poniedziałek, 27 lipca 2015

Od Dayki C.D Carl'a

Gra? O co mu chodzi? O jaką grę? Rodzaje gry są różne. Grą możemy nazwać życie. Możemy wygrać grę, lub ją przegrać. Przegrać jest łatwo jednak Wygrać... jest o wiele trudniej. Raczej każda gra ma wspólną cechę. Ale czy chodziło mu o grę życia i śmierci? Nie jestem pewien, raczej nie. Gra...jako zabawa? Jako gra na instrumencie? W dziele artystycznym...?A najbardziej jednak wydaje mi się że gra pozorów... Jego zachowanie nie pasuje do tego co zrobił. Bardzo możliwe że o to mu chodziło. Jeżeli chodziło mu o dzieło artystyczne... też może być to, może grać rolę nie przedstawiającą jego samego lecz osobę będącą jego przeciwieństwem... Wiedząc o tym jak się tu znalazł i wiedząc mniej więcej tylko to, jest mi to trudno stwierdzić... Muszę wiedzieć o nim więcej... może o jego młodszej siostrze? Albo co zmusiło go do morderstwa... Na pewno musiało być to coś więcej niż tylko znienawidzenie rodzeństwa... Przecież...prędzej zabił by siostrę niż tych swoich rodziców. Rzekomo siostrę zabiły lisy... czy to jest prawda... nie wiem. Wie to tylko on...Ciekawe... powinienem chyba zacząć drążyć ten temat. Może jest tu gdzieś ukryta odpowiedź na moje pytanie? Możliwe... Coś mi się wydaje że on ma w sobie więcej tajemnic niż mi się wydawało.Ale jeżeli powie mi coś o sobie, w pewnym sensie będę musiał opowiedzieć mu coś o sobie. żeby.... nie było zbytnich podejrzeń, które na pewno i tak się pojawią. Po raz kolejny mnie przytulił, czy on się dobrze czuje? Nie sądzę. Dziwne uczucie bycie przytulanym, więc próbowałem się za wszelką cenę wydostać z jego uścisku. I jeszcze mnie przeprosił... zaczynam się obawiać tego co kryje się za tą tęczą,szczęścia, przytulania, uśmiechu... na samą myśl zemdliło mnie. Przynajmniej na pewien czas przeniósł swoją miłość do świata i ludzi na dziewczynę. A widok tego jak go odpycha bawił mnie. No nie... Teraz zmierzał w moją stronę... i znowu to samo. Znowu ścisnął moją biedną twarz. Popatrzyłem na dziewczynę,chyba też się jej to niezbyt podobało. Jeszcze ten jego śmiech. Na początku wieść o tym że jest mordercą, dziwiła mnie... Ale teraz... pewnie wy przytulał ich na śmierć. To może być morderstwo ze szczególnym okrucieństwem. Po przytulaniu siedział sam. Nie widziałem jego twarzy, więc nijak nie mogę określić jego nastroju. Popatrzyłem na Shurę, która siedziała już na swoim po przednim miejscu. Usiadłem po turecku i lekko nakłułem ostrzem maczety opuszek swojego palca, widząc małą kropelkę krwi, mój palec powędrował na ziemię, na której pozostała owa kropeczka. Uśmiechnąłem się lekko sam do siebie. Popatrzyłem na towarzyszy... Carl siedział jak siedział, a dziewczyna patrzyła sie na mnie jak na idiotę. No cóż, wlepiłem w nią swój wzrok i patrzyłem na nią. Po kilku minutach lampienia się na zdziwioną twarz koleżanki z moich ust wydobył się cichy chichot, który szybko stał się o wiele głośniejszy. Z głupim uśmiechem popatrzyłem w podłoże. Czasem lepiej zszokować innych swoim zachowaniem, by nie zdawali zbędnych pytań. Chociaż i tak mało mi ich zadała... Można powiedzieć że w ogóle. No trudno. Lepiej dla mnie. popatrzyłem na chłopaka... czy on się dobrze czuje? Siedział tak jak przedtem. mhm... Mam się go spytać czy dobrze się czuje, jednak to ze jest dla mnie miły zmusza mnie do tego by postarać się być miłym dla niego. Nie jest to zbytnio łatwe... Jeżeli wcześniej wszyscy gnębili Cię za to kim jesteś. Przysunąłem się do chłopaka i lekko dotknąłem go palcem w ramię.
- dobrze się czujesz? - spytałem czekając na reakcję, ciekawe czy teraz też ma coś do mojego palca. Nie jest aż taki paskudny... może dziwnie długi i kościsty... ale to tylko tyle... Chyba że coś w nim jeszcze jest. No nie wiem, ślepy jestem. patrzyłem na chłopaka czekając czy w ogóle coś odpowie. Może jeżeli szczęście istnieje i popatrzy na mnie to powie coś dokładniej o sobie?

Carl? Shura?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz