy poczułam ruch powietrza nie daleko mnie. Poszłam szybkim krokiem w tamtą stronę. Ku mojemu zaskoczeniu zobaczyłam odwróconego do mnie placami chłopaka z niebieskimi włosami. Postarałam się całkiem wyciszyć swoje kroki po czym zaczęłam iść w stronę potencjalnego zagrożenia jakim ,był ten nie znajomy mężczyzna. Gdy byłam wystarczająco blisko powaliłam go na ziemie ,bardziej wykorzystując swoją siłę niż ciężar ,gdy miałam zapytać go kim jest ,zostałam nagle otoczona przez nieprzeniknioną ciemność , wzdychnęłam bezradnie , teraz Annabell się nim zajmie.

Annabell

Gdy zorientowałam się ,że siedzę na jakiejś osobie zarumieniona wstałam i od razu powiedziałam
-Przepraszam bardzo- Po czym pomogłam mu wstać. Przyjrzałam się nie znajomemu ,miał niebieskie oczy , gdzie nie gdzie miał różnej wielkości kolczyki ,oczy były żółte podkreślone czarną kredką. Podczas gdy ja przyglądałam mu się z nieukrywaną ciekawością on ,nie pozostając mi dłużny bacznie mi się przypatrywał. Bardzo się cieszyłam ,że spotkałam kogoś żywego ,dlatego uśmiechnięta zasypałam go gradem pytań:
-Kim jesteś? Co tutaj robisz? Ile masz lat? Jaką moc? Za co siedzisz? Jaki jest twój sektor ? Umiesz walczyć? Masz jakiegoś towarzysza? -Te i jeszcze inne pytania cisnęły mi się na usta . Tajemniczy przybysz spojrzał na mnie lekko zdezorientowany jakby nie wiedząc na które pytanie najpierw odpowiedzieć i czy w ogóle warto to zrobić. Widząc jego niepewność przejęłam inicjatywę i powiedziałam szybko jednym tchem :default smiley default smiley :)nie pamiętam ,mam własną łasiczkę,nie umiem walczyć ale Rose tak- Gdy skończyłam wzięłam głęboki oddech i spojrzałam wyczekująco na obcego.

(Vincent ?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz