Gra? O co mu chodzi? O jaką grę? Rodzaje gry są różne. Grą możemy nazwać
życie. Możemy wygrać grę, lub ją przegrać. Przegrać jest łatwo jednak
Wygrać... jest o wiele trudniej. Raczej każda gra ma wspólną cechę. Ale
czy chodziło mu o grę życia i śmierci? Nie jestem pewien, raczej nie.
Gra...jako zabawa? Jako gra na instrumencie? W dziele artystycznym...?A
najbardziej jednak wydaje mi się że gra pozorów... Jego zachowanie nie
pasuje do tego co zrobił. Bardzo możliwe że o to mu chodziło. Jeżeli
chodziło mu o dzieło artystyczne... też może być to, może grać rolę nie
przedstawiającą jego samego lecz osobę będącą jego przeciwieństwem...
Wiedząc o tym jak się tu znalazł i wiedząc mniej więcej tylko to, jest
mi to trudno stwierdzić... Muszę wiedzieć o nim więcej... może o jego
młodszej siostrze? Albo co zmusiło go do morderstwa... Na pewno musiało
być to coś więcej niż tylko znienawidzenie rodzeństwa...
Przecież...prędzej zabił by siostrę niż tych swoich rodziców. Rzekomo
siostrę zabiły lisy... czy to jest prawda... nie wiem. Wie to tylko
on...Ciekawe... powinienem chyba zacząć drążyć ten temat. Może jest tu
gdzieś ukryta odpowiedź na moje pytanie? Możliwe... Coś mi się wydaje że
on ma w sobie więcej tajemnic niż mi się wydawało.Ale jeżeli powie mi
coś o sobie, w pewnym sensie będę musiał opowiedzieć mu coś o sobie.
żeby.... nie było zbytnich podejrzeń, które na pewno i tak się pojawią.
Po raz kolejny mnie przytulił, czy on się dobrze czuje? Nie sądzę.
Dziwne uczucie bycie przytulanym, więc próbowałem się za wszelką cenę
wydostać z jego uścisku. I jeszcze mnie przeprosił... zaczynam się
obawiać tego co kryje się za tą tęczą,szczęścia, przytulania,
uśmiechu... na samą myśl zemdliło mnie. Przynajmniej na pewien czas
przeniósł swoją miłość do świata i ludzi na dziewczynę. A widok tego jak
go odpycha bawił mnie. No nie... Teraz zmierzał w moją stronę... i
znowu to samo. Znowu ścisnął moją biedną twarz. Popatrzyłem na
dziewczynę,chyba też się jej to niezbyt podobało. Jeszcze ten jego
śmiech. Na początku wieść o tym że jest mordercą, dziwiła mnie... Ale
teraz... pewnie wy przytulał ich na śmierć. To może być morderstwo ze
szczególnym okrucieństwem. Po przytulaniu siedział sam. Nie widziałem
jego twarzy, więc nijak nie mogę określić jego nastroju. Popatrzyłem na
Shurę, która siedziała już na swoim po przednim miejscu. Usiadłem po
turecku i lekko nakłułem ostrzem maczety opuszek swojego palca, widząc
małą kropelkę krwi, mój palec powędrował na ziemię, na której pozostała
owa kropeczka. Uśmiechnąłem się lekko sam do siebie. Popatrzyłem na
towarzyszy... Carl siedział jak siedział, a dziewczyna patrzyła sie na
mnie jak na idiotę. No cóż, wlepiłem w nią swój wzrok i patrzyłem na
nią. Po kilku minutach lampienia się na zdziwioną twarz koleżanki z
moich ust wydobył się cichy chichot, który szybko stał się o wiele
głośniejszy. Z głupim uśmiechem popatrzyłem w podłoże. Czasem lepiej
zszokować innych swoim zachowaniem, by nie zdawali zbędnych pytań.
Chociaż i tak mało mi ich zadała... Można powiedzieć że w ogóle. No
trudno. Lepiej dla mnie. popatrzyłem na chłopaka... czy on się dobrze
czuje? Siedział tak jak przedtem. mhm... Mam się go spytać czy dobrze
się czuje, jednak to ze jest dla mnie miły zmusza mnie do tego by
postarać się być miłym dla niego. Nie jest to zbytnio łatwe... Jeżeli
wcześniej wszyscy gnębili Cię za to kim jesteś. Przysunąłem się do
chłopaka i lekko dotknąłem go palcem w ramię.
- dobrze się czujesz? - spytałem czekając na reakcję, ciekawe czy teraz
też ma coś do mojego palca. Nie jest aż taki paskudny... może dziwnie
długi i kościsty... ale to tylko tyle... Chyba że coś w nim jeszcze
jest. No nie wiem, ślepy jestem. patrzyłem na chłopaka czekając czy w
ogóle coś odpowie. Może jeżeli szczęście istnieje i popatrzy na mnie to
powie coś dokładniej o sobie?
Carl? Shura?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz