Dostrzegłem, że siostrzyczko bardzo się martwi, ale wolałem powiedzieć w takim wypadku prawdę. Gdybym skłamał dałbym jej może niepotrzebną nadzieję. Przez ten krótki czas spędzony z siostrzyczką uświadomiłem sobie, że nie lubię patrzeć jak cierpi. Chyba jednak uratuję tą kobietę, bo inaczej z siostrzyczką będzie coraz gorzej.
- Ta choroba jest śmiertelna - Mój wzrok spoczął na kobiecie, a twarz nie wyrażała żadnych uczuć
- Śmiertelna?! - Z miejsca podniosła sie czarnowłosa kobieta, która szybko do mnie podbiegła i zaczęła mnie szarpać, czyżby tak zachowywały się osoby kiedy ich bliski przyjaciel jest u skraju śmierci? - Jaja sobie robisz?! Ona nie może umrzeć! - W jej oczach pojawiły się łzy i rozkrucha, zawładnęła nią bezsilność
- Gwen uspokój się - Taiga powstrzymała ją - Dużo wiesz o tej chorobie - Odwróciłem wzrok od siostrzczyki a ona złapała mnie stanowczo ale z umiarkowaniem za podbródek - Patrz mi w oczy kiedy do Ciebie mówię - Dodała, gdy nasz nawiązaliśmy kontakt wzrokowy - I nie kłam - Pogroziła mi palcem - Powiedz co mamy zrobić - Wycedziła, a w jej głosie usłyszałem żal.
- W świecie z wirusem ryzyko, że przeżyje maleje z każdą sekundą - Odparłem postanawiając mówić samą prawdę o którą prosiła mnie szkarłatnowłosa
- Nie nie nie... - Gwen krążyła w kółko - To niemożliwe, ona miała wyzdrowieć! - Kobieta podeszła do brata chorej - No zrób coś, spróbuj przesłać jej trochę mocy! - Mówiła z naciskiem
- Przecież wiesz że to niemożliwe! - Usłyszałem płaczliwy jęk, Gwen musiała zrozumieć, że do blondyna też doszło to co się dzieje, kobieta spojrzała na niego z troską. Mężczyzna moze tego nie pokazywał ale widziałem, że jego ciało zaczyna się trząść, martwi się tak samo, ale stara się tego nie pokazywać, chce byś silny, czuje nadzieje... chce pokazać się jak najsilniejszy przy niej gdy się obudzi... tak.. to mówi jego ciało
- Zajmę się nią - Powiedziałem bez wzruszenia wchodząc do celi i biorąc prześcieradło z drugiego łóżka
- Czekaj co ty robisz?! - Czarnowłosa chciała rzucić się w moim kierunku, ale siostrzyczka złapała ją za ramię i wyszeptała coś. Ja natomiast zarzuciłem prześcieradło na kraty służące jako drzwi, by nikt nic nie widział. Usiadłem przy blond włosej.
- Ludzie coraz bardziej mnie zaskakują - Uśmiechnąłem się lekko - Powinnaś już nie żyć... ale widzę, że siostrzytce na Tobie zależy, chociaż tego nie pojmuję, przecież każdy kiedyś umrze, na prawdę nie chciałabyś odejść z tego świata? Jest taki plugawy... - Westchnąłem widząc jak każda cząsteczka jej ciała walczy z chorobą. Skierowałem swoje palce do gałki ocznej i wydłubałem z lekkim sykiem oko, cóż nie było prawdziwe wydłubali mi je osoby które nade mną się znęcały, a dokładnie rodzice, dziwnie się tutaj czuję. Nikt nie chce mnie ukarać, tylko wszyscy się o siebie troszczą, nawet mnie nie znają, nie boją się po tym co zrobiłem? Może lepiej czuję okropne podnieceni, gdy ludzie się mnie boją. Tęsknota... Martwienie się.. Mi te uczucia są obce. Odkręciłem mechanizm oka z tyłu, a w środku znajdował się płyn. Otworzyłem usta cierpiącej kobiety i wlazłem jej zawartość do środka. Oparłem dłoń o nogę i przyłożyłem dłoń do twarzy.
- Coraz bardziej mnie fascynujecie, może jako ofiary nie powinienem obierać moich dzieciaczków tylko osoby z darem? - Zastanowiłem się, zadająć sam do siebie pytania- Na pewno są silniejsi od ludzi, a może nawet wytrzymają dłużej od dzieciaczków?! - NIE! to jest pewne
Kobieta po chwili zaczęła kaszleć, oho ocknęła się, wsadziłem sztuczne oko na miejsce i wstałem, tak jak się spodziewałem kaszel dziewczyny sprowadził martwiące się o nią osoby. Odsunąłem się od chorej i zwróciłem ku wyjściu. Jednak zatrzymał mnie ktoś. Ręka czarnowłosej kobiety spoczywała na mojej przytrzymując mnie. Spojrzałem w jej oczy. To co tam zobaczyłem przerosło moje najśmielsze oczekiwania.
- Dziękuję - Wyszeptała i mnie puściła
Stałem nieruchomo jeszcze przez kilka dobrych sekund. Spojrzałem na jej plecy, była teraz zbyt pochłonięta przywódczynią, moje zdziwienie po chwili zniknęło i opuściłem pomieszczenie z głębokim westchnieniem. Ciekawe ile się jeszcze o nich nauczę, poczułem pojawiający się uśmiech na mojej twarzy.
< Gwen? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz