Kiedy usłyszałam trzask rozbijanego szkła i uderzenie metalu o posadzkę, już wiedziałam kto to mógł być. Wraz z Carl'em odwzajemniliśmy Spojrzenia. Szybko ruszyliśmy w kierunku dźwięku i jak się spodziewałam moim oczom ukazał się Dayki. Szybko z klatki piersiowej wyjęłam mój miecz.
- Spadajmy stąd jak najszybciej - Mruknęłam biegnąc, ale nagle coś przebiegło przede mną, podwoiłam moja czujność, co mogło tak szybko zareagować na ten hałas?
- Co się stało? - Spytał Dayki rozglądając się za zagrożeniem, które najwyraźniej też dostrzegł po krótkiej chwili i przybrał pozę, która dawała mu możliwość na szybki atak.
- Coś tu jest... - Wyszeptałam i usłyszałam jakiś szmer obok mnie, szybko tam spojrzałam, przebiegł jedynie jakiś cień, coś bardzo szybkiego... Szybszego od mojego wzroku... Przygotowałam miecz, gdy towarzysze zauważyli moją reakcję, też się przygotowali. Co chwilę słyszałam szmery po innej stronie... prawo... lewo... za mną.. nade mną? Spojrzałam w górę i nagle coś skoczyło mi na twarz.
- Co to za bydle?! - Krzyknął Dayki i ktoś zdjął mi to gówno z buzi, szybko wzięłam miecz i przebiłam to coś. Jak się okazało to wielki pająk, który chciał urządzić sobie miłe rodzinne gniazdko w moich płucach.
- Nic Ci nie jest siostrzyczko? - Zapytał podchodzący do mnie zaniepokojony Carl
- Jest tego więcej - Dodałam szybko, gdy usłyszałam kolejne szmery, złapałam mężczyzn za dłonie i zaczęłam biec, gdy spojrzałam za siebie z ciemności wyjawiło się wielkie stado pajęczaków - Co jest ku*wa?! - Wrzasnęłam i przyspieszyłam, to coś nie dość, że było ogromne to jeszcze było szybkie. Myślałam, że one nie polują w stadzie. Te stwory stały się nagle mądrzejsze? Moglibyśmy z nimi walczyć, ale jest ich za dużo, zbyt wielkie ryzyko, że kogoś pogryzą. Nagle kroki pajęczaków, jeżeli tak w ogóle można to nazwać, zmieniły tępo, miała wrażenie, że przyspieszyły, ale po chwili usłyszałam znacznie cięższe kroki, a te małe głuchły. Spojrzałam w tył i się zatrzymałam. Uciekają...
- Odpóściły? - Zapytał Carl
- Nie... - Przyjrzałam się dokładnie jak wchodzą do wszystkich zakamarków - One przed czymś uciekają - Rozwarłam oczy i spojrzałam za siebie w stronę którą biegliśmy, zauważyłam jakiś cień, który robił się coraz większy, a w raz z nim coraz mocniejsze uderzenia kroków. Sparaliżowało mnie, nie mogłam uciekać, ale czułam także, że zatrzymuje mnie ciekawość tego co zaraz się pojawi. Ale to co miałam zobaczyć przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Nagle jakieś stworzenie wyszło zaa rogu. Poczułam, jak cofa mi się śniadanie.
- C-co... t-o... j-jest? - Wydukał Carl
- Nie wiem, ale nie będę czekać, aż mnie zje - Powiedziałam widzą jak ten stwór się zbliża, szybko się odwróciłam i zaczęłam biec, stworzenie zareagowało na to szybkim ruchem... po ścianach, a Dayki nadal stał w miejscu - Rusz się ! - Warknęłam i złapałam go za rękę - To nie coś z czym możesz walczyć. - Biegliśmy tak przez kilka korytarzy, a to ścierwo nadal było za nami. Co zrobić? Nagle zobaczyłam kątem oka jak Carl się zatrzymuje.
- Co robisz?! - Wrzasnęłam zdezorientowana, on chce zginąć?
- Uciekajcie - Odparł i stworzył wielką metalową ścianę
Nie mogłam go tutaj zostawić... Ale także wiedziałam, że nie mam jak mu pomóc, może jedynie na duchu... Podeszłam do niego i złapałam go za ramię
- Przeżyj.. - Wyszeptałam i złapałam szybko braciszka w biegu
- Chcesz go zostawić? - Powiedział Niedowierzający Dayki
- Jedyne co nam pozostaje to w niego wierzyć - Po chwili znowu dotarliśmy do kraty - To zostało zrobione przez ludzi, jeśli ich znajdziemy to nam pomogą - Powiedziałam z nadzieją, nie pozwolę Carlowi zginąć
- Jeżeli jeszcze w ogóle żyją.. - Mruknął Dayki przyglądając się stercie zwłok tworzącą mur za kratami.
- Szybko! - Spojrzałam za siebie, w nasyzm kierunku biegł białowłosy - To coś jest za silne - złapał mnie za rękę, a ja pociągnęłam czarnowłosego braciszka za sobą, wbiegliśmy do pierwszych lepszych drzwi, a my szybko je zablokowaliśmy wszystkim co było pod ręką. Podbiegliśmy do szeregu Stojących metalowych mebli i schowaliśmy się między nimi. Oby to coś nas nie znalazło...
< Dayki? Carl? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz