Tego się nie spodziewał. Tajemniczy i przyciągający uwagę głos należał
do białowłosej dziewczyny. Była niezwykle blada, a w jej oczach
połyskiwało zmęczenie. Jej drobne ciało zdobiły liczne rany. Rin
odruchowo spojrzał na własne dłonie. Niecodziennie spotyka się osoby o
tak nieprzeciętnej urodzie. Coś na ten temat wiedział, w końcu sam był
Albinosem. I te jej oczy... Błyszczące czerwienią... Jakby widział
żeńską wersję siebie. Szkoda, że nieznajoma była tak nierozważna.
Zaatakowała desperacko, chaotycznie... Nie dość, że coś ją nieźle
poharatało, to jeszcze sama się krzywdzi. Bo przecież oczywisty był
fakt, że nie udałoby się jej zabić Rin'a takim atakiem. Ale i tak czy
siak chłopak musiał się bronić. Uderzył nieznajomą w tył głowy,
ogłuszając na jakiś czas. Jej ciało z głośnym stukotem upadło na twardą,
więzienną posadzkę. Ładnie zdobione sztylety przekoziołkowały kilka
metrów dalej od jej bezwładnego ciała. Cóż, to zdecydowanie musiało
boleć. Jej klatka piersiowa uniosła się z trudem. I tu pojawiło się
pytanie... Co z tym fantem zrobić? Accelerator nie był przyzwyczajony do
pomagania damom w potrzebie. Nie, on się do tego zdecydowanie nie
nadawał. Mógłby ją tam zostawić i z głowy, ale jakoś ta wizja nie za
bardzo go pociągała. Dawno nie widział kogokolwiek zdolnego do rozmowy, z
szansą przeżycia większą niż dzień. A ta bladolica dziewczyna na pewno
nie była zarażona... Dziwne, słaba, poraniona... I zaraza jeszcze jej
nie dorwała? Jedynym racjonalnym wyjaśnieniem był fakt, że musiała
posiadać Dar, który ją przed tym ochronił. Rin pokręcił głową z
niedowierzaniem.
- Co się z tobą na starość dzieje? Oj zmiękłeś, zmiękłeś... - mruknął pod nosem, przerzucając ciało nieznajomej przez ramiona.
Była jeszcze lżejsza, niż mu się wydawało. Rączki i nóżki jak patyczki,
długie palce... I ta aksamitna w dotyku cera. Zaniósł ją do swojej celi i
położył na jak zwykle niezaścielanej pryczy. Skrzywił się nieco,
widząc, jak krew z na nowo otwartych ran kapie na jego pościel. Sam
siebie zaskakiwał. Po co w ogóle jej pomagał? Przecież sam ledwo
utrzymywał się przy życiu... A może będzie miał z tego jakieś korzyści?
Pomyślał o zapiętej na szyi obroży, która blokowała jego Dar. Może...
Może ją zdejmie? Natychmiast żachnął się w myślach. Po co robić sobie
głupie nadzieje? Dziewczyna nie wyglądała na ufną i naiwną, tym bardziej
skorą do świadomego uwolnienia jego zapieczętowanych w metalowym
przedmiocie mocy. Westchnął z rezygnacją. Nie będzie się z nią cackał.
Obudzi się i narka. Jakby nie miał dość problemów na głowie, to jeszcze
zachciało mu się zgrywać bohatera niewiast. I tak jego determinacja
znacznie zmalała w chwili, w której obca otworzyła oczy. Z
wyraźnym
trudem uniosła powieki i posłała Rin'owi niepewne spojrzenie. Cho**ra.
- O, śpiąca królewna się obudziła - powiedział, przekręcając głowę w jej stronę i posyłając drwiący uśmiech.
Chyba wcale nie dodało jej to odwagi. Zamrugała nerwowo i spróbowała
wstać. Bez skutecznie. Rany wznowiły krwawienie, a jej czerwone oczy
zaszły mgłą. Tak, to musiało zaboleć... Psiakrew, jak tak dalej pójdzie,
szybko się wykrwawi, myślał. I tu Accelerator znowu sam się zaskoczył.
Podszedł do białowłosej i z kamiennym wyrazem twarzy zaczął opatrywać
jej rany.
- Nie wierć się - syknął.
Świadomość chyba już całkowicie do niej wróciła, bo przyglądała mu się z wyraźnym zainteresowaniem.
- Kim jesteś? Dlaczego mi pomagasz? - zapytała osłabionym, ale nadal pięknym głosem.
Dobre pytanie... Ch**era wie, pomyślał. Przerwał na chwilę obecną
czynność i podszedł do małego kredensu. Schował do niego słuchawki
dźwiękoszczelne i pistolet, po czym dokładnie go zakluczył. Mimowolnie
spojrzał na stolik w rogu pomieszczenia. Na paczuszkę krakersów. W sumie
to i tak nie starczy mu nawet na dzień więc... czemu nie? Jak już ma
przyjmować gości, to z pełną kulturą. Podał ją białowłosej. Pewnie była
głodna... Schylił się nad jej uchem i z zagadkową miną szepnął:
- Accelerator. Miło mi Cię poznać...
<Nyxis?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz