Podniosłam lekko kąciki ust, spodobała mi się ta mała.
- Wyglądasz na rozsądną osobę... - Powiedziałam, a dziewczyna mi przerwała malując pismo w powietrzu
- Bywa inaczej... - Tym razem ja jej przerwałam by zobaczyła, ze to nie uprzejme
- Na przykład kradzież naszych zapasów - Powiedziałam z uśmiechem na twarz - Tak na prawdę, nie trzeba tutaj pracować, by dostawać jedzenie, dostaniesz swój przydział bez względu na wszystko, także nic Ci nie zrobimy potrzebujemy ludzi, w dodatku... Zafascynowałaś mnie - Powiedziałam Miło - Masz talent, prześlizgnęłaś się niewidoczna, jedynym twoim nieszczęściem było że wzięłaś plecak Nicolasa - Widziałam już wyświetlajacy się jakiś napis ale kontynuowałam - Z powodu, że próbowałaś nam to ukraść nie możemy Cie puścić tym samym dając Ci większą szansę na przerwanie, jak sama zauważyłam, by zmusić się do wkradnięcia do zapasów tak licznej grupy musiał cię przygwoździć niezły głód, czyli nie miałaś nic przy sobie - Wyjęłam za pleców butelkę wody i drożdżówkę, nawet taka mała słodycz była tutaj rzadkością - Nie masz co się martwić, nikt cię tutaj nie skrzywdzi ludzie są przyjaźni, jak będziesz próbowała uciec... - Uśmiechnęłam się - Nikt Cie nie będzie zatrzymywać - Dziewczyna się zdziwiła - Jednakże kolejna próba kradzieży Ci nie wyjdzie, niestety wiedzieliśmy o twojej obecności od samego początku - Mój uśmiech sie poszerzył - Daleko Ci do poziomu przebywających tutaj ludzi, dlatego chcę Cię trenować... osobiście, potrzebujemy silnych ludzi, ale jak już mówiłam to zależy tylko od Ciebie - Mój wyraz twarzy powrócił do tego surowego - I Pamiętaj moje strzały... Nigdy nie chybiają - Przypomniał mi się test na Nicolasie, całkiem dobrze sobie z tym poradził, ale nie wyczytał toru lotu mojej strzały, na razie daje się ponieść emocjom, co prawda drastyczne sposoby, ale tylko tak można stwierdzić co muszą trenować by stać się silniejsi - Teraz odpocznij, porozmawiamy jutro - Obok jej głowy w powietrzu pojawił się kolejny napis jednak nie przeczytałam go i wyszłam.
Grupa jest coraz liczniejsza, lecz dostrzegam wiele wad w jej budowie, a także zalet. Konflikt między nowymi, tak nie trudno to zauważyć czy tym bardziej usłyszeć. Taiga dużo spędza czasu z tajemniczym Nagito, uleczył mnie ale jedno jest pewne nie ma dobrych zamiarów, jednakże posłucha się zawsze "siostrzyczki", dzięki czemu mamy silnego sprzymierzeńca. Właśnie... Taiga i Gwen nie pojawiły się od dłuższego czasu, dręczyło mnie to... Wyszłam do głównego pomieszczenia, przy ognisku byli wszyscy.
- Słuchajcie - Stałam prosto patrząc na wszystkich - Jak zauważyliście między nami nie ma Gwen i Taigi - Zobaczyłam jak różowo-włosy mężczyzna wstał - Nagito usiądź - Rozkazałam, ale nie posłuchał i zaczął iść w stronę wyjścia - Jeśli chcesz pomóc siostrze usiądź - Warknęłam, a on się na mnie spojrzał, widać, że nie odzywa się bez potrzeby - Jesteś dobrym tropicielem, pójdziesz, ale nie sam - Wskazałam wzrokiem na Nicolasa, który zrozumiał i wstał z miejsca, gdy przechodził obok mnie - Lepiej nie wchodź w drogę Nagito... Dobra! następna grupa! Bartolomeo, tropiciel! Hana, uzdrawiacz! Worick... - W tedy zauważyłam lekki uśmiech do odwróconego do niego tyłem Nicolasa - Ty zajmiesz się pupilkiem swojego przyjaciela - Ja natomiast postanowiłam zostać, wszyscy się rozeszli - Ale Worick... Zostajesz ze mną, nie chce by dziewczyna doczekała się potomstwa - Powiedziałam siadając w kącie, w celach była także Aszer i nowa przyrowadzona przez Taigę, martwię się o moje przyjaciółki, ale musze pilnować obozu, zacisnęłam pięści. Jeśli coś im się stało, bo osobiście pozarzynam kogoś lub coś. Siedziałam tak nawet nie wiem jaką ilość czasu, miałam wrażenie, że mijały wieki, a w mojej głowie rodziły się najgorsze scenariusze. Poczułam ból brzucha i ewidentnie to nie był głód. Mój niepokój wzrastał za każdą sekundą, nie mogłam się skupić, nawet nie wiedziałam co robi siedzący ze mną mężczyzna. Nagle usłyszałam kroki, z napięciem patrzyłam na kraty służące za drzwi, pojawił się w nich Nicolas. Przez chwilę głos ugrzazł mi w gardle, ale spojrzałam się na niego pytająco.
- Nagito, szuka dalej - Powiedział z westchnieniem
Cóż nie dziwie mu się, pewnie dla niego Taiga jest tak samo cenna jak dla mnie Gwen. Boże... przecież ta dziewczyna jest dla mnie wszystkim, jest niczym rodzina, razem możemy nawet góry przenosić, przecież to jej pomysł by założyć obóz i ratować ludzi, ale zawsze uważała, że nie byłaby dobra w roli przywódcy, a jakbym popełniła błąd to zawsze stanęłaby po mojej stronie i wyciągnęła z tego te dobre rzeczy, nawet jak to jest niemożliwe. Przecież ona była cały czas przy mnie gdy niedawno zachorowałam, tak samo Taiga. Poczułam jak paznokcie wbijają mi się w skórę, ale szybko opanowałam emocje. Nie... muszę być dla nich silna. Po jakimś czasie wszyscy zaczęli wracać, nawet mój brat się martwił o szkarłatnowłosą lecz nie dawał tego po sobie poznać. Hana od razu ruszyła w stronę zapasów by po poszukiwaniach zrobić coś do jedzenia. Gdy wszyscy się zebrali... prócz Nagito.
- Co sprawdziliście? - Spytałam
- Cały sektora A czysty - Stwierdził Barto, a ja pokiwałam głową - Nie było nawet żadnych oznak Walki, prócz szwendaczy, przynajmniej jedno jest pewne, że nie zostały przez nic pożarte - Usłyszałem u niego lekki odgłos ulgi
- Pozostają nam ludzie - Mruknęłam przykładając w zamyśleniu dłoń do podbródka - Ktoś widział, czy też słyszał jakąś grupę ludzką? - Spytałam, a oni tylko pokiwali przecząco głowami szlak w tedy poczułam się na prawdę bezsilna - Dobrze, jutro zaczniemy od nowa, teraz wypocznijcie - Powiedziałam
- Możemy też przeszukać zakażone tereny - Dodał Nicolas
- Nie pozwolę nikomu zginąć - Warknęłam - Znalazłam tam was, ale nawet nie wiesz co kryje się w ich ciemnościach, to cud, że jeszcze żyjemy - Spojrzałam mu w oczy i się oddaliłam w stronę cel, przeszłam wzdłuż nich patrząc do każdej celi i zatrzymałam się przy Rade i powiedziałam, nawet ich nie otwierając - Dawałam Ci jedzenie, ale Hana niedługo coś przygotuje, to coś innego niż zupy w puszkach, masz ochotę? - Zapytałam nie zdając sobie nawet sprawy jak dawno to było
< Rade? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz