Przymrużyłam oczy i napięłam cięciwę celując w stronę mężczyzn, po czym oddałam celny strzał w głowę... szwendacza który stał za nimi.
- Chodźcie jeżeli nie chcecie zginąć - Wycedziłam przez zęby i ruszyłam biegiem w odwrotnym kierunku, dotykając koniuszkami palców w przygotowaniu strzałę, by w każdej chwili przygotować się na wyjście wroga. Nie musiałam długo czekać, by usłyszeć za sobą kroki biegnących mężczyzn. Nagle coś wybiegło na mnie zaa rogu, zrobiłam szybki unik i zamachnęłam się by ostrym końcem łuku przebić czaszkę stwora. Od razu ruszyłam dalej, że też te cholerne stwory zaprowadziły mnie do zakażonego sektora.. W głowie odtworzyłam sobie dokładną mapę tego Sektora. Posiadał dwa wyjścia... jedno prosto do Sektora A gdzie jest nasza baza i jedno do Sektora B, niestety wejście do "A" jest zagrodzone kratą, którą stworzyliśmy w celach obrony.. Musimy pójść dookoła przez "B", ale zanim to zrobię, muszę ich sprawdzić.. Zatrzymałam się blisko skrzyżowania i przysunęłam jak najbliżej ściany by wyjrzeć w każdą stronę, za zagrożeniem. Pokazałam mężczyzną dłonią by się zatrzymali, posłuchali.. nie dziwię się jeśli byli by seryjnymi mordercami, mówią by nie oceniać ludzi po wyglądzie, ale ja tylko stwierdzam fakty, nie mówię od razu jacy mogą być. Cóż mogą nam się przydać. Ruszyłam powoli stawiając kroki. Niedługo powinno być wyjście z tego sektora... i... Jest! Poczułam ulgę w duchu i lekko przyspieszyłam kroku, aż nagle na końcu korytarza w ciemnościach coś się poruszyło. Zatrzymałam ponownie mężczyzn za sobą i włączyłam moc by widzieć w ciemnościach. Zamarłam i powoli zacząłem się wycofywać. Na końcu był Smile, jeśli to coś nas usłyszy będzie po nas. Dostrzegłam, że jeden z mężczyzn chce coś powiedzieć, więc szybko zakryłam mu usta i przyłożyłam wskazujący palec do moich ust oznaczający zachowanie ciszy. Zrobił tylko zdziwioną minę, cóż znam drogę, nic im innego nie pozostaje jak mi zaufać. Podeszłam powolutku do najbliższych drzwi uważając na każdy krok czy też oddech. Złapałam dłonią za klamkę i zaczęłam powoli otwierać modląc się w duszy by nic nie zaskrzypiało, miałam szczęście, ale w środku czekała nas mała niespodzianka. Szybko wyjęłam trzy strzały naciągając cięciwę i za jednym zamachem zabijając wszystkie. Było blisko... Wpuściłam mężczyzn do środka. Pomieszczenie było zapełnione metalowymi półkami, nie widziałam jak na razie innych drzwi, zachowałam czujność i pokazałam dłonią mężczyznom by przeszukali teren. Lekko się zdziwiłam, że rozumieli wszystkie znaki które tworzyłam za pomocą tak prostego narzędzia jak dłonie, ale było to na moją korzyść. Rozdzieliliśmy się, powoli ruszyłam jednym z rzędów między zapełnionymi szafami. Były to kartony, miałam nadzieję, że znajdę tam coś przydatnego jak woda czy jedzenie, jednak nie traciłam czujności trzeba sprawdzić czy nie schował tu się żaden z tych stworów i musiałam także uważać na nowo poznanych. Nasłuchiwałam nawet najcichszego szmeru i wyszłam z jednego rzędu zamachując się, ale w ostatniej chwili zatrzymałam łuk. Mężczyzna którego prawie przebiłam uśmiechnął się blado.
- Czysto - Powiedział, a ja opuściłam ręce wzdłuż ciała.
- Jest tu inne wyjście? - Burknęłam idąc wzdłuż ściany - I gdzie twój kolega? - Odwróciłam się do niego z podejrzliwym wzrokiem
- Raz - Pokazał jeden palec - Drugie drzwi są za Tobą na końcu - Dwa - Dodał kolejny palec - Właśnie przeszukuje kartony w poszukiwaniu czegoś do jedzenia... i Trzy... - Spojrzałam na niego wrogo - Czemu nam pomagasz? - Zapytał
- Odpocznijmy tutaj.. - Mruknęłam siadając przy ścianie... poczułam mocny ból głowy ale nie dałam po sobie tego poznać...po prostu nabrałam powietrza i powoli wypuściłam je z płuc
- Odpowiesz mi? - Mężczyzna usiadł na przeciwko mnie, jak on się nazywa? Mówił chyba coś o Worick.
- Jeśli chcesz przeżyć w takim świecie musimy trzymać się razem - Wytłumaczyłam i otworzyłam usta by mówić dalej, ale mężczyzna mi przeszkodził
- Czym są te stwory?! - Za rogiem od razu pojawił się tak zwany Nicolas patrząc na mnie wyczekująco
- Zombii, Szwendacze, Chodzące Trupy, jak tam sobie chcecie to nazwa - Mruknęłam - Zachowujecie się jakbyście pierwszy raz je widzieli - Syknęłam patrząc na nich uważnie, a oni tylko wymienili się spojrzeniem - Nie mówcie mi, że...
- Widzimy je pierwszy raz - Odparł Blondyn, a ja poczułam parszywy uśmiech na twarzy i zaczełam się śmiać
- To gówno trwa już pół roku, a wy sobie beztrosko żyliście nie wiedząc o tym?! Nie rozśmieszajcie mnie... - Wycedziłam przez zęby, tracąc całe rozbawienie
< Niuch Niuch ^^?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz