Uścisk Carl'a nie był taki zły, szczerze poczułam ciepło na sercu, ale czuję się niezręcznie w takich sytuacjach więc próbowałam się lekko wyrwać, zauważyłam także, że Dayki próbuje to samo. Po chwili odpuścił, szczerze zabrakło mi powietrza i zaczęłam ciężko oddychać, ten to ma sposób pokazywania miłości. Szczerze przez ten krótki czas przywiązałam się do tych dziwaków.
Po chwili zauważyłam, że braciszek leży skulony i doszło do mnie kilka słów które mnie bardzo zdenerwowały. Na jego nieszczęście mam dobry słuch... Zauważyłam, że czarnowłosy przykucnął obok niego. Nie zatrzymało mnie to jednak, a gdy podniósł głowę do mówiącego do niego chłopaka przywaliłam mu z kopniaka prosto w pacyne.
- Przestaniesz gadać takie głupoty? - Warknęłam zdenerwowana i zauważyłam, że po moim budzie został mu nie lada ślad, niestety nie umiem być delikatna - Skoro chcesz odejść to po co nas przytulasz nie wiesz że to robi jakieś więzi?! - Krzyknęłam i nie zważałam nawet uwagi na stworu które mogły by mnie usłyszeć, teraz to mam nawet ochotę je wszystkie pozarzynać - Nie wiesz, że to boli?! - Mój głos się załamał i opuściłam miecz - W dzieciństwie... Straciłam najbliższych - Odwróciłam wzrok - Nie chce by to się stało kolejny raz - Poczułam jak łzy dopływają mi do oczu więc się szybko odwróciłam, jestem taka bezradna w tych sprawach..- Jaki to w ogóle ma sens? Nawet jakbyś chciał odejść pójdziemy razem z Tobą, człowieka się kocha za takiego jaki jest, a nie za to kogo udaje, mimo iż twarz pokazywana światu może być bardziej prawdziwsza od tej którą
posiadamy - Uśmiechnęłam się do niego odwracając, zdawałam sobie sprawę że mam szklane oczy - Siostrzyczka nie powinna zostawiać starszego braciszka, czyż nie? Nikt nie powinien - Zerknęłam na zszokowanego Daykiego - Może nie jesteśmy prawdziwym rodzeństwem, ale nie wiecie co bym dała by takie mieć - Wydukałam - Rozumiem, żeby do tego dojść musimy się poznać, nie wszyscy chcą mówić o swojej przeszłości, słyszałam Cie Carl... nie spałam, gdy niosłeś mnie na plecach, ale mimo wszystko to mnie od Ciebie nie odpycha, każdy ma coś na sumieniu, ja też zabijałam ludzi, z czystej głupoty, więc ciążę na swoim sumieniu wiele - Spojrzałam mu w oczy - Więc jeśli sobie nie radzisz, możesz nam oddać połowę tego ciężaru, tak postępuje rodzeństwo - Uśmiechnęłam się - Czyż nie? - Postanowiłam im powiedzieć trochę o sobie, a raczej całe moje życie w jednym zdaniu - Widziałam wielu... Straciłam Wielu... Ale odbiłam się od dna, wyszkolono mnie na egzorcystkę, a raczej wyszkoliła osoba, która mnie przygarnęła - Te słowa ich zszokowały, nie ukrywali nawet zdziwienia - Zabijałam mąstra o których nie wiedział świat, a raczej w nie nie wierzył, jak już mówiłam w głupocie zabiłam wielu ludzi i pomyśleć, że to było moje zbawienie, ponieważ poza tymi murami pewnie już byłabym podwładną szatana, mimo wszystko czuję, że znowu spadam w tą odchłań która otaczała mnie w dzieciństwie, ale dzięki wam... - Zagryzłam zęby, gdy usłyszałam szwendaczy, Dayki wstał od razu z miejsca, pewnie nawet nie słuchał mojej historii, ale to nic.. złapałam go za rękę - Ja się nimi zajmę... Proszę - Spojrzałam mu w oczy a on niechętnie pokiwał głową, przygotowałam miecz i ruszyłam w ich stronę. Wiedziałam, ze pierwszy raz od jakiegoś czasu musze sie na czymś wyżyć.
< Carl? Dayki? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz