W pewnym sensie poczułem się urażony. To brzmiało jakby mi robił łaskę
że ich popilnuje gdy będzie spać. Spiorunowałem go wzrokiem.
- Nie po to Ci to wszystko mówiłem byś teraz robił mi łaskę - warknąłem
do niego co go widocznie zaskoczyło, no trudno. - To że mam różne
zboczenia nie oznacza że od razu was zgwałcę,zmacam czy pokroje i zjem. -
mówiłem nadal nerwowo - Jakbym miał wam coś zrobić już dawno bym to
zrobił, ale chyba raczej widzisz że nic takiego nie zrobiłem koszmar
oraz pstryknięcie w nos, to nic takiego z tym co mogłem zrobić. Koszmar
mógłby być bardziej schizo-wy, a pstryknięcie, które wykonałem tylko w
celu sprawdzenia czy śpi czy tylko udaje, nie było mocne. Równie dobrze
mogłem ją spoliczkować! - pomału przestawałem nad sobą panować. I dobrze
jak tak bardzo chce być martwy to może za niedługo być. Jedna z moich
dłoni zaczynała drżeć. - Żałuje że to wszystko Ci powiedziałem, ale
wolałem byś wiedział o tym co zrobiłem. Trzeba było mi powiedzieć od
razu że nie wierzysz w poprawę. Nigdy bym Ci tego nie powiedział. -
zauważyłem drżenie ręki więc szybko odwróciłem od niego wzrok, który
wbił się w ścianę. Usłyszałem że nabiera oddechu by odpowiedzieć, ale od
czego ma się trzeci palec? zrozumiał że nie mam ochoty z nim rozmawiać.
Kątem oka zauważyłem że odwrócił się do mnie tyłem. Po kilkunastu
minutach chyba zasnął. Siedziałem tak cały czas, myśląc nad tym co
zrobiłem... Nie mogę cofnąć czasu... Poczułem napływające do oczu łzy.
Szybko zakryłem twarz dłońmi.
To źle że próbuje wszystko naprawić...? Aż tak bardzo zawiniłem?
Przecież już w ten sposób nikogo od dawna nie skrzywdziłem.Popatrzyłem
na chwilę w sufit... lampa. Tam będę mieć przynajmniej zaskoczenie. Jak
najszybciej się tam wdrapałem. Położyłem się na niej twarzą do ziemi.
Bacznie obserwowałem wszystko w okół. Gdybym mu tego nie powiedział,
jednak jego zaufanie do mnie byłby w pewnym sensie większe. Leżałem tak
długi czas patrząc na towarzyszy... Ale już nie długo. Jeżeli tak bardzo
boi się ze mną zostawić dziewczynę... nie będzie już nigdy musiał.
Wcześniej sobie sam radziłem teraz też sobie poradzę.Robiło mi się
słabo, może to z braku snu lub z głodu? Wytrzymam jeszcze jakieś dwa dni
bez jedzenia, a snu...? nie wiem... pewnie kilka godzin. Pewnie za
niedługo zlecę nieprzytomny z tej lampy. Spali w najlepsze gdy poczułem
znajomy odór. Zeskoczyłem, lekko się zachwiałem na nogach i prawie
upadłem sięgnąłem po swoją broń. Szybko pozbyłem się świni... chociaż...
trochę szkoda mi obrażać te różowe zwierzęta. Czemu on musiał obudzić
we mnie wyrzuty sumienia?! czułem się tak jak wtedy gdy zabiłem po raz
pierwszy. No.. ale... czasu nie cofnę, chyba nie powinienem się przez to
załamywać. Tyle razy to zrobiłem a teraz w pewnym sensie jestem wolny.
Pozostało jakoś uciec z tego budynku.Gdy się z niego wydostanę jak
najszybciej do filharmonii. Oto mój plan na przyszłość... Ponownie
wdrapałem się na lampę. Fajnie by było gdybym oddał wywoływanie
koszmarów za cofnięcie czasu. Po może godzinie czy dwóch bez czynnego
siedzenia na lampie zauważyłem ze dziewczyna chyba zaczyna się budzić.
Ale jakoś się jej nie spieszyło... Za czołem się lekko kołysać... w
przód i w tył. Zeskoczyłem stamtąd i popatrzyłem w jej twarz... miała
zamknięte oczy... ale pewnie za niedługo się obudzi. Usiadłem na swoim
poprzednim miejscu i wbiłem wzrok w ścianę na przeciwko. Może trochę za
bardzo biorę słowa innych do siebie? Po tylu nie przyjemnych sytuacjach
powinienem stać się na to chyba bardziej odporny? Coraz bardziej byłem
zmęczona sięgnąłem po broń i przejrzałem się w jej ostrzu... miałem
niezłe sińce pod oczami. A oczy wyglądały jakbym właśnie przed chwilą
płakał...No trudno. Jakoś to przetrwam. Patrzyłem to na dziewczynę to na
chłopaka... spali...Gdy się przynajmniej jedno z nich obudzi, nie
będzie mi tak nudno...
Shura? Carl?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz