sobota, 25 lipca 2015

Od Nicolas'a C.D Rade

- Poddaj się! Nie próbuj żadnych sztuczek! - warknęła Sylvanas.
Ruszyłem wolnym krokiem w stronę złodziejki.
- Jeżeli plecak Ci się podoba, możesz go zatrzymać - rzuciłem, podnosząc kącik ust - ale zawartość lepiej oddaj bo już nie będę taki miły. - mój wyraz twarzy zmienił się gwałtownie. Wbijałem w nią ostre spojrzenie. Dopiero zorientowałem się że przez to wszystko moje udawanie głuchego poszło w pizdu.
Nic. Zero reakcji. Słyszałem jak Sylvanas napina jeszcze mocniej łuk. Celowała.
Wszyscy w około obserwowali. Bez problemu załatwili by to po swojemu. Czy tylko ja chce żeby obyło się bez ofiar ? Mam już dość tych trupów w okół, a jeden w tą czy we wt tą zrobi mi różnice. A może nie... Sam sobie przeczę -,-. Super.
Zacząłem do niej podchodzić i wyciągnąłem rękę.
- Oddasz to po dobroci ? - spytałem beznamiętnie. Stałem prawie na przeciwko niej. Miałem ją na wyciągnięcie katany.
Uśmiechnęła się. Nie podobało mi się to. Usłyszałem świst - to była strzała. Nagle jasny blask. Zdążyłem "włączyć" tryb tarczy, żeby uchronić innych przed tą mocą i w ostatniej chwili złapałem dziewczynę, przyciągnąłem ją do siebie, trzymając ją w ramionach czułem gorąco, cholerni.e, bolesne gorąco. Uderzyłem w czuły punkt na jej szyi, po czym ciemnowłosa zemdlała, a światło zniknęło z nim ulga w bólu.
Spojrzałem na dziewczynę, miała może z osiemnaście lat ? może młodsza..
- Nic ! - usłyszałem głos Woricka. Był już koło mnie. - Nic Ci nie jest ? - spytał.. zmartwiony ?
Pokiwałem przecząco głową.
- Wszystko okej. - odparłem chrapliwie i spojrzałem na dziewczynę. Ciągle ją trzymałem. Nagle poczułem lekkie ukucie, spojrzałem na prawe ramie w którym trzymałem ostrze, tkwiła w nim strzała. Spojrzałem gwałtownie na Sylvanas, stała z łukiem niedaleko podnosząc lekko kąciki ust.
Serio ? - pomyślałem dając jej to samo do zrozumienia moim spojrzeniem.
- Worick. - poprosiłem przyjaciela
Rozumiemy się bez słów. Wyjął strzałe, właściwie grot z ramienia.
Wziąłem dziewczynę na ręce, a Worick wziął plecak, który po chwili dał blondynce, zagadując ją przy okazji.
- Powiedz że nie była zatruta. - podszedłem do niej lekko się szczerząc.
- Chciałabym. - odparła patrząc na odchodzących towarzyszy.
- Co z nią ?
- Wrzuć ją, jak nie my to na pewno ktoś inny ją zabije. - powiedziała i spokojnym krokiem ruszyła przed siebie.
Spojrzałem na dziewczynę, która spała mi na rękach.
Przez te siedem lat porządnie zmiękłem... chole.ra....!
- Mogę ją zatrzymać ? - spytałem.
- Pytasz się tak jakby to było zwierzątko. - parsknęła z zirytowanym uśmieszkiem.
- Mamooo, mogę mieć pieska ? - spojrzałem na nią rozweselony.
Zmierzyła mnie.
- A rób co chcesz. - rzuciła odchodząc - Tylko ty pracujesz na jej jedzenie.
Patrzyłem jak Sylvanas odchodzi, a za nią Worick, który zmierzył mnie z niemiłą miną.
- Następna do kolekcji.. - westchnąłem.


Dogadałem się z blondi, która dała mi osobną kwaterę. Worick miał mieszkać z jakimś dzieciakiem. Sorki stary... Pewnie później zamienię się z tym dzieciakiem.
Dziewczyna leżała na posłaniu, przykryta kocem. Siedziałem, opierając się o drzwi. Miałem zamknięte oczy i robiłem... to co zwykle. nasłuchiwałem, myślałem.
Obudziła się.
Spojrzałem na nią patrząc jak powoli się podnosi.
Gwałtownie odskoczyła widząc mnie.
~H-hej.. - nagle wyświetlił się jakiś slajd...
Chole.ra ! - myślałem - Co to było ?!
~Jak się nazywasz ?
Wciąż tylko na nią patrzyłem.
~Jestem waszym więźniem ?
Dalej nic. Szczerze, bawiły mnie te napisy wyświetlane na niewidzialnym ekranie.
~Jesteś moim ochroniarzem ? Boicie się że się stąd jakoś wydostanę ?
Zamilkła. Chyba sobie przypomniała co zrobiłem.
~Zabijesz mnie ?
Myślałem że spyta "jak to zrobiłeś?".
- Gdybym miał Cię zabić, już dawno byś nie żyła. - odparłem z grobową miną.
~Więc, dlaczego tu jestem ?
- Ponieważ stałaś się moim .. pupilkiem ? - nie mogłem powstrzymać lekkiego uśmiechu. - Nie wiem jak to Ci wytłumaczyć, ale jesteś na moich usługach, jeżeli chcesz dostać coś do jedzenia. - patrzyła na mnie z niedowierzaniem. - Mam twoje życie w garści dziewczyno. - uświadomiłem jej. - Jestem Nicolas Brown, dwadzieścia trzy lata. Dzięki mnie jeszcze żyjesz. - dodałem bardziej poważnie.

<Rade?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz